Zapraszam Cię w świat moich książek. Proszę: rozsiądź się wygodnie z filiżanką dobrej kawy i ciastkiem. Polecam zwłaszcza cappuccino z cynamonem. Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza.
Wszystkie teksty na blogu stanowią moją własność intelektualną. Jeśli chcesz coś zacytować, zrób to z linkiem do mojej strony.
Bieg Trzech Kopców to bodajże
jedyny bieg górski, który odbywa się przez miasto - ulicami Krakowa. Do
pokonania było 13 km malowniczą trasą: od podnóża kopca Krakusa, dalej
bulwarami wzdłuż Wisły (dokładnie tam, gdzie próbowała wyciskać z siebie
siódme poty moja książkowa Madzia Kociołek), następnie Aleją
Waszyngtona (Aaa!!! 1,8 km pod górę - uff... ciężko było) - pod Kopiec
Kościuszki, dalej podbieg na Wzgórze Sowiniec i meta u stóp Kopca
Piłsudskiego. Malownicza, piękna, fantastyczna trasa, ale i niezły
wycisk. Dla mnie ten bieg, to niemalże pełnia szczęścia, ponieważ - mimo kataru i przeziębienia :)
- całą trasę przebiegłam - nie przeszłam ani kroku, nawet na
najdłuższych i najtrudniejszych podbiegach. Wprawdzie mój upór, aby biec
a nie iść odbił się na czasie: 1 godzina 30 minut i 1 sekunda (niektóre
miejsca były tak trudne, że większość biegaczy pokonywała je marszem,
co znacznie poprawiało wyniki), ale za to satysfakcja nieprawdopodobna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz