czwartek, 28 czerwca 2018

Miłość i zazdrość w nowej odsłonie :)

Myliłby się ten, kto powiedziałby, że wznowienia powieści są mniej ekscytujące dla autora od premier. Radość jest za każdym razem taka sama, choć przyznaję, że największą ekscytację wzbudziło we mnie podpisanie parę lat temu pierwszej umowy wydawniczej.

Kilka dni temu otrzymałam z Wydawnictwa Replika całościowy projekt okładek na wznowienie cyklu romansów o perypetiach Darii Hajdukiewicz. Nie chwaliłam się nimi wcześniej, ponieważ akurat zbiegło się to z nadchodzącą premierą II wydania "Cieni przeszłości". Teraz jednak mogę je z przyjemnością zaprezentować.

Dziękuję wydawnictwu za piękny projekt i uwzględnienie przy nim mojej propozycji :)

Moja fotografia na skrzydełkach została wykonana przez Bogusława Hajduka, fotografa, którego poznałam w czasach studenckich.

Część 1


Część 2

 


piątek, 22 czerwca 2018

Najświeższe wieści

Już od przyszłego tygodnia będzie można nabyć II wydanie powieści "Cienie przeszłości". Książka ukaże się w odmienionej okładce. Wczoraj otrzymałam pocztą moje egzemplarze autorskie i uważam, że są naprawdę piękne.


Ostatnie dni zaowocowały także projektem okładek na wznowienie cyklu powieści o Darii i Marku. Dwa romanse z wątkami kryminalnymi, ocierające się nieco o thriller ukażą się po raz drugi nakładem Wydawnictwa Replika już 21 sierpnia 2018 roku. Tak więc lato upłynie pod znakiem drugich wydań.
Oto projekt nowych okładek:


Cieszę się, że tym razem wydawnictwo postawiło na okładki z pazurem i utrzymane w lekko mrocznym klimacie.

A co poza tym?

Pracuję nad kolejnym tekstem, lecz na razie nie chciałabym się na ten temat rozpisywać. Jak tylko podpiszę umowę, to nie omieszkam powiadomić moich drogich czytelników.

RODO

RODO - moim zdaniem najbardziej absurdalny wymysł biurokratów. Prawdę mówiąc, nie chce mi się zagłębiać w ustawę, więc dla świętego spokoju wklejam poniżej skróconą wersję tego, co już opublikowałam na moim facebookowym profilu oficjalnym. Nawet nie wiem, czy jest konieczność publikowania tego na blogu i czy ja jako osoba fizyczna choć publiczna mam taki obowiązek, ale w razie czego wolę to zrobić - dla świętego spokoju. Przepraszam jeśli to nadgorliwość, ale to wynika z mojego stosunku do tej ustawy.
 
Nawiasem mówiąc, bardzo mi się nie podoba, że w wielu instytucjach my, ludzie, zostajemy zdegradowani do rangi numerów. W moim subiektywnym odczuciu wywołanie pacjentów do lekarza, czy okienka w urzędzie końcówką numeru PESEL przypomina brutalne czasy, gdy zamykano ludzi w Auschwitz i tego rodzaju placówkach. 
 
Nie wstydzę się mojego nazwiska, noszę je z dumą. Nie mam na sumieniu nic, co skłaniałoby mnie do udawania kogoś innego niż jestem. A kim zdecydowanie nie jestem? Nie jestem numerem. 
 
Nazywam się Edyta Świętek i niech tak zostanie.
 

Tekst oficjalny:
 
25 maja 2018 r. weszło w życie rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej dotyczące ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu tych danych, czyli RODO. Informuję, że wchodząc na moją stronę "Edyta Świętek", przyjmujesz do wiadomości poniższe:
1) Administratorem ww. strony jest osoba fizyczna, Edyta Świętek Edytaswietek@wp.pl.
2) Każdy, kto zostawia komentarz (również z załącznikami w postaci zdjęć) na w/w stronie, wyraża zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w postaci: adresu e-mail, imienia i nazwiska, nick’a oraz numeru IP.
3) Podanie danych przez Użytkownika zawsze jest w pełni dobrowolne. Dane można w każdym momencie usunąć.
4) Dane nie są przekazywane podmiotom trzecim.
Dane przetwarzane są na podstawie Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO) oraz ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych.

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Wszystkie pory uczuć. Lato

Niedawno listonosz dostarczył mi intrygującą przesyłkę.

Kiedy uniosłam wieczko pudełka, po domu rozszedł się urzekający zapach, a moim oczom ukazała się zawartość, która wywołała przyspieszone bicie serca - okazało się bowiem, że Wydawnictwo Pascal postanowiło zrobić mi prezent w postaci najnowszej powieści Magdaleny Majcher z cyklu "Wszystkie pory uczuć". Tym razem przyszedł czas "Lato".



Magda jest jakąś czarodziejką, ponieważ generalnie nie przepadam za powieściami związanymi z macierzyństwem, a jednak po teksty jej autorstwa zawsze sięgam z przyjemnością i to niezależnie od poruszanych tematów.


Powieść "Lato" skupia się wokół pary, która po wielu miesiącach pozostawania w stałym związku podejmuje starania o dziecko. Główna bohaterka, Joanna, bez przeszkód zachodzi w ciążę i zaczyna snuć wizje macierzyństwa idealnego. Będąc w stanie błogosławionym, planuje szczegóły związane z porodem, pobytem w szpitalu, wybiera odpowiednią placówkę i uzgadnia wszystkie interesujące ją kwestie z lekarzem - począwszy od przebiegu akcji porodowej siłami natury, poprzez brak znieczulenia, pierwszy kontakt z dzieckiem, kamienie itp. Z ekscytacją nabywa poradniki dla przyszłych mam, które mają pomóc w wychowaniu dziecka.

Czy aby na pewno wszystko da się zaplanować, a później perfekcyjnie odkreślać każdy punkt z listy?

Otóż nie!
W przypadku ciąży nie jest możliwe przewidzenie absolutnie wszystkiego. Dla Joasi niemożliwym okazuje się poród siłami natury, a to pociąga za sobą całą lawinę zdarzeń, które sprawiają, że misterny plan zostaje pogrzebany.

Magda Majcher po raz kolejny wspięła się na pisarskie wyżyny, z ogromną wrażliwością ukazując macierzyństwo od jego najmniej przyjemnej strony: bez lukrowanych zachwytów nad maleństwem, wzniosłych chwil i idealizmu. Macierzyństwo wcale nie wygląda tak, jak pokazują to celebrytki w kolorowych magazynach czy na instagramie. Która kobieta kilka godzin po porodzie wygląda równie promiennie co księżna Kate? Bądźmy realistami! W prawdziwym życiu macierzyństwo często wiąże się nie tylko z rozczulającymi przyjemnościami, ale to również krew, łzy, ból, bezsilność, a nawet depresja. I tę ostatnią Magda prezentuje po mistrzowsku. Bo każda matka ma prawo do chwili słabości, do załamania czy zwątpienia we własne siły. A wiele jest takich, które bez fachowej pomocy nie potrafią pokonać tego stanu.

Myślę, że "Lato" jest obowiązkową lekturą dla każdej przyszłej matki. Nie po to, by nastraszyć ciężarną kobietę, ale po to, by zrozumiała, że nie wszystko musi pójść po jej myśli, ponieważ absolutnie każde macierzyństwo od pierwszych chwil posiada jedną cechę: NIEPRZEWIDYWALNOŚĆ.

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Pascal za emocjonującą lekturę.
Magdaleno: wyrazy uznania!