piątek, 30 marca 2018

Wielkanoc

Z okazji Świąt Wielkanocnych 

składam moim drogim czytelnikom 

serdeczne życzenia 

zdrowia, szczęścia, pogody ducha oraz wielu łask Bożych. 

Niech Zmartwychwstały Chrystus napełni nasze serca 

miłością i spokojem.



Foto dzięki uprzejmości Magdaleny Natonek.
Rzeźba pt. „Z życia do życia” – postać Chrystusa Ukrzyżowanego – autorstwa prof. Bronisława Chromego pochodzi z kościoła Arka Pana (Kościół Matki Bożej Królowej Polski)
w Nowej Hucie.

wtorek, 27 marca 2018

II wydanie

Ależ ja jestem roztargniona! Pochwaliłam się już chyba we wszystkich możliwych mediach społecznościowych, a zapomniałam o tym, aby i tutaj dać zapowiedź. Otóż Wydawnictwo Replika postanowiło wznowić powieść, od której zaczęła się nasza współpraca. Tak więc już niebawem, być może krótko przed wakacjami, do sprzedaży trafią "Cienie przeszłości" w nowej odsłonie.

Jestem zachwycona tą edycją, gdyż okładka idealnie dopasowana jest do nieco mrocznego klimatu powieści. Ogólnie nie przepadam za ładnymi buziami na okładkach - mam wrażenie, że jest ich zdecydowanie zbyt dużo na rynku wydawniczym, lecz tej brunetki nie oddałabym za Chiny Ludowe i pół Afryki.


piątek, 16 marca 2018

W oczekiwaniu na wiosnę

Ostatnio bardzo dużo dzieje się w moim życiu i, co tu dużo mówić, czasami pragnę by doba miała parę godzin więcej. Jako, że nigdy nie rozpisywałam się na ważne dla mnie tematy nie związane z literaturą, tak i tym razem pominę je milczeniem.

Z utęsknieniem czekam na wiosnę, ponieważ wiosna przyniesie mi upragnioną premierę piątego, ostatniego tomu sagi "Spacer aleją Róż". Do kompletu dołączy taki tom:


Coś się kończy, coś powinno się zacząć...

Dziwnie się czuję - poświęciłam tej sadze blisko dwa lata pracy. To miliony znaków wklepanych na klawiaturze, ułożonych w słowa, zdania, rozdziały. Godziny pisania, dokształcania się, czytania materiałów źródłowych. Zawsze intrygowała mnie topografia, architektura i historia Nowej Huty. Póki nie zaczęłam pisać sagi, nie miałam pojęcia, o ilu ciekawych sprawach związanych z tą dzielnicą Krakowa nie miałam pojęcia.

W szkole nie uczono nas zbyt gruntownie powojennej historii Polski. Uczęszczałam do podstawówki, a następnie liceum, w którym ten okres został potraktowany po macoszemu. A może wynikało to z luk w programie kształcenia? Trudno to roztrząsać. Uczyłam się więc na nowo. Wsłuchiwałam się w opowieści ludzi, którzy pamiętali czasy powojenne, czytałam wspomnienia, oglądałam kroniki filmowe. To był ogrom pracy.

Co czuję?

Jestem trochę zmęczona, gdyż ostatnie dwa lata były dla mnie nieprawdopodobnie intensywne. Już dawno obiecywałam sobie, że gdy tylko skończę pisanie piątego tomu, przeznaczę na relaks co najmniej jeden miesiąc: bez czytania opracowań, bez pisania nowych powieści. I poniekąd tak było, lecz i tak zabrakło czasu na wypoczynek, ponieważ szybko trzeba było zmobilizować się do pracy z moją wspaniałą redaktorką, Moniką Orłowską. Ach! Pomoc tej kobiety jest naprawdę nieoceniona! A miniony tydzień poświęciłam ostatniej korekcie przed drukiem.

Tak wygląda dziesięć rozdziałów piątego tomu sagi:


Już przeczytane, z naniesionymi ostatnimi uwagami - kilka dni wytężonej pracy dla moich cudownych czytelników :)

Jutro odpoczynek. I jeszcze przez kilka następnych dni - już się cieszę :)

Często pytacie mnie o to, czy saga będzie miała kontynuację. Otóż na razie nie chciałabym niczego deklarować i obiecywać, ale mam mnóstwo pomysłów, które nie zmieściły się w powieści. Wyszłyby z tego dwie, może trzy książki. Czy je napiszę? Czas pokaże.

W pierwszym planie saga miała zakończyć się fabularnie w 2018 r. Odeszłam od tego pomysłu z kilku powodów.

Po pierwsze:
Na początku lat dziewięćdziesiątych Nowa Huta, w której urodziłam się i dorastałam, została podzielona na kilka mniejszych dzielnic. Siłą rzeczy część mojej powieściowej rodziny wypadła poza jej obręb. Ja także obudziłam się pewnego dnia nie jako nowohucianka, lecz mieszkanka Bieńczyc. Nigdy nie przyzwyczaiłam się do tego podziału, i gdy ktokolwiek pyta mnie o to, skąd pochodzę, zawsze odpowiadam, że z Nowej Huty.

Po drugie:
Moi bohaterowie w wielu przypadkach są postaciami zaangażowanymi politycznie. Historia Polski po 1989 roku zawiera mnóstwo niedomówień i bywa różnorodnie interpretowana. Doszłam więc do wniosku, że nie chcę angażować się w pisanie o tematach, które dzisiaj dzielą Polaków. Uważam te podziały za smutne, krzywdzące i zbędne. Nigdy nie uprawiam polityki ani na blogu, ani na moim profilu Facebookowym. Wychodzę z założenia, że moja twórczość jest dla wszystkich - niezależnie od poglądów, wyznania i innych przekonań.

Po trzecie:
Gdybym chciała pociągnąć historię aż do współczesności, wymagałoby to dopisania kolejnego tomu lub tomów do sagi. Z Wydawnictwem Replika uzgodniłam publikację pięciu tomów. Tak zostało to zaakcentowane na okładce powieści "Cień burzowych chmur". Nie chciałabym, aby czytelnicy poczuli się w jakikolwiek sposób "naciągnięci" przeze mnie na zakup kolejnych tomów cyklu.

Uff... Ależ się rozpisałam! Jak nie ja na tym blogu :)

Co pozostaje?
Oczekiwanie na wiosnę.
Dzisiaj za moimi oknami pojawił się śnieg, choć jeszcze przed paroma dniami cieszyłam się ładną pogodą, słońcem i krokusami, które zaczęły rozkwitać.



A dzisiaj przyłapałam Przemysława Kota na tęsknym spoglądaniu przez okno. Chyba brakuje mu plamy słońca na podłodze salonu. Ostatnio wciąż tam się wylegiwał "kołami do góry".



środa, 7 marca 2018

Pobawmy się w "Układankę"

Kilka dni temu dzięki uprzejmości Wydawnictwa Replika otrzymałam egzemplarz najnowszej powieści Natalii Nowak-Lewandowskiej.

Opis wydawcy:

Julianna Różańska, dziennikarka lokalnej gazety, to kobieta, która ma za sobą trudną przeszłość − uzależnienie od narkotyków, śmierć ukochanego. Brat bliźniak Julianny, Jakub, pomógł jej stanąć na nogi, kiedy rodzice się od niej odwrócili. Wspólnie wyjechali z Łodzi do Katowic, żeby rozpocząć nowe życie. Jakub jest policjantem, dzięki czemu Julianna zawsze pierwsza otrzymuje informacje o ciekawych zdarzeniach w ich regionie.
W Lesie Murckowskim przypadkowy spacerowicz znajduje kości. Eksperci potwierdzają, że są to ludzkie zwłoki. Rozpoczyna się śledztwo. W identyfikacji zwłok pomaga specjalista w dziedzinie antropologii sądowej, choleryk, awanturnik, który nienawidzi Julianny. Współpraca będzie wyzwaniem dla nich obojga. 



Z przyjemnością przyglądam się literackim poczynaniom Natalii, która z powieści na powieść podnosi poprzeczkę i świetnie sobie radzi jako autorka powieści obyczajowych. Teraz postanowiła popróbować swoich sił w kryminale i muszę przyznać, że z tym zadaniem zgrabnie sobie poradziła. Udało jej się napisać wiarygodną i intrygującą historię.

Atutem "Układanki" są przede wszystkim postaci - sylwetki z wyraziście nakreślonymi charakterami i szczyptą tajemniczości. Ponieważ niniejsza powieść jest pierwszą częścią cyklu, liczę na to, że autorka uchyli nieco rąbka tajemnicy i zdradzi, czemu mój ulubieniec (ach te niezbyt pozytywne postaci!) doktor Wojciech Stankiewicz ma tak wredną naturę :)

W swojej powieści Natalia poruszyła niezwykle ważny problem braku zrozumienia międzypokoleniowego. Jedną z bohaterek jest Majka - córka policjanta prowadzącego śledztwo w sprawie morderstwa. Kilka lat wcześniej matka dziewczyny zginęła w wypadku. Z biegiem czasu jej miejsce w domu Różańskich zajęła macocha, która dokłada starań, by należycie zajmować się pasierbicą. Prawdziwym dramatem dla nastolatki jest nie tyle pojawienie się w domu obcej kobiety, co obojętność ze strony ojca, który w ogóle nie okazuje jej zainteresowania. Zdruzgotana dziewczyna poszukuje swojego miejsca w świecie, wplątując się w nieliche tarapaty. Warto pochylić się nad tym wątkiem - autorka doskonale nakreśliła stan emocjonalny młodej dziewczyny, uczucie pustki i odrzucenia, które sprawia, że Majka zaczyna bywać w podejrzanym miejscu i zadawać się z nieciekawym towarzystwem.

Mimo że "Układanka" jest określana przede wszystkim jako kryminał, powinna przypaść do gustu także amatorom powieści obyczajowych. Fabuła nie jest bowiem zbudowana wyłącznie wokół śledztwa, a zawiera również sporo wątków pobocznych, które śledzi się z zapartym tchem.

Serdecznie polecam i już czekam na kolejną powieść autorki.




Spotkaliśmy się w Pacanowie

Ach, ten okropny brak czasu i niechęć do robienia zdjęć...

Minęły trzy tygodnie od spotkania z czytelnikami Gminnej Biblioteki Publicznej w Pacanowie, a ja dopiero teraz znalazłam chwilę, by tutaj zajrzeć i napisać choć słówko na ten temat.

Poniższe zdjęcia pozwoliłam sobie udostępnić z facebookowego fanpage biblioteki. Własnych niestety nie mam, choć mój szanowny małżonek pstryknął parę razy smartfonem.

Serdecznie dziękuję Paniom bibliotekarkom za zaproszenie i zorganizowanie wspaniałego spotkania z bardzo przyjemną atmosferą. Cieszy mnie, że prócz pań zjawiło się również kilku panów, którzy czytali moją sagę. Dzięki temu wywiązała się interesująca dyskusja na temat Nowej Huty. Bo choć Pacanów jest oddalony od Krakowa o około sto kilometrów, na spotkanie przybyły osoby, które miały styczność z najmłodszą dzielnicą miasta i - przynajmniej częściowo - uczestniczyły w jej budowie.