Opis wydawnictwa:
ŚMIERTELNE WYLICZANKI
Kiedy do gry wkracza zespół bielskich policjantów, oznacza
to, że zabawa się skończyła.
W okolicach Bielska-Białej ktoś w niezwykle brutalny sposób
morduje prostytutki. Narzędziem zbrodni okazuje się skórzany pas z ciężką
klamrą, jednak tym, co szczególnie zwraca uwagę podkomisarz Marioli Koniecznej,
jest mała figurka lisa, zostawiana przy zwłokach jako swego rodzaju „podpis”
sprawcy.
Podczas śledztwa Mariola odkrywa, że pierwsza z ofiar
uczestniczyła krótko przed śmiercią w imprezie urodzinowej odbywającej się
niedaleko miejsca zbrodni. Policjantka bierze na cel pozostałych gości tej
imprezy, jednak sytuacja komplikuje się, kiedy wychodzi na jaw, że jest wśród
nich dwoje policjantów. Konieczna przy pomocy komisarza Sokołowskiego wpada na
trop, który prowadzi ją do trudnego wyboru pomiędzy przyjaźnią a obowiązkiem.
Cóż mogę dodać od siebie?
Nie po raz pierwszy Hanna Greń zaserwowała swoim czytelnikom kawał dobrej roboty. Zbrodnia, która zostaje popełniona przez tajemniczego sprawcę, niemalże do samego końca pozostaje zagadką. Trudno jest jednoznacznie obstawić potencjalnego zabójcę, a autorka wciąż podrzuca kolejne podpowiedzi, które wywodzą nas w pole. Jeśli chodzi o stronę kryminalną jestem pod wrażeniem znajomości zagadnień oraz technik operacyjnych policji. Hania nie serwuje lukrowanego, sztucznie wykreowanego świata rodem z amerykańskich seriali, lecz pokazuje rzeczywistość taką, jaką jest. Bohaterowie powieści zmagają się z brakiem czasu, nawałem pracy oraz biurokracją. Nie mają do dyspozycji magicznych urządzeń, które w mig pozwalają wytypować sprawców. Śledztwo trwa dłuższy czas, nim policja wpada na trop przestępcy.
Chciałabym pochylić się nad jedną, niezwykle ważną kwestią, którą Hanna poruszyła w swojej powieści. Chodzi mi o wątek przemocy domowej w odniesieniu do dzieci. Poruszajaca dla mnie jest kreacja dwóch bohaterów, którzy we w dzieciństwie byli maltretowani przez swoich bliskich - w tym przypadku przez matki. Jakoś tak się utarło, że często mówi się o ojcu, który ma dla dzieci ciężką rękę, pomija się milczeniem klapsy wymierzane przez matki. Otóż ja uważam, że przemoc zawsze jest przemocą - niezależnie od tego, kto ją stosuje. Dziecko bite, poniżane i wychowywane w atmosferze strachu nigdy o tym nie zapomina. Brak poczucia bezpieczeństwa, czy stan permanentnego zagrożenia ze strony najbliższych osób pozostaje w psychice na zawsze i potrafi ją mocno okaleczyć. Co gorsza przemoc bardzo często rodzi przemoc, i dlatego nigdy nie wolno się na nią godzić.
Z mojej strony autorce należą się wyrazy uznania, za mądre opisanie tego potwornego zjawiska.
Serdecznie polecam lekturę tej powieści nie tylko wielbicielom kryminałów, ale również amatorom powieści społeczno-obyczajowych. Na pewno nie zawiedzie waszych oczekiwań, zwłaszcza, że całość napisana jest bardzo przyjemnym w odbiorze językiem, a dialogi, to prawdziwa wisienka na torcie - tryskają wręcz humorem sytuacyjnym.
A mnie nie pozostaje nic innego, jak poczekać na kolejną powieść Hanny Greń.
Dziękuję <3
OdpowiedzUsuń