Wiecie co, Kochani?
Wcale się nie gniewam na Pocztę Polską za poślizg w dostarczaniu przesyłek. Nie pojawił się nawet tyci, tyci żal :) Bo dzięki temu świąteczny nastrój trwa dłużej.
Kochani! Dziękuję za pamięć i życzenia.
Mam nadzieję, że doszliście już do siebie po świątecznym zamieszaniu. Ja wczoraj rano gładko wśliznęłam się z trybu wypoczywania w tryb pracy, ponieważ czekała na mnie żądna krwi redaktorka :) No dobrze, gwoli wyjaśnienia - nie pożądała krwi, lecz pliku z poprawionym tekstem I tomu "Sagi krynickiej".
A ponieważ nie samym jedzeniem i pisaniem człowiek żyje, gdzieś pomiędzy barszczykiem z uszkami a kluskami z makiem znalazł się czas na to, by wziąć do ręki sznurek, patyczki do szaszłyków i opróżniony słoiczek, z którego, do kompletu z osłonką na doniczkę, wyszedł mi dość przyzwoity lampion :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz