Ulepiłam 175 pierogów :)
Posprzątałam dom.
Byłam pobiegać - pierwszy raz po blisko dwumiesięcznej przerwie. Na szczęście dałam radę - wybrałam najprostszą 7,5 kilometrową trasę. Chodzenie na długie spacery (dobra, to nie spacer, tylko szybki marsz) okazało się dobrą zaprawą przed biegiem.
A teraz siedzę sobie i słucham muzyki. Wspominam stare dobre czasy, gdy z najlepszą przyjaciółką, Beatą, szalałyśmy na dyskotekach, gdzie królowało OMD:
Parę lat wcześniej, gdy chodziłam do podstawówki, wszystkie dziewczyny z mojej klasy kochały się w Joey'u Tempest. Na przerwach słuchało się tego:
Wychowywaliśmy się na kawałkach Queenu. Na szczególną uwagę zasługuje dzisiaj nieżyjący już lider zespołu Freddie Mercury, który w dniu dzisiejszym świętowałby swoje 69 urodziny. To był człowiek o niesamowitej charyzmie, wielkim talencie wokalnym i upodobaniu do niesamowitych kostiumów.
A ponieważ zawsze lubiłam ostre rockowe nuty, w moich wspomnieniach nie może zabraknąć brodaczy z ZZ Top.
I oczywiście akcent kobiecy, seksowna Blondie:
Ostry męski akcent Alice Cooper:
Mniej więcej to gra mi w duszy dzisiaj. Co będzie jutro, pojutrze, za tydzień? Nie wiem - mam bogate upodobania muzyczne. Nie lubię chyba tylko disco polo. No, chyba że jest w takim wydaniu:
I z tym optymistycznym akcentem wracam do moich ukochanych mocnych brzmień.
Miłego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz