Pamiętam dobrze ten czas, gdy pisałam moją pierwszą powieść. Robiłam to bez planu, na żywioł, za to z ogromnym entuzjazmem. Nie potrzebowałam ściągi z imionami i charakterystyką postaci, gdyż wszystkich "znałam" jak własną kieszeń. W miarę, jak zaczęło przybywać manuskryptów, musiałam sięgnąć po pomoce naukowe (niech żyje excel - dobry arkusz kalkulacyjny przydaje się nie tylko w pracy biurowej!). Postaci zaczęło przybywać w postępie geometrycznym - na każdą książkę od kilku do kilkudziesięciu osób, które powinny mieć zawsze ten sam kolor oczu i włosów, to samo imię i nazwisko. Przyszedł więc czas na zdecydowane zmiany w metodach pracy.
O zaletach pisania ściśle wg planu przekonałam się przy pracy nad "Bańkami mydlanymi". Wcześniej robiłam tylko wstępny szkic i czasami pozwalałam, aby fabuła nieco ewoluowała.
Najnowszy tekst ma wyjątkowo szczegółowy plan oraz arkusz pomocniczy. Codziennie staram się napisać chociaż parę zdań, aczkolwiek gdy piszę, ustalam sobie cel do zrealizowania (chodzi mi o liczbę znaków do napisania oraz epizod, który ma być opracowany). Czasami udaje mi się go osiągnąć, czasami nie. Cóż, poza pisaniem książek mam jeszcze dom, przyjaciół i pracę. Niemniej jednak w tym co robię ważna jest samodyscyplina - wciąż to podkreślam. Dzięki temu mogę się pochwalić - napisałam już niemalże połowę zaplanowanego tekstu.
Nie muszę się spieszyć, nie ściga mnie żaden deadline (zmora autorów podpisujących umowy na "pomysł na książkę"), a jednak tekstu przybywa we w miarę regularnym tempie. Nic na tym nie cierpi: dom funkcjonuje, rodzina ma wystarczająco dużo mojej uwagi, kot jest wygłaskany tyle, ile mu się należy, mam także czas na biegnie. I tylko telewizor łypie na mnie z kąta tęsknym okiem ekranu - temu złodziejowi czasu nie poświęcam prawie nic.
Wracając do samodyscypliny - myślę, że to ważna cecha, której można się nauczyć, chociaż nie jest łatwo. Zawsze pojawiają się w myślach jakieś niesforne diabliki, które wymachują widełkami i kuszą, aby zająć się czymś przyjemniejszym. Cóż, moje życie to nieustająca walka z tymi koszmarnymi istotkami. Gdybym im uległa, nie napisałabym ani jednej książki, nie przebiegłabym ani jednego kilometra. Nie byłabym tym, kim jestem.
Przemysław Kot uśmiecha się przez sen. Ciekawe, o czym śni?
Zapraszam Cię w świat moich książek. Proszę: rozsiądź się wygodnie z filiżanką dobrej kawy i ciastkiem. Polecam zwłaszcza cappuccino z cynamonem. Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. Wszystkie teksty na blogu stanowią moją własność intelektualną. Jeśli chcesz coś zacytować, zrób to z linkiem do mojej strony.
O moich powieściach:
- Alter ego 1
- Alter ego 2
- Bańki mydlane
- Cappuccino z cynamonem
- Cienie przeszłości
- Dom lalek
- Grzechy młodości 1
- Grzechy młodości 2
- Grzechy młodości 3
- Grzechy młodości 4
- Grzechy młodości 5
- Jedno życie wystarczy 1
- Jedno życie wystarczy 2
- Lato o smaku miłości
- Miód na serce
- Niepołomice 1
- Niepołomice 2
- Niepołomice 3
- Noc Perseidów
- Nowe czasy 1
- Nowe czasy 2
- opowiadania
- Pełnia szczęścia
- Pociąg do życia
- Przenikanie
- Przezroczyste
- Saga Krynicka 1
- Saga Krynicka 2
- Saga krynicka 3
- Saga krynicka 4
- Sandomierskie wzgórza 1
- Sandomierskie wzgórza 2
- Spacer Aleją Róż 1
- Spacer Aleją Róż 2
- Spacer Aleją Róż 3
- Spacer Aleją Róż 4
- Spacer Aleją Róż 5
- Ta sama rzeka
- Tam gdzie rodzi się miłość
- Tam gdzie rodzi się zazdrość
- Wszystkie kształty uczuć
- Zaginiona melodia
- Zanim odszedł
- Zerwane więzi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz