sobota, 2 września 2017

Wesoła rozwódka

Czy rozwód od razu musi oznaczać koniec świata? Trzęsienie ziemi? Katastrofę porównywalną z uderzeniem meteorytu tunguskiego?
Zapewne w wielu przypadkach tak właśnie jest, ale Iwona Czarkowska w powieści "Wesoła rozwódka" postanowiła podejść do tematu z przymrużeniem oka i wyszedł z tego niezły... pasztet :) Pies Pasztet, czyli jeden z bohaterów powieści, ale o tym za chwilę.




Opis Wydawnictwa Replika:

Rozwódka wcale nie musi być kobietą smutną i przegraną!
Życie może rozsypać się w mgnieniu oka. Jednego dnia jesteś szczęśliwą mężatką i urządzasz nowy dom, a następnego do twoich drzwi puka obca kobieta i oznajmia, że ukochany mąż od dawna cię zdradza. To właśnie przytrafiło się Alicji. Wyprowadza się, składa pozew o rozwód i zaczyna nowe życie w kawalerce, której użycza jej przyjaciółka. Na przekór wszystkim postanawia udowodnić, że rozwódka nie musi być wcale stracona dla świata. Może być wesoła i cieszyć się nowym życiem! To nowe życie najlepiej rozpocząć z rozmachem i przytupem. A jak konkretnie? Alicja już wie i postanawia pomóc innym kobietom, które spotkało to, co ją, i pokazać im, że życiem można się cieszyć nawet po rozwodzie. A może przede wszystkim po rozwodzie?
Będzie wesoło i będzie się działo! 



Ostatnimi czasy wciąż ślęczę nad pisaniem sagi "Spacer aleją Róż" i co tu dużo mówić: czytam przede wszystkim materiały historyczne dotyczące Nowej Huty oraz PRL-u. Moje lektury sprowadzają się więc do poważnych opracowań na temat bardzo trudnego dla Polaków okresu historycznego. A czym poważniejsze tematy podejmuję we własnej pracy twórczej, tym lżejszej lektury potrzebuję w chwilach relaksu, aby odstresować się i choć na chwilę oderwać myśli od przygnębiających kwestii stanu wojennego, starć demonstrantów z ZOMO, totalitaryzmu i dyktatu Moskwy.

Powieść Iwony Czarkowskiej skusiła mnie przede wszystkim tytułem zapowiadającym dobrą zabawę. Zazwyczaj staram się nie czytać przed lekturą recenzji krążących w Internecie, aby nie sugerować się cudzymi opiniami. Zwykle szukam ich dopiero po przeczytaniu powieści, żeby sprawdzić, czy moje odczucia pokrywają się z tym, co pomyślał ktoś inny. Nie miałam więc kompletnie pojęcia czego się spodziewać.


Czarkowska zafundowała mi przyjemną rozrywkę na kilka wieczorów. Napisaną w lekki, lecz przemyślany sposób, z żywymi dialogami i zabawnymi postaciami - nie tylko ludzkimi, ale również zwierzęcymi. Mamy tutaj charakterne czworonogi oraz żądny przygód drób pana Korolkiewicza. Ba! Pojawia nam się nawet pewien szemrany przedmiot, który wprowadza niezłe zamieszanie i jest podejrzewany o różne niecne sprawki.


Alicja - szczęśliwa i spełniona mężatka starająca się o dziecko nigdy w życiu nie pomyślałaby, że jej piękny zamek z piasku, jakim było małżeństwo runie tak szybko. Zresztą czy jakakolwiek kobieta robi takie założenia przed ślubem? Z całą pewnością nie. Każda panna młoda prowadzona do ołtarza wierzy, że będzie żyła u boku wybranka długo i szczęśliwie. Problem pojawia się wówczas, gdy z tych wszystkich założeń pozostaje tylko "długo". Ale czy nieudany związek od razu musi oznaczać, że nie warto otwierać się na drugiego człowieka?
Autorka z poczuciem humoru w bardzo zręczny sposób pokazuje nam proces zachodzący w umyśle porzuconej kobiety. Najpierw jest złość i niedowierzanie, później etap zniechęcenia, a następnie stopniowe otwieranie się na świat i nowe znajomości. Zresztą dlaczego nie przekuć życiowej porażki na zawodowy sukces, co czyni główna bohaterka powieści?

Mimo pozornej lekkości w podejściu do tematu rozpadu związków, doszukałam się w tym tekście drugiego dna. Otóż chodzi o zgrabnie przedstawiony problem postrzegania drugiej osoby w związku. Mamy do czynienia z wyidealizowanym partnerem, którego wad nie dostrzega współmałżonek aż do momentu, gdy następuje kryzys. Zaślepiona kobieta bagatelizuje wady ukochanego i przyjmuje je do wiadomości dopiero po rozstaniu.

Na koniec dodam jeszcze, że prócz przyjemnej, wartkiej akcji, urzekł mnie także pewien drobiazg, na który nieczęsto trafiam w powieściach. Pisarka pokusiła się o to, aby na samym początku tekstu umieścić spis występujących osób - po trosze intrygujący, zabawny, a w rezultacie nie zdradzający absolutnie nic, co popsułoby przyjemność czytania.


Mam nadzieję, że Wydawnictwo Replika nie urwie mi głowy za poniższe zdjęcie :)))







Powieść Iwony Czarkowskiej polecam tym osobom, które poszukują zabawnej i odprężającej lektury. Idealnie sprawdza się na wieczór po długim dniu ciężkiej pracy :)


Za możliwość spędzenia przyjemnie wolnych chwil nad "Wesołą rozwódką" dziękuję Wydawnictwu Replika, które dopieściło mnie tym uroczym upominkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz