Zapraszam Cię w świat moich książek. Proszę: rozsiądź się wygodnie z filiżanką dobrej kawy i ciastkiem. Polecam zwłaszcza cappuccino z cynamonem. Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. Wszystkie teksty na blogu stanowią moją własność intelektualną. Jeśli chcesz coś zacytować, zrób to z linkiem do mojej strony.
O moich powieściach:
- Alter ego 1
- Alter ego 2
- Bańki mydlane
- Cappuccino z cynamonem
- Cienie przeszłości
- Dom lalek
- Grzechy młodości 1
- Grzechy młodości 2
- Grzechy młodości 3
- Grzechy młodości 4
- Grzechy młodości 5
- Jedno życie wystarczy 1
- Jedno życie wystarczy 2
- Lato o smaku miłości
- Miód na serce
- Niepołomice 1
- Niepołomice 2
- Niepołomice 3
- Noc Perseidów
- Nowe czasy 1
- Nowe czasy 2
- Pełnia szczęścia
- Pociąg do życia
- Przenikanie
- Przezroczyste
- Saga Krynicka 1
- Saga Krynicka 2
- Saga krynicka 3
- Saga krynicka 4
- Sandomierskie wzgórza 1
- Sandomierskie wzgórza 2
- Spacer Aleją Róż 1
- Spacer Aleją Róż 2
- Spacer Aleją Róż 3
- Spacer Aleją Róż 4
- Spacer Aleją Róż 5
- Ta sama rzeka
- Tam gdzie rodzi się miłość
- Tam gdzie rodzi się zazdrość
- Wszystkie kształty uczuć
- Zaginiona melodia
- Zanim odszedł
- Zerwane więzi
- opowiadania
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Balast
Myślę, że za dużo czasu i energii traci się na zbędne sprawy. Nie będę się rozpisywać na ten temat - nie warto :)
piątek, 27 grudnia 2013
Przypomnienie
"I było okno w mym domu
Za dawnych, dobrych lat,
Patrzałem sobie, patrzałem
W daleki, cichy świat..." - J. Tuwim.
"Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą..." - ostatnie słowa wieszcza, zapisane na serwetce w jednym z zakopiańskich lokali 27 grudnia 1953 roku. Odszedł, a wraz z nim dziesiątki nienapisanych wierszy. I choć pozostawił po sobie bardzo bogatą spuściznę, gdzieś na dnie serca pozostaje żal, że mogło być tej poezji jeszcze więcej.
Znam go od najwcześniejszych lat - z "Lokomotywy", "O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci", "Ptasiego radia" i "Okularów"... Znam go także z przepięknej poezji miłosnej, erotyków, literatury pełnej buntu, odważnej i niepokornej.
Mam nadzieję, że już niebawem będziecie mogli przekonać się o tym, jaki wpływ wywarła poezja Tuwima na moją skromną twórczość.
Przetrwam...
Przetrwam... Minęły lata i lata przeminą,
Będzie tysiąc utraceń i tysiąc zdobywań,
Będę tęsknił - godzina pójdzie za godziną
W tańcu żalów, nadziei, łez i oczekiwań.
Przetrwam... Lecz dzień nastanie, gdy wśród wielkiej głuszy
Coś ostatniego skona pod męki ogromem:
Wygaśnie Płomień Święty w umęczonej duszy,
A dom Twój już nie będzie dla mnie Bożym Domem.
I wtedy wielką ciszą żywot swój pocieszę,
I będzie cisza owa - Tobie przebaczeniem.
I winę Twoją straszną i grzech Twój rozgrzeszę,
Modląc się za Twą duszę ogromnym milczeniem.
"Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą..." - ostatnie słowa wieszcza, zapisane na serwetce w jednym z zakopiańskich lokali 27 grudnia 1953 roku. Odszedł, a wraz z nim dziesiątki nienapisanych wierszy. I choć pozostawił po sobie bardzo bogatą spuściznę, gdzieś na dnie serca pozostaje żal, że mogło być tej poezji jeszcze więcej.
Znam go od najwcześniejszych lat - z "Lokomotywy", "O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci", "Ptasiego radia" i "Okularów"... Znam go także z przepięknej poezji miłosnej, erotyków, literatury pełnej buntu, odważnej i niepokornej.
Mam nadzieję, że już niebawem będziecie mogli przekonać się o tym, jaki wpływ wywarła poezja Tuwima na moją skromną twórczość.
Przetrwam...
Przetrwam... Minęły lata i lata przeminą,
Będzie tysiąc utraceń i tysiąc zdobywań,
Będę tęsknił - godzina pójdzie za godziną
W tańcu żalów, nadziei, łez i oczekiwań.
Przetrwam... Lecz dzień nastanie, gdy wśród wielkiej głuszy
Coś ostatniego skona pod męki ogromem:
Wygaśnie Płomień Święty w umęczonej duszy,
A dom Twój już nie będzie dla mnie Bożym Domem.
I wtedy wielką ciszą żywot swój pocieszę,
I będzie cisza owa - Tobie przebaczeniem.
I winę Twoją straszną i grzech Twój rozgrzeszę,
Modląc się za Twą duszę ogromnym milczeniem.
Do prostego człowieka
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić "historyczną racją",
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta!"
czwartek, 19 grudnia 2013
Poezja
Uwielbiam poezję - sama kiedyś pisałam wiersze, lecz nigdy
ich nie publikowałam, nie czułam takiej potrzeby. Niemniej jednak ci,
którzy znają mnie od innej strony - nie z perspektywy Madzi Kociołek
wiedzą, jak ważna jest dla mnie ta forma ekspresji. Niemalże w każdej
książce pojawia się przynajmniej namiastka moich ulubionych poetów.
Oczywiście dla mnie bezkonkurencyjnym pierwszym miejscem jest Julian Tuwim, ale jest w moim sercu miejsce również dla Pawlikowskiej, Leśmiana, Poświatowskiej, Staffa i wielu, wielu innych poetów.
A poniżej nostalgiczny, lecz przepiękny utwór Haliny Poświatowskiej - swoisty testament miłości:
kiedy umrę kochanie
Oczywiście dla mnie bezkonkurencyjnym pierwszym miejscem jest Julian Tuwim, ale jest w moim sercu miejsce również dla Pawlikowskiej, Leśmiana, Poświatowskiej, Staffa i wielu, wielu innych poetów.
A poniżej nostalgiczny, lecz przepiękny utwór Haliny Poświatowskiej - swoisty testament miłości:
***(kiedy umrę kochanie)
kiedy umrę kochanie
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem raczej smutnym
czy mnie wtedy przygarniesz
ramionami ogarniesz
i naprawisz co popsuł los okrutny
często myślę o tobie
często piszę do ciebie
głupie listy - w nich miłość i uśmiech
potem w piecu je chowam
płomień skacze po słowach
nim spokojnie w popiele nie uśnie
patrząc w płomień kochanie
myślę - co się też stanie
z moim sercem miłości głodnym
a ty nie pozwól przecież
żebym umarła w świecie
który ciemny jest i który jest chłodny
środa, 18 grudnia 2013
Cykliczność
Zbliża się koniec roku - nadszedł czas podsumowań.
Nie czekam z tym nigdy do 31 grudnia - dla mnie ten moment wypada zawsze tuż przed świętami. Tak się złożyło, że właśnie wczoraj był taki szczególny dzień w moim życiu, chociaż zaczął się nieszczególnie i nieszczególnie się zakończył.
Jeśli ktoś, kto czyta te słowa spodziewa się przejrzystych wyjaśnień - zapewne się teraz rozczaruje: nie zamierzam się chwalić sukcesami, bo to nieelegancko. Porażkami tym bardziej, gdyż zakaz narzekania, który ustanowiłam kilka dni wcześniej jest jak najbardziej wiążący.
Powiem tylko tyle, że wczoraj był dzień na przemyślenia i refleksje.
Życie podlega cykliczności i wiele spraw można ująć w jakieś nawiasy czasu - w moim przypadku dokładnie tak było - pojawiła się wyraźna granica oddzielająca różne sfery życia.
Bardzo dużo zmieniło się w minionym roku. Były zmiany lepsze i gorsze - tak to już bywa. Ostatnie tygodnie były czasem wielkiego porządkowania zaszłości - w większości przypadków się powiodło. Żałuję tylko, że nie mogę uporządkować w tym momencie pewnej bardzo ważnej dla mnie sprawy Mówi się, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem - niech więc tak będzie: lepiej niektóre sprawy przemilczeć.
______________________________________________________________
"The rest is silence" - William Shakespeare
Nie czekam z tym nigdy do 31 grudnia - dla mnie ten moment wypada zawsze tuż przed świętami. Tak się złożyło, że właśnie wczoraj był taki szczególny dzień w moim życiu, chociaż zaczął się nieszczególnie i nieszczególnie się zakończył.
Jeśli ktoś, kto czyta te słowa spodziewa się przejrzystych wyjaśnień - zapewne się teraz rozczaruje: nie zamierzam się chwalić sukcesami, bo to nieelegancko. Porażkami tym bardziej, gdyż zakaz narzekania, który ustanowiłam kilka dni wcześniej jest jak najbardziej wiążący.
Powiem tylko tyle, że wczoraj był dzień na przemyślenia i refleksje.
Życie podlega cykliczności i wiele spraw można ująć w jakieś nawiasy czasu - w moim przypadku dokładnie tak było - pojawiła się wyraźna granica oddzielająca różne sfery życia.
Bardzo dużo zmieniło się w minionym roku. Były zmiany lepsze i gorsze - tak to już bywa. Ostatnie tygodnie były czasem wielkiego porządkowania zaszłości - w większości przypadków się powiodło. Żałuję tylko, że nie mogę uporządkować w tym momencie pewnej bardzo ważnej dla mnie sprawy Mówi się, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem - niech więc tak będzie: lepiej niektóre sprawy przemilczeć.
______________________________________________________________
"The rest is silence" - William Shakespeare
Tęsknota :)
Jadę rano do biura. Mijam po drodze biegających ludzi -
szczęściarze, którzy korzystają ze sprzyjającej aury. Troszkę im
zazdroszczę, ale tak pozytywnie - bez zawiści - tego biegania. Rano, gdy
zbieram się do pracy jest jeszcze ciemno - o bieganiu nie ma mowy.
Popołudniu, gdy wracam do domu niebo jest już granatowe, więc o bieganiu
tym bardziej nie ma mowy. Gdybym mieszkała w mieście zapewne wciąż bym
biegała, ale gonienie odludziem w tych ciemnościach to po prostu
kuszenie losu - mimo odblasków. Niefrasobliwych kierowców nie brakuje.
Brakuje natomiast dobrze oświetlonych chodników w mojej miejscowości. O
innych zagrożeniach związanych z bieganiem po zmroku wolę nawet nie
myśleć.
Inna strona medalu jest taka, że jestem stworzeniem ciepłolubnym i światłolubnym. Nie, żebym bała się ciemności - już dawno wyrosłam z czasów, gdy w mroku czaiły się straszne potwory :) Chodzi raczej o tęsknotę:
Byle do wiosny :)
Inna strona medalu jest taka, że jestem stworzeniem ciepłolubnym i światłolubnym. Nie, żebym bała się ciemności - już dawno wyrosłam z czasów, gdy w mroku czaiły się straszne potwory :) Chodzi raczej o tęsknotę:
- za wiosną
- zapachem kwiatów
- promieniami słońca na twarzy
- ciepłym wiatrem flirtującym z moimi rozwianymi włosami.
Byle do wiosny :)
wtorek, 17 grudnia 2013
Iluzje, mity i narzekanie :)
Ostatnio odnoszę wrażenie, że w moim otoczeniu, niczym grzyby po deszczu wyrastają istoty:
Być może pesymiści nie pasują do pozostałych dwóch gatunków na mojej liście, wpisałam ich trochę z rozpędu, ale po głębokim przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że oni są najgorsi.
Ludzie - nie narzekajcie jeśli jesteście zdrowi i macie zdrowe dzieci. Ja wiem, że czasy są jakie są, ale cieszmy się każdym dniem, życie jest bardzo ulotne.
- karmiące się iluzjami
- mitomani
- wieczni pesymiści i "narzekacze".
Być może pesymiści nie pasują do pozostałych dwóch gatunków na mojej liście, wpisałam ich trochę z rozpędu, ale po głębokim przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że oni są najgorsi.
Ludzie - nie narzekajcie jeśli jesteście zdrowi i macie zdrowe dzieci. Ja wiem, że czasy są jakie są, ale cieszmy się każdym dniem, życie jest bardzo ulotne.
czwartek, 12 grudnia 2013
Piątek trzynastego
Nic dodać, nic ująć.
Zdenerwowałam się z samego rana sprawą, która na pozór mnie nie dotyczy.
Na pozór...

Zdenerwowałam się z samego rana sprawą, która na pozór mnie nie dotyczy.
Na pozór...
Muzycznie
Nie mogę "nasłuchać się" do syta:
Ta piosenka i tekst wczepiły się w moją duszę, podobnie zresztą jak to:
chociaż od razu wyjaśniam, że nie jestem wielbicielką grupy Lemon i gdy wygrali oni program MBTM byłam głęboko rozczarowana. A jednak ten utwór mocno utkwił w mojej głowie.
Ta piosenka i tekst wczepiły się w moją duszę, podobnie zresztą jak to:
chociaż od razu wyjaśniam, że nie jestem wielbicielką grupy Lemon i gdy wygrali oni program MBTM byłam głęboko rozczarowana. A jednak ten utwór mocno utkwił w mojej głowie.
Małe przypomnienie :)
Zapraszam wszystkich do "polubienia" mojej strony
autorskiej na Facebooku. A do życzliwych osób zwracam się z prośbą -
Kochani, polecajcie moją stronę swoim znajomym.
Z góry dziękuję za wszelką aktywność.
środa, 11 grudnia 2013
Szczypta magii
Opowiadałam o niezwykłym zbiegu okoliczności, jaki towarzyszył wydaniu "Zakręconego życia Madzi Kociołek"? Chyba nie.
Będzie trochę dziwnie - uprzedzam :)
Parę lat temu straciłam tatę. Nie będę wchodzić w szczegóły dotyczące oczywistych relacji :) Powiem tylko tyle: wysyłając "Madzię" w świat poprosiłam tatę o pomoc - trzymanie kciuków.
Dokładnie w dniu imienin mojego taty otrzymałam ostateczną decyzję ws. wydania książki. Pomyślałam wtedy, że widać taka niespodzianka od losu i prezent, który otrzymałam z zaświatów: na jego imieniny. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że premiera książki została wyznaczona na... dzień moich imienin!
Przypadek? Jeśli tak, to bardzo zaskakujący.
Ostatecznie jednak termin premiery został przesunięty o jeden dzień, jednakże ta szczególna data, która ukazała się jako pierwsza już na zawsze pozostanie w mej pamięci.
Będzie trochę dziwnie - uprzedzam :)
Parę lat temu straciłam tatę. Nie będę wchodzić w szczegóły dotyczące oczywistych relacji :) Powiem tylko tyle: wysyłając "Madzię" w świat poprosiłam tatę o pomoc - trzymanie kciuków.
Dokładnie w dniu imienin mojego taty otrzymałam ostateczną decyzję ws. wydania książki. Pomyślałam wtedy, że widać taka niespodzianka od losu i prezent, który otrzymałam z zaświatów: na jego imieniny. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że premiera książki została wyznaczona na... dzień moich imienin!
Przypadek? Jeśli tak, to bardzo zaskakujący.
Ostatecznie jednak termin premiery został przesunięty o jeden dzień, jednakże ta szczególna data, która ukazała się jako pierwsza już na zawsze pozostanie w mej pamięci.
wtorek, 10 grudnia 2013
Rozstrzygnięcie konkursu mikołajkowego
Serdecznie dziękuję wszystkim osobom, które wzięły udział w konkursie mikołajkowym.
Zgromadziłam wszystkie wpisy na ten temat, które pojawiły się w komentarzach na obydwu moich blogach oraz profilach FB.
Mam ogromną przyjemność poinformować, że przed momentem odbyło się losowanie książki "Zakręcone życie Madzi Kociołek".
Uwaga! Uwaga!
Szczęśliwą wylosowaną jest... tajemnicza Anna U, która pozostawiła swój ślad tutaj:
http://edyta-swietek.blogspot.com/2013/11/madzia-ma-powodzenie.html?showComment=1385502500657#c261204643231535301
Zwyciężczyni serdecznie gratuluję i proszę o kontakt poprzez e-maila: edytaswietek@wp.pl w celu uzgodnienia dedykacji oraz adresu wysyłki.
Zgromadziłam wszystkie wpisy na ten temat, które pojawiły się w komentarzach na obydwu moich blogach oraz profilach FB.
Mam ogromną przyjemność poinformować, że przed momentem odbyło się losowanie książki "Zakręcone życie Madzi Kociołek".
Uwaga! Uwaga!
Szczęśliwą wylosowaną jest... tajemnicza Anna U, która pozostawiła swój ślad tutaj:
http://edyta-swietek.blogspot.com/2013/11/madzia-ma-powodzenie.html?showComment=1385502500657#c261204643231535301
Zwyciężczyni serdecznie gratuluję i proszę o kontakt poprzez e-maila: edytaswietek@wp.pl w celu uzgodnienia dedykacji oraz adresu wysyłki.
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Bezsenność
Noc. Ciemno. Po suficie sypialni pełgają tajemnicze cienie.
Za oknem ostatnie echo Ksawerego kołysze dzwonkami feng shui. Lubię
słuchać tego delikatnego brzęczenia. Zamykam oczy, lecz mimo zmęczenia
zdrajca sen nie przychodzi. W głowie - zamiast postaci z książek
przesuwają mi się ciągi jakichś skomplikowanych wzorów.
Układam się na boku w nadziei, że prędzej zasnę. Nic z tego.
Kiedy znów przekręcam się na plecy przychodzi Przemysław Kot. Mości się na moim brzuchu, podsuwa łepetynę do pogłaskania. Mrrrrrrruczy. Później układa pyszczek na moich dłoniach i też zapada w sen.
Godzina mija za godziną.
Nie śpię.
Słucham spokojnego oddechu męża, dzwonków kołysanych wiatrem, kociego mruczenia.
Dzwoni budzik - czas wstać.
Noc, jak dziesiątki innych... Z tą różnicą, że zazwyczaj zamiast matematycznych symboli w mojej głowie krążą widma postaci, o których piszę bądź pisałam książki.
Układam się na boku w nadziei, że prędzej zasnę. Nic z tego.
Kiedy znów przekręcam się na plecy przychodzi Przemysław Kot. Mości się na moim brzuchu, podsuwa łepetynę do pogłaskania. Mrrrrrrruczy. Później układa pyszczek na moich dłoniach i też zapada w sen.
Godzina mija za godziną.
Nie śpię.
Słucham spokojnego oddechu męża, dzwonków kołysanych wiatrem, kociego mruczenia.
Dzwoni budzik - czas wstać.
Noc, jak dziesiątki innych... Z tą różnicą, że zazwyczaj zamiast matematycznych symboli w mojej głowie krążą widma postaci, o których piszę bądź pisałam książki.
niedziela, 8 grudnia 2013
Dwa tygodnie
Ostatnie dwa tygodnie były bardzo intensywne. Nałożyło mi się kilka
ważnych spraw na raz. Niestety, na wypoczynek nadal się nie zanosi - mam
do napisania dwie prace zaliczeniowe oraz rozdział pracy dyplomowej na
studia. Nie po raz pierwszy marzę o tym, aby doba była dłuższa.
poniedziałek, 25 listopada 2013
Madzia ma powodzenie
Jestem bardzo mile zaskoczona i do tej pory przecieram oczy
ze zdumienia widząc, jakie powodzenie ma Madzia Kociołek. Nie dość, że w
głosowaniu na stronie Matrasa (http://www.matras.pl/prezenty/dla-nastolatki)
zajmuje 4 miejsce w kategorii dla nastolatek, to jeszcze ta liczba
udostępnień na Facebooku!!! Dzielna dziewczyna - spisała się na medal!
Serdecznie dziękuję wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego wyniku, a szczególnie osobom udostępniającym dalej informację o głosowaniu.
A dla tych, którzy chcieliby zagłosować, podaję link do strony:
http://www.matras.pl/zakrecone-zycie-madzi-kociolek.html
Serdecznie dziękuję wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego wyniku, a szczególnie osobom udostępniającym dalej informację o głosowaniu.
A dla tych, którzy chcieliby zagłosować, podaję link do strony:
http://www.matras.pl/zakrecone-zycie-madzi-kociolek.html
środa, 20 listopada 2013
"Zakręcone życie Madzi Kociołek" pod choinkę
Zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w zabawie - Madzia Kociołek
pod choinkę. Aby wziąć udział w losowaniu książki p.t. "Zakręcone życie
Madzi Kociołek" wystarczy w komentarzu pod tym wpisem napisać
zakończenie zdania:
"Najprzyjemniej wspominany prezent świąteczny (mikołajkowy) jaki otrzymałam (-em) to..."
Mile widziane polubienie mojej strony autorskiej na Facebooku:
https://www.facebook.com/pages/Edyta-%C5%9Awi%C4%99tek-strona-autorska/1388543508044082
Losowanie odbędzie się wieczorem, 10 grudnia 2013 r.
W losowaniu wezmą udział osoby, które napiszą odpowiedni komentarz na Facebooku lub pod wpisem na blogu.
"Najprzyjemniej wspominany prezent świąteczny (mikołajkowy) jaki otrzymałam (-em) to..."
Mile widziane polubienie mojej strony autorskiej na Facebooku:
https://www.facebook.com/pages/Edyta-%C5%9Awi%C4%99tek-strona-autorska/1388543508044082
Losowanie odbędzie się wieczorem, 10 grudnia 2013 r.
W losowaniu wezmą udział osoby, które napiszą odpowiedni komentarz na Facebooku lub pod wpisem na blogu.
.jpg)
wtorek, 19 listopada 2013
Non omnis moriar
Rok Tuwima dobiega końca. Cóż chciałoby się powiedzieć - uwielbiam jego twórczość za przenikliwość, głębię, za wszystkie wyrafinowane bądź subtelne erotyki. Tuwim był moim natchnieniem, gdy pisałam "Wszystkie cienie przeszłości" - powieść, której jak do tej pory nie próbowałam wydać (zajęta byłam Madzią).
Ten wielki człowiek zostawił po sobie wspaniałą spuściznę.
Poniżej mój ulubiony wiersz, swego czasu cudnie wyśpiewany przez Tomka Kłaptocza.
Julian Tuwim
Ostry Erotyk
Składałem ci wizyty,
Okrutnie niezdobytej,
Nerwowo, gorączkowo
Bredziłem chorą mową,
Wierszami cię męczyłem,
Łamałem każde słowo,
Do krwi je w zębach gryzłem,
Dawałem rozgryzione,
Zgniecione, rozkrwawione,
Przebite każdym zmysłem:
"Patrz!"
Składałem ci wizyty,
Nieznanej, głuchej, skrytej,
Słuchały meble święte
Tyrady niepojętej,
Tyrańskiej i cierniowej,
Gwałtownej, rozedrganej.
Słuchały mojej mowy
O ustach, piersiach, szczęściu -
Nierozdrapane ściany,
Nieposzarpane łóżko,
Nierozwalony pięścią
Stół.
Tęsknotą dziś przeszyty,
Tu przy samotnym stole,
Schwytany w widm niewolę,
Na tysiąc dni rozbity,
Gromadzę te wizyty
W kłąb jeden opętany.
W nerw jeden - wszystkie rany,
Ach, dzisiaj już szczęśliwy,
Ach, dzisiaj już kochany,
Daleki i pijany
Mąż.
(Źródło: http://poema.pl/publikacja/36567-ostry-erotyk )
:)
piątek, 15 listopada 2013
czwartek, 14 listopada 2013
Fanpage :)
Od dzisiaj serdecznie zapraszam wszystkich do polubienia mojej strony autorskiej na Facebooku:
https://www.facebook.com/pages/Edyta-%C5%9Awi%C4%99tek-strona-autorska/1388543508044082
https://www.facebook.com/pages/Edyta-%C5%9Awi%C4%99tek-strona-autorska/1388543508044082
Promocja książki
Otrzymałam dzisiaj informację o promocji mojej
książki w Grupie Księgarń Partnerskich - Księgarnie Polskie. Promocja
będzie trwała od 20 listopada do 31 grudnia bieżącego roku.
Poniżej link do strony internetowej Księgarń Polskich
http://www.polskieksiegarnie.pl/superksiegarnie/index.php?option=com_content&view=category&id=9&Itemid=104
Serdecznie zapraszam w imieniu: moim, księgarń oraz Wydawnictwa Szara Godzina do nabycia powieści w bardzo atrakcyjnej, świątecznej cenie.
Poniżej link do strony internetowej Księgarń Polskich
http://www.polskieksiegarnie.pl/superksiegarnie/index.php?option=com_content&view=category&id=9&Itemid=104
Serdecznie zapraszam w imieniu: moim, księgarń oraz Wydawnictwa Szara Godzina do nabycia powieści w bardzo atrakcyjnej, świątecznej cenie.
środa, 13 listopada 2013
wtorek, 12 listopada 2013
12-11-2013
Zbyt szybko minął ten weekend. Nie udało mi się zrealizować
nawet części planów - nie wyspałam się, nie przeczytałam żadnej książki,
nie zabrałam się za pracę dyplomową.
Byłam za to na magicznym spacerze w Puszczy Niepołomickiej oraz na biegu Niepodległościowa 11.
Spędziłam miły wieczór z przyjaciółmi, aczkolwiek myślę, że któregoś pięknego dnia oni mnie po prostu zakneblują i zamkną w jakimś ciemnym pomieszczeniu, bo jak zaczyna się temat książek, to kończą się wszelkie inne rozmowy.
Szczerze mówiąc jestem zmęczona - zwyczajnie, po ludzku: chce mi się spać i brak mi energii. Bieg w Białym Kościele mocno dał mi się we znaki - było dość ciężko.
Mówienie o planach i nadziejach nie ma najmniejszego sensu - póki się
nie zwerbalizują, są równie ulotne jak jesienne liście kołysane
wiatrem. Jednego dnia wiszą na gałęzi - piękne, niepowtarzalne i
bajecznie kolorowe, drugiego spadają na ściółkę i wtapiają w tło.
Byłam za to na magicznym spacerze w Puszczy Niepołomickiej oraz na biegu Niepodległościowa 11.
Spędziłam miły wieczór z przyjaciółmi, aczkolwiek myślę, że któregoś pięknego dnia oni mnie po prostu zakneblują i zamkną w jakimś ciemnym pomieszczeniu, bo jak zaczyna się temat książek, to kończą się wszelkie inne rozmowy.
Szczerze mówiąc jestem zmęczona - zwyczajnie, po ludzku: chce mi się spać i brak mi energii. Bieg w Białym Kościele mocno dał mi się we znaki - było dość ciężko.
* * *
niedziela, 10 listopada 2013
Jesienny spacer po Puszczy Niepołomickiej
Korzystając z prześlicznej, słonecznej pogody, wybraliśmy
się na rodzinny spacer po Puszczy Niepołomickiej. Żałuję, że nie jestem w
stanie zamieścić w tej notatce... zapachu. Dokładnie tak - zapachu lasu
wilgotnego po całonocnej ulewie . To magiczna mieszanina woni grzybów,
butwiejących gałęzi oraz liści zaścielających ścieżki.
Otaczała nas cisza przerywana jedynie natarczywym stukaniem dzięciołowych dziobów o pnie - zupełnie, jakby wszystkie umówiły się na dzisiejszy dzień.
Pod naszymi stopami szeleściły liście, przez ogołocone gałęzie raziły promienie nisko zawieszonego słońca, zrudziałe paprocie nieruchomo oczekiwały na na nadejście zimy.
Wspaniały relaks - każdemu polecam taką wycieczkę.
Magiczna ścieżka w nieznane:
Uśmiecha się, czy tylko nas obserwuje?
Puszcza przeglądająca się w kałużach:
Ostatnie liście zatrzymane w pół drogi:
- Idziemy dalej?
- Za chwilę :)
Otaczała nas cisza przerywana jedynie natarczywym stukaniem dzięciołowych dziobów o pnie - zupełnie, jakby wszystkie umówiły się na dzisiejszy dzień.
Pod naszymi stopami szeleściły liście, przez ogołocone gałęzie raziły promienie nisko zawieszonego słońca, zrudziałe paprocie nieruchomo oczekiwały na na nadejście zimy.
Wspaniały relaks - każdemu polecam taką wycieczkę.
Magiczna ścieżka w nieznane:
Uśmiecha się, czy tylko nas obserwuje?
Puszcza przeglądająca się w kałużach:
Ostatnie liście zatrzymane w pół drogi:
- Idziemy dalej?
- Za chwilę :)
czwartek, 7 listopada 2013
Plany weekendowe
Przed nami kolejny długi weekend - trzy dni, które muszę dobrze wykorzystać.
Oczywiście zamierzam się wyspać (o tej porze roku łóżko zdecydowanie należy do moich najlepszych czworonożnych przyjaciół), może uda mi się nadrobić zaległości w czytaniu - czeka na mnie pasjonująca lektura: "Tajemnice greckiej Madonny" Bożeny Gałczyńskiej-Szurek (wspaniała, ciepła osoba - tacy ludzie sprawiają, że świat staje się lepszy).
W poniedziałek po raz ostatni w tym roku staję na starcie amatorskiego biegu - Niepodległościowa 11 - Biały Kościół. Później pozostaje mi już tylko rowerek treningowy albo sporadyczne biegi w weekendy - o ile pogoda będzie temu sprzyjać.
Oczywiście zamierzam się wyspać (o tej porze roku łóżko zdecydowanie należy do moich najlepszych czworonożnych przyjaciół), może uda mi się nadrobić zaległości w czytaniu - czeka na mnie pasjonująca lektura: "Tajemnice greckiej Madonny" Bożeny Gałczyńskiej-Szurek (wspaniała, ciepła osoba - tacy ludzie sprawiają, że świat staje się lepszy).
W poniedziałek po raz ostatni w tym roku staję na starcie amatorskiego biegu - Niepodległościowa 11 - Biały Kościół. Później pozostaje mi już tylko rowerek treningowy albo sporadyczne biegi w weekendy - o ile pogoda będzie temu sprzyjać.
wtorek, 5 listopada 2013
Sprzedawcy wolnego czasu
Na szafce stojącej po mojej stronie łóżka piętrzy się stos
książek do przeczytania. W torebce od jakiegoś czasu noszę listę z
kolejnymi pozycjami, po które warto byłoby sięgnąć w bibliotece. (Do
biblioteki nie mogę dotrzeć - brak czasu.) Na podłodze w sypialni leży
stosik podręczników wypożyczonych na uczelni - pomoce naukowe do pisania
pracy - nawet do nich nie zajrzałam.
Ze wszech stron otaczają mnie książki. Śnię o książkach. Marzę o książkach. Myślę o książkach.
I tylko czasu na czytanie brak, o pisaniu nie wspomnę...
Ech... Powinnam poszukać sprzedawcy wolnego czasu i nabyć jakiś mega wypasiony pakiet :)
Jestem totalnie uzależniona od książek, ale nie mam zamiaru poddawać się terapii odwykowej.
Muszę pisać - bez tego czuję się tak, jakby moja dusza została zamknięta w klaustrofobicznym pomieszczeniu bez okien.
Często myślę o stworzonych przez mnie postaciach. Madzia, wypuszczona spod moich skrzydeł, pofrunęła w wielki świat. Książka o niej szeleści kartkami, mieszka na bibliotecznych półkach, ćwiczy skoki do koszyczka w księgarniach.
Teraz przyszedł czas na to, aby obudzić ze snu pozostałe dziewczęta.
- Myślisz, że mu się spodobam? - zapytała z lekka onieśmielonym głosem.
- Mam nadzieję, moja droga. Mam właśnie taką nadzieję... - powiedziałam, głaszcząc jej długie, brązowe włosy.
Ze wszech stron otaczają mnie książki. Śnię o książkach. Marzę o książkach. Myślę o książkach.
I tylko czasu na czytanie brak, o pisaniu nie wspomnę...
Ech... Powinnam poszukać sprzedawcy wolnego czasu i nabyć jakiś mega wypasiony pakiet :)
Jestem totalnie uzależniona od książek, ale nie mam zamiaru poddawać się terapii odwykowej.
Muszę pisać - bez tego czuję się tak, jakby moja dusza została zamknięta w klaustrofobicznym pomieszczeniu bez okien.
Często myślę o stworzonych przez mnie postaciach. Madzia, wypuszczona spod moich skrzydeł, pofrunęła w wielki świat. Książka o niej szeleści kartkami, mieszka na bibliotecznych półkach, ćwiczy skoki do koszyczka w księgarniach.
Teraz przyszedł czas na to, aby obudzić ze snu pozostałe dziewczęta.
* * *
Aleksandra Modrzewska obudziła się ze snu. Spojrzała na mnie
lekko przymglonym okiem - pięknie wygląda z zaspanym spojrzeniem, nie
każdej kobiecie z tym do twarzy.- Myślisz, że mu się spodobam? - zapytała z lekka onieśmielonym głosem.
- Mam nadzieję, moja droga. Mam właśnie taką nadzieję... - powiedziałam, głaszcząc jej długie, brązowe włosy.
poniedziałek, 4 listopada 2013
Magia
W moim mikrokosmosie nie ma czegoś takiego jak Halloween.
Jest dzień Wszystkich Świętych i modlitwa nad grobami tych, co odeszli.
Zaduma nad grobem najważniejszym...
Pamiętam nasze pożegnanie w szpitalu. Tato był nieprzytomny. Wiedziałam że umrze od momentu, gdy zabrało go pogotowie. Już wcześniej ciężko chorował - udało mu się przedłużyć życie o jakiś czas - wyrwał się z chciwych szponów śmierci.
Pamiętam jego dłonie spoczywające na białej, szpitalnej kołdrze. Szorstkie, ciepłe, pomarszczone, dziwnie suche - wręcz nieludzkie. I pamiętam te same dłonie dotykające w dzieciństwie mojego rozpalonego gorączką czoła, głaszczące mnie po główce, zawiązujące sznurówki...
Pamiętam, jak siadałam u niego na kolanach i czytałam na głos artykuł z ogromnej płachty gazety zaścielającej niemalże pół stołu. Tato pomagał mi tylko przy literowaniu skrótów, reszta szła płynnie.
Pamiętam, jak podnosił mnie pod pachy i podrzucał wysoko, pod sam sufit. Uwielbiałam adrenalinę, która wydobywała z mojego gardła krzyk radości i strachu zarazem. Sufit oddalał się i przybliżał, a ja z jednej strony bałam się, że uderzę w niego głową, a z drugiej strony ufałam, że tato nigdy w życiu nie zrobiłby mi krzywdy.
Los poplątał nasze życiowe ścieżki.
Tato już od paru lat spogląda na mnie z nieba.
Wyznam Wam coś bardzo osobistego: kiedy skończyłam pisać Madzię Kociołek pomyślałam:
- Tatku, nigdy Cię o nic nie prosiłam, ale teraz, gdy siedzisz sobie u Pana Boga za piecem - proszę Cię - szepnij Mu na ucho parę słów o mnie. Pomóż mi wydać tę książkę.
Minęło kilka tygodni. Nadszedł dzień imienin Taty. W mojej skrzynce e-mailowej pojawiła się wiadomość, że książka została zaakceptowana przez Wydawnictwo Szara Godzina. Termin wydania przewidziano na dzień moich imienin. (W rzeczywistości ta data została później przesunięta o jeden dzień)
Nie mogę oprzeć się myśli, że wydanie książki jest prezentem z zaświatów - od Taty na moje imieniny.
Śpij spokojnie Tatku...
Zaduma nad grobem najważniejszym...
Pamiętam nasze pożegnanie w szpitalu. Tato był nieprzytomny. Wiedziałam że umrze od momentu, gdy zabrało go pogotowie. Już wcześniej ciężko chorował - udało mu się przedłużyć życie o jakiś czas - wyrwał się z chciwych szponów śmierci.
Pamiętam jego dłonie spoczywające na białej, szpitalnej kołdrze. Szorstkie, ciepłe, pomarszczone, dziwnie suche - wręcz nieludzkie. I pamiętam te same dłonie dotykające w dzieciństwie mojego rozpalonego gorączką czoła, głaszczące mnie po główce, zawiązujące sznurówki...
Pamiętam, jak siadałam u niego na kolanach i czytałam na głos artykuł z ogromnej płachty gazety zaścielającej niemalże pół stołu. Tato pomagał mi tylko przy literowaniu skrótów, reszta szła płynnie.
Pamiętam, jak podnosił mnie pod pachy i podrzucał wysoko, pod sam sufit. Uwielbiałam adrenalinę, która wydobywała z mojego gardła krzyk radości i strachu zarazem. Sufit oddalał się i przybliżał, a ja z jednej strony bałam się, że uderzę w niego głową, a z drugiej strony ufałam, że tato nigdy w życiu nie zrobiłby mi krzywdy.
Los poplątał nasze życiowe ścieżki.
Tato już od paru lat spogląda na mnie z nieba.
Wyznam Wam coś bardzo osobistego: kiedy skończyłam pisać Madzię Kociołek pomyślałam:
- Tatku, nigdy Cię o nic nie prosiłam, ale teraz, gdy siedzisz sobie u Pana Boga za piecem - proszę Cię - szepnij Mu na ucho parę słów o mnie. Pomóż mi wydać tę książkę.
Minęło kilka tygodni. Nadszedł dzień imienin Taty. W mojej skrzynce e-mailowej pojawiła się wiadomość, że książka została zaakceptowana przez Wydawnictwo Szara Godzina. Termin wydania przewidziano na dzień moich imienin. (W rzeczywistości ta data została później przesunięta o jeden dzień)
Nie mogę oprzeć się myśli, że wydanie książki jest prezentem z zaświatów - od Taty na moje imieniny.
Śpij spokojnie Tatku...
czwartek, 31 października 2013
Wszystko wraca do normy :)
Chaos i ekscytacja związane z Targami pomału ulegają wyciszeniu. Mój mikrokosmos znowu osiąga stan równowagi.
Piszę.
Wena twórcza wróciła, choć tym razem podjęłam się zadania najtrudniejszego spośród dotychczas realizowanych projektów: to będzie książka dla dzieci. Nie jest łatwo, gdyż sama byłam dzieckiem... aaa!!! - nieważne, jak dawno temu. Wystarczy, że powiem, że to było w zamierzchłych, pokrytych patyną zapomnienia czasach.
Wprawdzie było to już PO epoce dinozaurów, ale chodzi o to, że świat się zmienia. Bardzo szybko. Moje dzieciństwo jest diametralnie różne od dzieciństwa współczesnych dzieciaków - inne sprawy, problemy, inne otoczenie.
Myślę, że dzieci będą najbardziej wymagającym recenzentem. Już w najbliższych dniach próbka tekstu trafi do gromadki w różnym wieku - muszę wiedzieć, czy jest sobie czym zaprzątać głowę. Napisałam trzy rozdziały - we wstępnych założeniach jest ich ok 15, czyli jestem na tym etapie, gdy już można ocenić moją radosną twórczość i dokonać stosownych korekt.
Piszę.
Wena twórcza wróciła, choć tym razem podjęłam się zadania najtrudniejszego spośród dotychczas realizowanych projektów: to będzie książka dla dzieci. Nie jest łatwo, gdyż sama byłam dzieckiem... aaa!!! - nieważne, jak dawno temu. Wystarczy, że powiem, że to było w zamierzchłych, pokrytych patyną zapomnienia czasach.
Wprawdzie było to już PO epoce dinozaurów, ale chodzi o to, że świat się zmienia. Bardzo szybko. Moje dzieciństwo jest diametralnie różne od dzieciństwa współczesnych dzieciaków - inne sprawy, problemy, inne otoczenie.
Myślę, że dzieci będą najbardziej wymagającym recenzentem. Już w najbliższych dniach próbka tekstu trafi do gromadki w różnym wieku - muszę wiedzieć, czy jest sobie czym zaprzątać głowę. Napisałam trzy rozdziały - we wstępnych założeniach jest ich ok 15, czyli jestem na tym etapie, gdy już można ocenić moją radosną twórczość i dokonać stosownych korekt.
środa, 30 października 2013
Auć!
Nie biegałam półtora tygodnia:
O kurcze, ciężko - pomyślałam na drugim kilometrze.
Jasny gwint - dodałam w duchu, wbiegając na najwyższe wzniesienie w okolicy.
Matko! A na co mi to było? - zastanawiałam się w okolicach czwartego kilometra.
Nie powtórzę o czym pomyślałam, gdy na piątym kilometrze poczułam kolkę, kłucie w lewym boku (???) oraz bóle w łydkach - zdecydowanie były to słowa powszechnie uważane za niecenzuralne.
A jednak nie dałam się złamać podszeptom diablika, który siedział w mojej głowie, szturchał mnie widełkami i mówił:
- Daj sobie spokój, mała! Czy nie lepiej byłoby siedzieć na tyłku przed telewizorem z mrrruczącym Przemysławem na kolanach, podjadając słodycze i zerkając jednym okiem na Facebooka?
Hm... Kosząca perspektywa, ale szturchającym mnie złośliwym diabełkom mówię zdecydowane:
- NIE!!!
I to nic, że zbiegając z ostatniego wzniesienia odkryłam, że istnieją jeszcze takie partie mięśni, o których do wczoraj nie miałam pojęcia - co z tego, że postanowiły aktywować opcję "boli" dwa kilometry przed moim domem - dałam radę: z wywieszonym językiem, pokonując słabość i diabełkowe podszepty.

A już za dwa tygodnie ostatni bieg, na który zgłosiłam się w tym sezonie - Niepodległościowa 11 - Biały Kościół - będę tam z moim mężem oraz... Madzią Kociołek :)

- brak czasu
- lenistwo
- brak czasu
- ekscytacja wydarzeniami ostatnich kilku dni
- brak czasu :)
- lenistwo, itd
O kurcze, ciężko - pomyślałam na drugim kilometrze.
Jasny gwint - dodałam w duchu, wbiegając na najwyższe wzniesienie w okolicy.
Matko! A na co mi to było? - zastanawiałam się w okolicach czwartego kilometra.
Nie powtórzę o czym pomyślałam, gdy na piątym kilometrze poczułam kolkę, kłucie w lewym boku (???) oraz bóle w łydkach - zdecydowanie były to słowa powszechnie uważane za niecenzuralne.
A jednak nie dałam się złamać podszeptom diablika, który siedział w mojej głowie, szturchał mnie widełkami i mówił:
- Daj sobie spokój, mała! Czy nie lepiej byłoby siedzieć na tyłku przed telewizorem z mrrruczącym Przemysławem na kolanach, podjadając słodycze i zerkając jednym okiem na Facebooka?
Hm... Kosząca perspektywa, ale szturchającym mnie złośliwym diabełkom mówię zdecydowane:
- NIE!!!
I to nic, że zbiegając z ostatniego wzniesienia odkryłam, że istnieją jeszcze takie partie mięśni, o których do wczoraj nie miałam pojęcia - co z tego, że postanowiły aktywować opcję "boli" dwa kilometry przed moim domem - dałam radę: z wywieszonym językiem, pokonując słabość i diabełkowe podszepty.
A już za dwa tygodnie ostatni bieg, na który zgłosiłam się w tym sezonie - Niepodległościowa 11 - Biały Kościół - będę tam z moim mężem oraz... Madzią Kociołek :)
wtorek, 29 października 2013
Targi Książki Kraków 2013 cz.2
Niezmiernie żałuję, że termin targów pokrył się z terminem
"zjazdu" na uczelni. To i tak cud, że mój czas na stoisku granice.pl
wypadł po wykładach, więc miałam komfort psychiczny, że nie muszę
wybierać pomiędzy dwoma bardzo ważnymi dla mnie sprawami (Madzia
Kociołek otrzymała w spadku po mnie poczucie odpowiedzialności). Studia
są dla mnie bardzo ważne, choć nie ukrywam, że to plan "B". Planem "A"
są książki :)
Niemniej jednak, udało mi się również w niedzielę wygospodarować wolną chwilę podczas przerwy pomiędzy zajęciami, co implikowało spotkaniem z kilkoma świetnymi ludźmi, między innymi: Ewą Bauer, Romualdem Pawlakiem, Barbarą Sęk oraz tajemniczym osobnikiem w przebraniu, który zgodził się pozować do upiornej fotki:

a następnie, po zdjęciu maski okazał się:

... Andrzejem Pilipiukiem we własnej, nietuzinkowej postaci.
Jako, że p. Pilipiuk gościł jakiś czas temu w Niepołomicach, gdzie ma pokaźną liczbę fanów, ucięliśmy sobie przyjemną pogawędkę o jego twórczości i najbliższych planach wydawniczych.
A poniżej foto wraz z Ewą Bauer:

Jeżeli jakieś dobre wiatry przygnają na mój blog pana Andrzeja - serdecznie pozdrawiam :)
Niemniej jednak, udało mi się również w niedzielę wygospodarować wolną chwilę podczas przerwy pomiędzy zajęciami, co implikowało spotkaniem z kilkoma świetnymi ludźmi, między innymi: Ewą Bauer, Romualdem Pawlakiem, Barbarą Sęk oraz tajemniczym osobnikiem w przebraniu, który zgodził się pozować do upiornej fotki:
a następnie, po zdjęciu maski okazał się:
... Andrzejem Pilipiukiem we własnej, nietuzinkowej postaci.
Jako, że p. Pilipiuk gościł jakiś czas temu w Niepołomicach, gdzie ma pokaźną liczbę fanów, ucięliśmy sobie przyjemną pogawędkę o jego twórczości i najbliższych planach wydawniczych.
A poniżej foto wraz z Ewą Bauer:
Jeżeli jakieś dobre wiatry przygnają na mój blog pana Andrzeja - serdecznie pozdrawiam :)
poniedziałek, 28 października 2013
Targi Książki Kraków 2013 - wrażenia na gorąco :) - część 1
Ta dam! Targi Książki Kraków 2013 r. przeszły do historii.
Zainteresowani tematem wiedzą, że debiutowałam tam z moją powieścią pt. "Zakręcone życie Madzi Kociołek" wydaną nakładem Wydawnictwa Szara Godzina.
Foto: W towarzystwie pani Manuli Kalickiej - autorki oraz agentki literackiej.

O Wydawnictwie Szara Godzina wspomniałam już wcześniej, tuż po wydaniu książki: http://edyta-swietek.blogspot.com/2013/10/kwiatek-dla-mojego-wydawnictwa.html
Osobiste spotkanie z panem Ireneuszem Godawą - współwłaścicielem wydawnictwa utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że trafiłam do firmy ze wszech miar profesjonalnej. Odbyłam bardzo przyjemne rozmowy z panem Ireneuszem - na tematy związane z moją twórczością, a także naszą wspólną pasją, czyli bieganiem. Jestem niezwykle szczęśliwa, że nawiązałam współpracę z kimś, kto ma w sobie tak wiele pasji i zaangażowania.
Serdecznie pozdrowienia dla całej ekipy Wydawnictwa Szara Godzina.
Foto: W towarzystwie pana Ireneusza Godawy

Kolejne ciepłe słowa nalezą się pani Bożenie Gałczyńskiej-Szurek (autorka: "Monachosa" oraz "Tajemnic grackiej Madonny"), z którą dzieliłam stolik podczas imprezy. Bez najmniejszej przesady mogę powiedzieć, że również spotkanie z panią Bożeną było niezapomnianym przeżyciem. ucięłyśmy sobie bardzo miłą pogawędkę. Pani Bożena jest osobą niezwykle ciepłą i życzliwą - jestem pod ogromnym wrażeniem jej osobowości.
Foto: Z panią Bożeną Gałczyńską-Szurek (żałuję, że na chwilę obecną nie dysponuję lepszym zdjęciem)

Oczywiście Targi Książki zaowocowały mnóstwem interesujących kontaktów. Na zdjęciu zamieszczonym poniżej jestem w towarzystwie Ewy Bauer ("Kruchość jutra", "W nadziei na lepsze jutro") oraz Agnieszki Turzynieckiej ("Inspektor Kres i zaginiona") - cała nasza trójka związana jest z Wydawnictwem Szara Godzina - myślę, że to dwie bardzo sympatyczne i obiecujące znajomości.

Stoisko granice.pl , które użyczyło nam swojej gościny oraz miła jego ekipa:

Bardzo się cieszę, że dopisały moje koleżanki - serdecznie pozdrawiam i mocno ściskam :) ...

...oraz Czytelniczki - pozdrowienia dla pani Joanny :)

oraz dla Pani Kasi :)
A wieczorem w towarzystwie pani Manuli oraz mnóstwa wspaniałych osób, których nie sposób wyliczyć z imienia i nazwiska, bawiliśmy się w Jamie Michalika - i tutaj ubolewam, że jako osoba trzymająca się z daleka od aparatu fotograficznego nie dysponuję większą ilością zdjęć.

Zamieszczone powyżej fotografie - dzięki uprzejmości:
Zainteresowani tematem wiedzą, że debiutowałam tam z moją powieścią pt. "Zakręcone życie Madzi Kociołek" wydaną nakładem Wydawnictwa Szara Godzina.
Foto: W towarzystwie pani Manuli Kalickiej - autorki oraz agentki literackiej.
O Wydawnictwie Szara Godzina wspomniałam już wcześniej, tuż po wydaniu książki: http://edyta-swietek.blogspot.com/2013/10/kwiatek-dla-mojego-wydawnictwa.html
Osobiste spotkanie z panem Ireneuszem Godawą - współwłaścicielem wydawnictwa utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że trafiłam do firmy ze wszech miar profesjonalnej. Odbyłam bardzo przyjemne rozmowy z panem Ireneuszem - na tematy związane z moją twórczością, a także naszą wspólną pasją, czyli bieganiem. Jestem niezwykle szczęśliwa, że nawiązałam współpracę z kimś, kto ma w sobie tak wiele pasji i zaangażowania.
Serdecznie pozdrowienia dla całej ekipy Wydawnictwa Szara Godzina.
Foto: W towarzystwie pana Ireneusza Godawy
Kolejne ciepłe słowa nalezą się pani Bożenie Gałczyńskiej-Szurek (autorka: "Monachosa" oraz "Tajemnic grackiej Madonny"), z którą dzieliłam stolik podczas imprezy. Bez najmniejszej przesady mogę powiedzieć, że również spotkanie z panią Bożeną było niezapomnianym przeżyciem. ucięłyśmy sobie bardzo miłą pogawędkę. Pani Bożena jest osobą niezwykle ciepłą i życzliwą - jestem pod ogromnym wrażeniem jej osobowości.
Foto: Z panią Bożeną Gałczyńską-Szurek (żałuję, że na chwilę obecną nie dysponuję lepszym zdjęciem)
Oczywiście Targi Książki zaowocowały mnóstwem interesujących kontaktów. Na zdjęciu zamieszczonym poniżej jestem w towarzystwie Ewy Bauer ("Kruchość jutra", "W nadziei na lepsze jutro") oraz Agnieszki Turzynieckiej ("Inspektor Kres i zaginiona") - cała nasza trójka związana jest z Wydawnictwem Szara Godzina - myślę, że to dwie bardzo sympatyczne i obiecujące znajomości.
Stoisko granice.pl , które użyczyło nam swojej gościny oraz miła jego ekipa:
Bardzo się cieszę, że dopisały moje koleżanki - serdecznie pozdrawiam i mocno ściskam :) ...
...oraz Czytelniczki - pozdrowienia dla pani Joanny :)
oraz dla Pani Kasi :)
A wieczorem w towarzystwie pani Manuli oraz mnóstwa wspaniałych osób, których nie sposób wyliczyć z imienia i nazwiska, bawiliśmy się w Jamie Michalika - i tutaj ubolewam, że jako osoba trzymająca się z daleka od aparatu fotograficznego nie dysponuję większą ilością zdjęć.
Zamieszczone powyżej fotografie - dzięki uprzejmości:
- Bogusława Hajduka,
- autorów obecnych na targach,
- mojego niewydarzonego telefonu komórkowego :)
piątek, 25 października 2013
Targi Książki Kraków 2013
Wszystkim moim miłym Czytelniczkom i Czytelnikom - obecnym i
przyszłym - przypominam o Targach Książki w Krakowie. Będę tam w
sobotę, od godziny 16,00 - stoisko F4 - Granice.pl.
Aktualnie mam znacznie dłuższe włosy - reszta się zgadza :)

PLAN SYTUACYJNY:

Moja nieśmiertelna "podopieczna", która dzięki uprzejmości Wydawnictwa Szara Godzina będzie wraz ze mną "urzędować" na stoisku.


SERDECZNIE ZAPRASZAM
Aktualnie mam znacznie dłuższe włosy - reszta się zgadza :)
PLAN SYTUACYJNY:
Moja nieśmiertelna "podopieczna", która dzięki uprzejmości Wydawnictwa Szara Godzina będzie wraz ze mną "urzędować" na stoisku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)