Noc. Ciemno. Po suficie sypialni pełgają tajemnicze cienie.
Za oknem ostatnie echo Ksawerego kołysze dzwonkami feng shui. Lubię
słuchać tego delikatnego brzęczenia. Zamykam oczy, lecz mimo zmęczenia
zdrajca sen nie przychodzi. W głowie - zamiast postaci z książek
przesuwają mi się ciągi jakichś skomplikowanych wzorów.
Układam się na boku w nadziei, że prędzej zasnę. Nic z tego.
Kiedy znów przekręcam się na plecy przychodzi Przemysław Kot. Mości się na moim brzuchu, podsuwa łepetynę do pogłaskania. Mrrrrrrruczy. Później układa pyszczek na moich dłoniach i też zapada w sen.
Godzina mija za godziną.
Nie śpię.
Słucham spokojnego oddechu męża, dzwonków kołysanych wiatrem, kociego mruczenia.
Dzwoni budzik - czas wstać.
Noc, jak dziesiątki innych... Z tą różnicą, że zazwyczaj zamiast matematycznych symboli w mojej głowie krążą widma postaci, o których piszę bądź pisałam książki.
Układam się na boku w nadziei, że prędzej zasnę. Nic z tego.
Kiedy znów przekręcam się na plecy przychodzi Przemysław Kot. Mości się na moim brzuchu, podsuwa łepetynę do pogłaskania. Mrrrrrrruczy. Później układa pyszczek na moich dłoniach i też zapada w sen.
Godzina mija za godziną.
Nie śpię.
Słucham spokojnego oddechu męża, dzwonków kołysanych wiatrem, kociego mruczenia.
Dzwoni budzik - czas wstać.
Noc, jak dziesiątki innych... Z tą różnicą, że zazwyczaj zamiast matematycznych symboli w mojej głowie krążą widma postaci, o których piszę bądź pisałam książki.
Koszmar nieprzespanych nocy... . Myśli kłębiące się... i za nic nie można się ich pozbyć... a do tego jeszcze te cienie... . Pięknie opisałaś bezsenności. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń