Znowu sypie śnieg. To prószy leniwie, to polatuje z większą intensywnością, to opada wielkimi płatkami. Robi się biało. Odnoszę wrażenie, jakby świat wokół zamarł.
Taki dzień uratować mogą dwie rzeczy: cappuccino z kopczykiem mlecznej pianki oraz książka. Może być przykładowo powieść "Cień burzowych chmur" (jakże wymowny ten tytuł), którą kilka dni temu wznowiło Wydawnictwo Replika :)
Parę dni temu skończyłam kolejny sznurkowy "produkt", czyli ozdobną poduchę. A wczoraj, w oczekiwaniu aż dogotuje się obiad, wyczarowałam jeszcze jedną osłonkę na doniczkę. Cieszą mnie te drobiazgi, bo nie dość, że to świetna rehabilitacja dla dłoni, które przez wiele godzin klepią w klawiaturę, to jeszcze styl boho tworzy w domu ciepły, przytulny klimat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz