No dobrze, wiem że to żaden super news - wszak jestem pisarką, więc to dość oczywiste, że wciąż muszę coś tworzyć. Tym razem zabiorę czytelników do Łańcuta. Znalazłam już główne miejsce akcji.
Jedna z moich ukochanych czytelniczek pomogła mi zdobyć stary plan miasta, który jest istotną podporą w pracy. Dobrze mieć takie aktywne czytelniczki - to bardzo ułatwia życie.
Spoglądam na poniższe zdjęcie (screen ze street view), i próbuję sobie wyobrazić to samo podwórze w latach 70, 80 i 90. Widzę moją bohaterkę Anielę oraz jej rodzeństwo hasające wśród tych drzew. Dokazujących chłopaków i małą dziewczynkę, która uwielbia koty i marzy o tym, by mieć jednego w domu. Starego gospodarza domu, który podpiera się na brzozowej miotle i spogląda na Anielkę karmiącą dachowca. Albo tego samego człowieka (nazwijmy go panem Zajączkiem) jak ową miotłą przegania rozwydrzonych chłopaków
Czujecie klimat?
Mam już nawet tytuł roboczy i waham się pomiędzy dwoma opcjami:
1. Wystarczy jedno życie
2. Jedno życie wystarczy
1. Wystarczy jedno życie
2. Jedno życie wystarczy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz