Zachwycają mnie wszystkie tegoroczne spotkania. Uwielbiam spoglądać na entuzjastyczne twarze moich czytelników i towarzyszące ludziom skupienie, gdy opowiadam o meandrach kariery literackiej oraz o mojej twórczości.
Ostatnimi czasy znaczną część takich spotkań poświęcam na nowohuckie opowieści związane z kulisami powstawania sagi. Stało się moim celem odczarowywanie tej części Krakowa w oczach czytelników z miejscowości położonych w różnych regionach Polski. Jestem szczęśliwa, że właśnie ta część wieczorów autorskich spotyka się z ogromnym zainteresowaniem i zazwyczaj najwięcej pytań i komentarzy pada właśnie na ten temat.
W Koluszkach poczułam się szczególnie dopieszczona, gdy zgromadzone na sali panie zaintonowały specjalnie dla mnie piosenkę o Nowej Hucie. No miód na serce autorki po prostu! To było wzruszające i cudowne przeżycie :)
Tutaj pozwolę sobie na taki ogólny komentarz dotyczący absolutnie wszystkich miejsc, w których bywałam. Bibliotekarze są wspaniałymi ludźmi z ogromną pasją i upodobaniem do literatury. To takie dobre duchy naszego społeczeństwa, które potrafią rozbudzić głód czytania, przyciągnąć do bibliotek mnóstwo osób nie tylko dla samych książek, ale również po to, by spędzać wspólnie czas w bardzo kreatywny sposób. Instytucja biblioteki to prawdziwy skarb, któremu warto poświęcić uwagę. Często przed lub po spotkaniach rozmawiam z bibliotekarzami o ich pracy, pasjach i pomysłach na organizację różnych zajęć. Jestem pełna podziwu, że tak pięknie potrafią rozwijać młodych czytelników, przyciągają do bibliotek kolejne pokolenia i pokazują, że mogą być zajęcia ciekawsze od surfowania w sieci bądź bezmyślnego spoglądania w telewizor.
Poniżej prezentuję krótką fotorelację ze spotkania z czytelnikami w Koluszkach. Zdjęcia pochodzą z mojego prywatnego archiwum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz