środa, 7 października 2015

Pan Gbur i jego żona, czli postępy w pracy :)

Z pisaniem nowej powieści powoli ruszam z miejsca. Niedawno udało mi się przekroczyć magiczne 100.000 znaków, co oznacza, że mam za sobą sporo pracy (1/3, 1/4???). Bez wątpienia Pan Gbur wniósł życie do mojego tekstu. Ostatnio zyskał nawet imię i nazwisko, lecz póki co, pominę te detale dyskretnym milczeniem - niech to będzie zabawna niespodzianka dla moich drogich Czytelniczek i Czytelników.

Dzisiaj uczyniłam kolejny znaczący postęp, bowiem Pan Gbur zyskał małżonkę - Panią Trzpiotkę. Praca od razu stała się przyjemniejsza. :)

Tekst zaczyna nabierać oczekiwanej przez mnie lekkości, chociaż będzie traktował o poważnych sprawach. Pragnę napisać historię przepełnioną ciepłem, a jednocześnie mądrą i wartościową. Chciałabym, aby było w niej choć trochę pikanterii i coś, co sprawi, że w Waszych oczach zakręci się przynajmniej maleńka łezka wzruszenia.

Powinnam chyba wyznaczyć sobie termin, do którego chciałabym zakończyć pracę - to zmotywowałoby mnie do pisania. Skończyłoby się bezmyślne gapienie na ekran, surfowanie po sieci i zabijanie czasu na fejsie.

Hm... koniec grudnia?
Tak, to jest możliwe, nawet przy moim natłoku obowiązków. Dołożę starań, aby do tego czasu tekst został spisany. Potem jeszcze szlify przed wysyłką do Wydawnictwa i gotowe! Prawda, że proste?

Okej. Zabieram się do pracy :)



Źródło obrazka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz