Za mało snu, za dużo kawy. Za mało ostatnio biegam, za dużo mam wrażeń.
Ostatnio wciąż spotkam się z Himalajami absurdu. Czasami, gdy wydaje mi się, że widziałam już szczyty ludzkiej "kreatywności" okazuje się, że można wznieść się jeszcze wyżej. W "Cappuccino z cynamonem", powieści, która właśnie jest poddawana korekcie redakcyjnej, pisałam między innymi o niemalże paranoicznym popadaniu w przesadę. Sęk w tym, że fikcja literacka zdaje się wypływać spomiędzy akapitów i przeciekać w świat realny. Mój mały, zabawny Teodor (drugoplanowy bohater powieści) ożył i wymknął się spod kontroli. Niestety żywy nie ma w sobie elementu farsy, lecz jest godny litości.
Czy tkwimy w jakimś dziwacznym Matrixie?
"Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy..." - pisał kiedyś Mickiewicz (Czy muszę wspominać, że chodzi o "Odę do młodości"?). Czy on też to widział? Tę niedorzeczność naszych zachowań, bezduszność i martwotę w relacjach międzyludzkich?
Czy także odnosił wrażenie, że życie jest ciągłym stąpaniem po kruchym lodzie? Jeden nieostrożny krok może skutkować katastrofą.
Jednym z największych problemów ludzi jest brak empatii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz