piątek, 12 września 2014

Spóźnione wspomnienie wakacji

Tegoroczny urlop minął wyjątkowo szybko. Dwa tygodnie przeleciało jak jeszcze nigdy, a mnie pozostał gigantyczny niedosyt oraz masa spraw, na które zabrakło mi czasu. Stąd też dopiero teraz mikro wspomnienie wakacji, z których wróciłam (bagatela) ponad trzy tygodnie temu.

Pogoda nad Bałtykiem to prawdziwa loteria - w tym roku wylosowaliśmy lekki chłodzik i lodowato zimną wodę, do której można wejść wyłącznie po kolana. Wprawdzie byli śmiałkowie, którzy zanurzali się bardziej (miedzy innymi mój nastoletni syn), ale ja jestem stworzeniem ciepłolubnym, więc nie dla mnie takie uciechy.



Zamiast zaplanowanego wylegiwania się na plaży i słuchania huku fal rozbijających się o brzeg, było mnóstwo pieszych wycieczek: do Władysławowa i Jastrzębiej Góry. Chodziliśmy po kilkanaście (i więcej) kilometrów dziennie. Zafundowaliśmy sobie też taką przyjemność:



Szkoda, że następne wakacje dopiero za rok. Nie mogę się już doczekać!
A niech no tylko pogoda nie dopisze...


...skrzyknie się zgraję wikingów :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz