poniedziałek, 16 czerwca 2014

Szczypta magii

O niezwykłym spotkaniu w samym sercu Krakowa...


Z braku czasu dopiero dzisiaj podzielę się z Wami wrażeniami z mojego spotkania z pewną niesamowitą istotą.

Świat wirtualny owocuje czasami zaskakującymi znajomościami. Przyznaję, że w "prawdziwym świecie" nie znam nawet 1/5 osób, które mam w facebookowym gronie znajomych. A jednak czasami znajomość z matrycy komputera przenosi się w świat rzeczywisty, lub w świecie wirtualnym jest intensywna i pełna ekspresji.

W piątek po południu miałam przyjemność poznać jedną z takich właśnie osób. Moja znajomość z Ałbeną Grabowską zaczęła się właśnie na Facebooku. Długo funkcjonowałyśmy obok siebie coś tam czasami komentując lub "lajkując" u wspólnych znajomych. Zbliżenie nastąpiło nagle i dosyć nieoczekiwanie - Wydawnictwo Replika zwróciło się do mnie z zapytaniem, czy mam jakąś zaprzyjaźnioną autorkę, która mogłaby napisać dla mnie blurba (niewtajemniczonym wyjaśniam, że to taka króciutka recenzja - polecjaka  na okładce).

Właściwie trudno byłoby mi wyjaśnić, skąd w mojej głowie zrodził się pomysł, aby poprosić o to właśnie Ałbenę - wszak nigdy nie spotkałyśmy się osobiście. Znam przecież inne autorki, ale... No właśnie owo "ale" skłoniło mnie ku temu, aby zagadnąć Ałbenę. Przyznam - zagranie było bardzo ryzykowne, gdyż Ałbena jest z wykształcenia lekarzem-neurologiem, a w "Cieniach przeszłości" pojawia się wątek amnezji. Co więcej, wysyłając tekst - w ogóle o tym nie myślałam i dopiero po fakcie uświadomiłam sobie, jak surowego sędzię sobie wybrałam. Mogłam spodziewać się ostrych słów krytyki, gdyby okazało się, że napisałam bzdury. Druga strona medalu to fakt, że pisanie dla nieznajomej autorki blurba to poważne ryzyko - przecież Ałbenie moja książka mogła się zwyczajnie nie spodobać. I jak w tej sytuacji sygnować coś własnym nazwiskiem? Przyznam szczerze, że nie wiem, czy chciałabym kiedykolwiek stanąć przed dylematem: recenzować dla kogoś czy nie?

Co z tego wniknęło - przekonacie się niebawem :)

Dla mnie niesamowite było samo spotkanie z Ałbeną. Sprzyjający zbieg okoliczności sprawił, że akurat teraz Ałbena promuje swoją najnowszą powieść "Lot nisko nad ziemią" i w piątek gościła w księgarni Matras w Rynku Głównym. Było dla mnie oczywiste, że muszę poznać na żywo osobę, która już wcześniej zrobiła na mnie wielkie wrażenie.

Miałam okazję przeczytać wcześniejszą powieść autorki - "Coraz mniej olśnień" i na przekór tytułowi uważam, że w tej książce z każdą przewracaną stroną olśnień jest coraz więcej. Polecam Wam wszystkim tę pozycję - dowcipna, napisana lekkim piórem, a jednocześnie przenikająca duszę na wskroś, do głębi - pozostawiająca trwały ślad w myślach. Czytałam z zapartym tchem, wciąż dając się zwodzić iluzji i gdy dotarłam do ostatniej strony... Bach! Takiego obrotu zdarzeń nie spodziewałam się w najśmielszych przypuszczeniach. Przeczytałam ostatnie zdanie, a później zaczęłam uważnie sprawdzać, czy gdzieś nie zawieruszyło się jeszcze kilka linijek. Pozostałam w fantastycznym niedosycie i z myślą, że MUSZĘ przeczytać pozostałe powieści Ałbeny.

Czytam więc "Lot nisko nad ziemią" i czuję, jak wysoko można wzlecieć, gdy się tego zapragnie. Jeszcze nie skończyłam lektury - nieszczęsny brak czasu, który wciąż dyszy mi w plecy. Zapewne pochłonęłabym książkę w miniony weekend, lecz w piątek dostałam od Wydawnictwa "Cienie przeszłości" do trzeciej, ostatniej już rewizji autorskiej.

A na koniec napiszę kilka słów o samej Ałbenie.

Egzotyczne imię zawdzięcza swoim bułgarskim korzeniom. Urzekająca z niej istota: piękna, ciepła, niezwykła. Szczerze podziwiam jej intelekt (a wierzcie, że niełatwo mi zaimponować) oraz dokonania zawodowe. Jestem także pod ogromnym wrażeniem talentu literackiego, który posiada. Powieści Ałbeny, to literatura naprawdę wysokich lotów - zmuszają do uważnego czytania i zastanowienia się nad tym, "co autor miał na myśli". Siedziałam na tym spotkaniu jak zaczarowana - słuchając, słuchając, słuchając...

Żałuję, że nie mogłyśmy porozmawiać dłużej, lecz wierzę, że jeszcze będzie ku temu okazja.

A gdzie w tym wszystkim szczypta magii wzmiankowana w tytule posta?
Obydwie uwielbiamy Tuwima, cenimy kobiecy styl ubierania - wiem, to drobiazgi. Prawdziwa magia tkwi w pewnej jednomyślności, która pojawiła się w jej "Locie nisko nad ziemią" i moim "Alter ego" - na czym to polega? Długo musiałabym wyjaśniać, lecz wiem, że osoby, które skuszą się na przeczytanie tych dwóch powieści bez trudu uchwycą tę magię. Mnie, gdy o tym myślę, kręci się w oku łza wzruszenia.
Bodajże pierwszy raz w życiu żałuję, że wrodzona niechęć do dokumentowania wszystkiego komórką nie pozwoliła mi na zrobienie choćby jednego zdjęcia, które uwieczniłoby nasze spotkanie.

Mój skarb:

Zdjęcie-0101.jpg


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz