Zapraszam Cię w świat moich książek. Proszę: rozsiądź się wygodnie z filiżanką dobrej kawy i ciastkiem. Polecam zwłaszcza cappuccino z cynamonem. Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. Wszystkie teksty na blogu stanowią moją własność intelektualną. Jeśli chcesz coś zacytować, zrób to z linkiem do mojej strony.
O moich powieściach:
- Alter ego 1
- Alter ego 2
- Bańki mydlane
- Cappuccino z cynamonem
- Cienie przeszłości
- Dom lalek
- Grzechy młodości 1
- Grzechy młodości 2
- Grzechy młodości 3
- Grzechy młodości 4
- Grzechy młodości 5
- Jedno życie wystarczy 1
- Jedno życie wystarczy 2
- Lato o smaku miłości
- Miód na serce
- Niepołomice 1
- Niepołomice 2
- Niepołomice 3
- Noc Perseidów
- Nowe czasy 1
- Nowe czasy 2
- Pełnia szczęścia
- Pociąg do życia
- Przenikanie
- Przezroczyste
- Saga Krynicka 1
- Saga Krynicka 2
- Saga krynicka 3
- Saga krynicka 4
- Sandomierskie wzgórza 1
- Sandomierskie wzgórza 2
- Spacer Aleją Róż 1
- Spacer Aleją Róż 2
- Spacer Aleją Róż 3
- Spacer Aleją Róż 4
- Spacer Aleją Róż 5
- Ta sama rzeka
- Tam gdzie rodzi się miłość
- Tam gdzie rodzi się zazdrość
- Wszystkie kształty uczuć
- Zaginiona melodia
- Zanim odszedł
- Zerwane więzi
- opowiadania
poniedziałek, 30 grudnia 2013
Balast
Myślę, że za dużo czasu i energii traci się na zbędne sprawy. Nie będę się rozpisywać na ten temat - nie warto :)
piątek, 27 grudnia 2013
Przypomnienie
"I było okno w mym domu
Za dawnych, dobrych lat,
Patrzałem sobie, patrzałem
W daleki, cichy świat..." - J. Tuwim.
"Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą..." - ostatnie słowa wieszcza, zapisane na serwetce w jednym z zakopiańskich lokali 27 grudnia 1953 roku. Odszedł, a wraz z nim dziesiątki nienapisanych wierszy. I choć pozostawił po sobie bardzo bogatą spuściznę, gdzieś na dnie serca pozostaje żal, że mogło być tej poezji jeszcze więcej.
Znam go od najwcześniejszych lat - z "Lokomotywy", "O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci", "Ptasiego radia" i "Okularów"... Znam go także z przepięknej poezji miłosnej, erotyków, literatury pełnej buntu, odważnej i niepokornej.
Mam nadzieję, że już niebawem będziecie mogli przekonać się o tym, jaki wpływ wywarła poezja Tuwima na moją skromną twórczość.
Przetrwam...
Przetrwam... Minęły lata i lata przeminą,
Będzie tysiąc utraceń i tysiąc zdobywań,
Będę tęsknił - godzina pójdzie za godziną
W tańcu żalów, nadziei, łez i oczekiwań.
Przetrwam... Lecz dzień nastanie, gdy wśród wielkiej głuszy
Coś ostatniego skona pod męki ogromem:
Wygaśnie Płomień Święty w umęczonej duszy,
A dom Twój już nie będzie dla mnie Bożym Domem.
I wtedy wielką ciszą żywot swój pocieszę,
I będzie cisza owa - Tobie przebaczeniem.
I winę Twoją straszną i grzech Twój rozgrzeszę,
Modląc się za Twą duszę ogromnym milczeniem.
"Ze względów oszczędnościowych polecam zgasić światłość wiekuistą..." - ostatnie słowa wieszcza, zapisane na serwetce w jednym z zakopiańskich lokali 27 grudnia 1953 roku. Odszedł, a wraz z nim dziesiątki nienapisanych wierszy. I choć pozostawił po sobie bardzo bogatą spuściznę, gdzieś na dnie serca pozostaje żal, że mogło być tej poezji jeszcze więcej.
Znam go od najwcześniejszych lat - z "Lokomotywy", "O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci", "Ptasiego radia" i "Okularów"... Znam go także z przepięknej poezji miłosnej, erotyków, literatury pełnej buntu, odważnej i niepokornej.
Mam nadzieję, że już niebawem będziecie mogli przekonać się o tym, jaki wpływ wywarła poezja Tuwima na moją skromną twórczość.
Przetrwam...
Przetrwam... Minęły lata i lata przeminą,
Będzie tysiąc utraceń i tysiąc zdobywań,
Będę tęsknił - godzina pójdzie za godziną
W tańcu żalów, nadziei, łez i oczekiwań.
Przetrwam... Lecz dzień nastanie, gdy wśród wielkiej głuszy
Coś ostatniego skona pod męki ogromem:
Wygaśnie Płomień Święty w umęczonej duszy,
A dom Twój już nie będzie dla mnie Bożym Domem.
I wtedy wielką ciszą żywot swój pocieszę,
I będzie cisza owa - Tobie przebaczeniem.
I winę Twoją straszną i grzech Twój rozgrzeszę,
Modląc się za Twą duszę ogromnym milczeniem.
Do prostego człowieka
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić "historyczną racją",
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta!"
czwartek, 19 grudnia 2013
Poezja
Uwielbiam poezję - sama kiedyś pisałam wiersze, lecz nigdy
ich nie publikowałam, nie czułam takiej potrzeby. Niemniej jednak ci,
którzy znają mnie od innej strony - nie z perspektywy Madzi Kociołek
wiedzą, jak ważna jest dla mnie ta forma ekspresji. Niemalże w każdej
książce pojawia się przynajmniej namiastka moich ulubionych poetów.
Oczywiście dla mnie bezkonkurencyjnym pierwszym miejscem jest Julian Tuwim, ale jest w moim sercu miejsce również dla Pawlikowskiej, Leśmiana, Poświatowskiej, Staffa i wielu, wielu innych poetów.
A poniżej nostalgiczny, lecz przepiękny utwór Haliny Poświatowskiej - swoisty testament miłości:
kiedy umrę kochanie
Oczywiście dla mnie bezkonkurencyjnym pierwszym miejscem jest Julian Tuwim, ale jest w moim sercu miejsce również dla Pawlikowskiej, Leśmiana, Poświatowskiej, Staffa i wielu, wielu innych poetów.
A poniżej nostalgiczny, lecz przepiękny utwór Haliny Poświatowskiej - swoisty testament miłości:
***(kiedy umrę kochanie)
kiedy umrę kochanie
gdy się ze słońcem rozstanę
i będę długim przedmiotem raczej smutnym
czy mnie wtedy przygarniesz
ramionami ogarniesz
i naprawisz co popsuł los okrutny
często myślę o tobie
często piszę do ciebie
głupie listy - w nich miłość i uśmiech
potem w piecu je chowam
płomień skacze po słowach
nim spokojnie w popiele nie uśnie
patrząc w płomień kochanie
myślę - co się też stanie
z moim sercem miłości głodnym
a ty nie pozwól przecież
żebym umarła w świecie
który ciemny jest i który jest chłodny
środa, 18 grudnia 2013
Cykliczność
Zbliża się koniec roku - nadszedł czas podsumowań.
Nie czekam z tym nigdy do 31 grudnia - dla mnie ten moment wypada zawsze tuż przed świętami. Tak się złożyło, że właśnie wczoraj był taki szczególny dzień w moim życiu, chociaż zaczął się nieszczególnie i nieszczególnie się zakończył.
Jeśli ktoś, kto czyta te słowa spodziewa się przejrzystych wyjaśnień - zapewne się teraz rozczaruje: nie zamierzam się chwalić sukcesami, bo to nieelegancko. Porażkami tym bardziej, gdyż zakaz narzekania, który ustanowiłam kilka dni wcześniej jest jak najbardziej wiążący.
Powiem tylko tyle, że wczoraj był dzień na przemyślenia i refleksje.
Życie podlega cykliczności i wiele spraw można ująć w jakieś nawiasy czasu - w moim przypadku dokładnie tak było - pojawiła się wyraźna granica oddzielająca różne sfery życia.
Bardzo dużo zmieniło się w minionym roku. Były zmiany lepsze i gorsze - tak to już bywa. Ostatnie tygodnie były czasem wielkiego porządkowania zaszłości - w większości przypadków się powiodło. Żałuję tylko, że nie mogę uporządkować w tym momencie pewnej bardzo ważnej dla mnie sprawy Mówi się, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem - niech więc tak będzie: lepiej niektóre sprawy przemilczeć.
______________________________________________________________
"The rest is silence" - William Shakespeare
Nie czekam z tym nigdy do 31 grudnia - dla mnie ten moment wypada zawsze tuż przed świętami. Tak się złożyło, że właśnie wczoraj był taki szczególny dzień w moim życiu, chociaż zaczął się nieszczególnie i nieszczególnie się zakończył.
Jeśli ktoś, kto czyta te słowa spodziewa się przejrzystych wyjaśnień - zapewne się teraz rozczaruje: nie zamierzam się chwalić sukcesami, bo to nieelegancko. Porażkami tym bardziej, gdyż zakaz narzekania, który ustanowiłam kilka dni wcześniej jest jak najbardziej wiążący.
Powiem tylko tyle, że wczoraj był dzień na przemyślenia i refleksje.
Życie podlega cykliczności i wiele spraw można ująć w jakieś nawiasy czasu - w moim przypadku dokładnie tak było - pojawiła się wyraźna granica oddzielająca różne sfery życia.
Bardzo dużo zmieniło się w minionym roku. Były zmiany lepsze i gorsze - tak to już bywa. Ostatnie tygodnie były czasem wielkiego porządkowania zaszłości - w większości przypadków się powiodło. Żałuję tylko, że nie mogę uporządkować w tym momencie pewnej bardzo ważnej dla mnie sprawy Mówi się, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem - niech więc tak będzie: lepiej niektóre sprawy przemilczeć.
______________________________________________________________
"The rest is silence" - William Shakespeare
Tęsknota :)
Jadę rano do biura. Mijam po drodze biegających ludzi -
szczęściarze, którzy korzystają ze sprzyjającej aury. Troszkę im
zazdroszczę, ale tak pozytywnie - bez zawiści - tego biegania. Rano, gdy
zbieram się do pracy jest jeszcze ciemno - o bieganiu nie ma mowy.
Popołudniu, gdy wracam do domu niebo jest już granatowe, więc o bieganiu
tym bardziej nie ma mowy. Gdybym mieszkała w mieście zapewne wciąż bym
biegała, ale gonienie odludziem w tych ciemnościach to po prostu
kuszenie losu - mimo odblasków. Niefrasobliwych kierowców nie brakuje.
Brakuje natomiast dobrze oświetlonych chodników w mojej miejscowości. O
innych zagrożeniach związanych z bieganiem po zmroku wolę nawet nie
myśleć.
Inna strona medalu jest taka, że jestem stworzeniem ciepłolubnym i światłolubnym. Nie, żebym bała się ciemności - już dawno wyrosłam z czasów, gdy w mroku czaiły się straszne potwory :) Chodzi raczej o tęsknotę:
Byle do wiosny :)
Inna strona medalu jest taka, że jestem stworzeniem ciepłolubnym i światłolubnym. Nie, żebym bała się ciemności - już dawno wyrosłam z czasów, gdy w mroku czaiły się straszne potwory :) Chodzi raczej o tęsknotę:
- za wiosną
- zapachem kwiatów
- promieniami słońca na twarzy
- ciepłym wiatrem flirtującym z moimi rozwianymi włosami.
Byle do wiosny :)
wtorek, 17 grudnia 2013
Iluzje, mity i narzekanie :)
Ostatnio odnoszę wrażenie, że w moim otoczeniu, niczym grzyby po deszczu wyrastają istoty:
Być może pesymiści nie pasują do pozostałych dwóch gatunków na mojej liście, wpisałam ich trochę z rozpędu, ale po głębokim przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że oni są najgorsi.
Ludzie - nie narzekajcie jeśli jesteście zdrowi i macie zdrowe dzieci. Ja wiem, że czasy są jakie są, ale cieszmy się każdym dniem, życie jest bardzo ulotne.
- karmiące się iluzjami
- mitomani
- wieczni pesymiści i "narzekacze".
Być może pesymiści nie pasują do pozostałych dwóch gatunków na mojej liście, wpisałam ich trochę z rozpędu, ale po głębokim przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że oni są najgorsi.
Ludzie - nie narzekajcie jeśli jesteście zdrowi i macie zdrowe dzieci. Ja wiem, że czasy są jakie są, ale cieszmy się każdym dniem, życie jest bardzo ulotne.
czwartek, 12 grudnia 2013
Piątek trzynastego
Nic dodać, nic ująć.
Zdenerwowałam się z samego rana sprawą, która na pozór mnie nie dotyczy.
Na pozór...

Zdenerwowałam się z samego rana sprawą, która na pozór mnie nie dotyczy.
Na pozór...
Muzycznie
Nie mogę "nasłuchać się" do syta:
Ta piosenka i tekst wczepiły się w moją duszę, podobnie zresztą jak to:
chociaż od razu wyjaśniam, że nie jestem wielbicielką grupy Lemon i gdy wygrali oni program MBTM byłam głęboko rozczarowana. A jednak ten utwór mocno utkwił w mojej głowie.
Ta piosenka i tekst wczepiły się w moją duszę, podobnie zresztą jak to:
chociaż od razu wyjaśniam, że nie jestem wielbicielką grupy Lemon i gdy wygrali oni program MBTM byłam głęboko rozczarowana. A jednak ten utwór mocno utkwił w mojej głowie.
Małe przypomnienie :)
Zapraszam wszystkich do "polubienia" mojej strony
autorskiej na Facebooku. A do życzliwych osób zwracam się z prośbą -
Kochani, polecajcie moją stronę swoim znajomym.
Z góry dziękuję za wszelką aktywność.
środa, 11 grudnia 2013
Szczypta magii
Opowiadałam o niezwykłym zbiegu okoliczności, jaki towarzyszył wydaniu "Zakręconego życia Madzi Kociołek"? Chyba nie.
Będzie trochę dziwnie - uprzedzam :)
Parę lat temu straciłam tatę. Nie będę wchodzić w szczegóły dotyczące oczywistych relacji :) Powiem tylko tyle: wysyłając "Madzię" w świat poprosiłam tatę o pomoc - trzymanie kciuków.
Dokładnie w dniu imienin mojego taty otrzymałam ostateczną decyzję ws. wydania książki. Pomyślałam wtedy, że widać taka niespodzianka od losu i prezent, który otrzymałam z zaświatów: na jego imieniny. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że premiera książki została wyznaczona na... dzień moich imienin!
Przypadek? Jeśli tak, to bardzo zaskakujący.
Ostatecznie jednak termin premiery został przesunięty o jeden dzień, jednakże ta szczególna data, która ukazała się jako pierwsza już na zawsze pozostanie w mej pamięci.
Będzie trochę dziwnie - uprzedzam :)
Parę lat temu straciłam tatę. Nie będę wchodzić w szczegóły dotyczące oczywistych relacji :) Powiem tylko tyle: wysyłając "Madzię" w świat poprosiłam tatę o pomoc - trzymanie kciuków.
Dokładnie w dniu imienin mojego taty otrzymałam ostateczną decyzję ws. wydania książki. Pomyślałam wtedy, że widać taka niespodzianka od losu i prezent, który otrzymałam z zaświatów: na jego imieniny. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że premiera książki została wyznaczona na... dzień moich imienin!
Przypadek? Jeśli tak, to bardzo zaskakujący.
Ostatecznie jednak termin premiery został przesunięty o jeden dzień, jednakże ta szczególna data, która ukazała się jako pierwsza już na zawsze pozostanie w mej pamięci.
wtorek, 10 grudnia 2013
Rozstrzygnięcie konkursu mikołajkowego
Serdecznie dziękuję wszystkim osobom, które wzięły udział w konkursie mikołajkowym.
Zgromadziłam wszystkie wpisy na ten temat, które pojawiły się w komentarzach na obydwu moich blogach oraz profilach FB.
Mam ogromną przyjemność poinformować, że przed momentem odbyło się losowanie książki "Zakręcone życie Madzi Kociołek".
Uwaga! Uwaga!
Szczęśliwą wylosowaną jest... tajemnicza Anna U, która pozostawiła swój ślad tutaj:
http://edyta-swietek.blogspot.com/2013/11/madzia-ma-powodzenie.html?showComment=1385502500657#c261204643231535301
Zwyciężczyni serdecznie gratuluję i proszę o kontakt poprzez e-maila: edytaswietek@wp.pl w celu uzgodnienia dedykacji oraz adresu wysyłki.
Zgromadziłam wszystkie wpisy na ten temat, które pojawiły się w komentarzach na obydwu moich blogach oraz profilach FB.
Mam ogromną przyjemność poinformować, że przed momentem odbyło się losowanie książki "Zakręcone życie Madzi Kociołek".
Uwaga! Uwaga!
Szczęśliwą wylosowaną jest... tajemnicza Anna U, która pozostawiła swój ślad tutaj:
http://edyta-swietek.blogspot.com/2013/11/madzia-ma-powodzenie.html?showComment=1385502500657#c261204643231535301
Zwyciężczyni serdecznie gratuluję i proszę o kontakt poprzez e-maila: edytaswietek@wp.pl w celu uzgodnienia dedykacji oraz adresu wysyłki.
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Bezsenność
Noc. Ciemno. Po suficie sypialni pełgają tajemnicze cienie.
Za oknem ostatnie echo Ksawerego kołysze dzwonkami feng shui. Lubię
słuchać tego delikatnego brzęczenia. Zamykam oczy, lecz mimo zmęczenia
zdrajca sen nie przychodzi. W głowie - zamiast postaci z książek
przesuwają mi się ciągi jakichś skomplikowanych wzorów.
Układam się na boku w nadziei, że prędzej zasnę. Nic z tego.
Kiedy znów przekręcam się na plecy przychodzi Przemysław Kot. Mości się na moim brzuchu, podsuwa łepetynę do pogłaskania. Mrrrrrrruczy. Później układa pyszczek na moich dłoniach i też zapada w sen.
Godzina mija za godziną.
Nie śpię.
Słucham spokojnego oddechu męża, dzwonków kołysanych wiatrem, kociego mruczenia.
Dzwoni budzik - czas wstać.
Noc, jak dziesiątki innych... Z tą różnicą, że zazwyczaj zamiast matematycznych symboli w mojej głowie krążą widma postaci, o których piszę bądź pisałam książki.
Układam się na boku w nadziei, że prędzej zasnę. Nic z tego.
Kiedy znów przekręcam się na plecy przychodzi Przemysław Kot. Mości się na moim brzuchu, podsuwa łepetynę do pogłaskania. Mrrrrrrruczy. Później układa pyszczek na moich dłoniach i też zapada w sen.
Godzina mija za godziną.
Nie śpię.
Słucham spokojnego oddechu męża, dzwonków kołysanych wiatrem, kociego mruczenia.
Dzwoni budzik - czas wstać.
Noc, jak dziesiątki innych... Z tą różnicą, że zazwyczaj zamiast matematycznych symboli w mojej głowie krążą widma postaci, o których piszę bądź pisałam książki.
niedziela, 8 grudnia 2013
Dwa tygodnie
Ostatnie dwa tygodnie były bardzo intensywne. Nałożyło mi się kilka
ważnych spraw na raz. Niestety, na wypoczynek nadal się nie zanosi - mam
do napisania dwie prace zaliczeniowe oraz rozdział pracy dyplomowej na
studia. Nie po raz pierwszy marzę o tym, aby doba była dłuższa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)