Przerwy na kawę bywają niebezpieczne. Pracowałam w najlepsze nad piątym tomem sagi Sandomierskie wzgórza, gdy zachciało mi się latte. Zrobiłam, postawiłam na biurku, a potem zamiast po szklankę sięgnęłam po stary, wysłużony notatnik oraz długopis i napisałam plan czegoś nowego.
Pierwszy pomysł przyszedł mi do głowy tej nocy, gdy nie mogłam zasnąć, w ciągu dnia się skrystalizował, a teraz, co mi się nigdy nie zdarza, mam plan pierwszego tomu punkt po punkcie. Tak, to będzie saga.
Mam już obmyślone miejsce akcji i... Uwaga! To będzie jedna z miejscowości, w których gościłam na spotkaniu z czytelnikami.
Bohaterowie mają już nawet imiona.
I co teraz? Przecież po Sandomierskich wzgórzach powinnam "klepnąć" jakąś współczesną jednotomówkę, a tymczasem mnie w duszy gra coś historycznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz