Serdecznie zapraszam na spotkanie autorskie
Zapraszam Cię w świat moich książek. Proszę: rozsiądź się wygodnie z filiżanką dobrej kawy i ciastkiem. Polecam zwłaszcza cappuccino z cynamonem. Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. Wszystkie teksty na blogu stanowią moją własność intelektualną. Jeśli chcesz coś zacytować, zrób to z linkiem do mojej strony.
O moich powieściach:
- Alter ego 1
- Alter ego 2
- Bańki mydlane
- Cappuccino z cynamonem
- Cienie przeszłości
- Dom lalek
- Grzechy młodości 1
- Grzechy młodości 2
- Grzechy młodości 3
- Grzechy młodości 4
- Grzechy młodości 5
- Jedno życie wystarczy 1
- Jedno życie wystarczy 2
- Lato o smaku miłości
- Miód na serce
- Niepołomice 1
- Niepołomice 2
- Niepołomice 3
- Noc Perseidów
- Nowe czasy 1
- Nowe czasy 2
- Pełnia szczęścia
- Pociąg do życia
- Przenikanie
- Przezroczyste
- Saga Krynicka 1
- Saga Krynicka 2
- Saga krynicka 3
- Saga krynicka 4
- Sandomierskie wzgórza 1
- Sandomierskie wzgórza 2
- Spacer Aleją Róż 1
- Spacer Aleją Róż 2
- Spacer Aleją Róż 3
- Spacer Aleją Róż 4
- Spacer Aleją Róż 5
- Ta sama rzeka
- Tam gdzie rodzi się miłość
- Tam gdzie rodzi się zazdrość
- Wszystkie kształty uczuć
- Zaginiona melodia
- Zanim odszedł
- Zerwane więzi
- opowiadania
piątek, 13 września 2019
czwartek, 12 września 2019
Spotkaliśmy się w Bydgoszczy
Bydgoszcz jest zachwycająca!
Takie stwierdzenie robię, po weekendzie spędzonym w mieście, w którym osadzona została akcja mojej najnowszej sagi zatytułowanej "Grzechy młodości".
Zapewne niektórzy mogliby uznać pisanie powieści, której fabuła toczy się w obcym dla mnie miejscu za dość karkołomny wyczyn. Ja jednak uwielbiam wyzwania. Po blisko roku przygotowań i wykonaniu olbrzymiego researchu mogłam spokojnie zasiąść do pracy. Zwłaszcza, że wieczorami towarzyszyła mi wirtualnie zaprzyjaźniona bydgoska bibliotekarka :)
Miasto powitało mnie widokiem billboardu z reklamą mojej powieści. Poniższe zdjęcie podesłał mi wprawdzie bydgoski autor p. Piotr Podgórski, lecz z okna samochodu miałam przyjemność zobaczenia plakatu na własne oczy :)
W miniony piątek spotkałam się z czytelnikami podczas uroczystej premiery powieści "Rzeka kłamstw". Spotkanie poprowadziła redaktorka Expressu Bydgoskiego p. Dorota Witt, z którą już wcześniej miałam okazję korespondować.
Głównym organizatorem było Wydawnictwo Replika, które zadbało o każdy, najdrobniejszy szczegół - łącznie z grzechu wartymi napojami oraz poczęstunkiem dla gości.
Już kilka dni wcześniej zdjęcie tych butelek kusiło osoby zaglądające na Facebooka.
W tym miejscu od razu chciałabym podziękować za niezapomniane chwile i wspaniałą oprawę wydarzenia!
Jestem niezwykle szczęśliwa, że mogłam zawitać w progach piękniej i gościnnej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bydgoszczy. Zwłaszcza, że czytelnicy dopisali nad podziw licznie i w dobrych humorach. Dorota Witt gładko poprowadziła oficjalną cześć spotkania, wypytując mnie o szczegóły związane z pracą nad powieścią. Duże zainteresowanie wzbudzały szczegóły dotyczące gromadzenia ciekawostek i informacji na temat Bydgoszczy oraz samego procesu twórczego.
Po części oficjalnej znalazł się czas na podpisywanie powieści oraz prywatne rozmowy z czytelnikami, którzy ochoczo dzielili się ze mną różnymi bydgoskimi ciekawostkami. Z całą pewnością niejedną z nich wykorzystam w dalszej pracy.
Dla czytelników przewidziane zostało losowanie książek oraz słodkie poczęstunki.
Chwila na relaks tuż po oficjalnej części wieczoru autorskiego. Za mną budynek biblioteki oraz fontanna.
Szkoda, że plany zwiedzania miasta pokrzyżowała niesprzyjająca aura. Miałam wspaniałą przewodniczkę, która z chęcią oprowadzała mnie po najważniejszych dla mnie miejscach, opowiadając różne anegdoty. Kto to był? Moja ulubiona bydgoska bibliotekarka :)
Mimo padającego deszczu obejrzałam zabytkowe centrum miasta. Wiele z widzianych przeze mnie budynków i miejsc przywołuję bądź przywołam na kartach powieści. Zachwycił mnie Stary Rynek z pomnikiem Walki i Męczeństwa Ziemi Bydgoskiej (będzie o tym wzmianka w III tomie sagi), odwiedziłam Bydgoski Antykwariat Naukowy zlokalizowany w kamienicy numer 3, dotarłam pod areszt śledczy na Wałach Jagiellońskich, który stał się miejscem zdarzeń opisywanych w I i II tomie sagi. Miałam okazję podziwiać budynek Savoya - ulubionego dancingu moich powieściowych bohaterów, a nawet wziąć udział w nabożeństwie w Bazylice św. Wincentego a Paulo w Bydgoszczy, która również jest wzmiankowana w III tomie sagi. Największy zachwyt wzbudziło we mnie nadbrzeże Brdy oraz wyspa Młyńska. Niesamowite, jak pięknie Bydgoszcz jest otwarta na rzekę - z żalem stwierdzam, że trochę mi tego brakuje w moim ukochanym Krakowie.
Nie zabrakło chwili na ucztę dla podniebienia, czyli wspaniałe pierogi, które skonsumowaliśmy w słynnej pierogarni Stary Młyn
Wierzę gorąco, że niebawem znowu dane mi będzie odwiedzić Bydgoszcz. A na razie cieszę się nielicznymi fotografiami, wieloma wspaniałymi wspomnieniami oraz miłymi upominkami.
Butelka z grzechu wartą zawartością:
Gadżety od Radio Plus, które patronuje mojej powieści:
Piękne upominki od ulubionej bydgoskiej bibliotekarki - żal będzie używać :)
Coś dla ducha:
Egzemplarz Expressu bydgoskiego z wywiadem, który już wcześniej przeprowadziła ze mną p. Dorota Witt:
Poniżej przedstawiam fotorelację ze spotkania z bydgoskimi czytelnikami.
Zdjęcia dzięki uprzejmości p. Agaty Kornik:
Zdjęcia dzięki uprzejmości p. Szymona Fiałkowskiego z MetropoliaBydgoska.pl:
Zdjęcia dzięki uprzejmości WiMBP Bydgoszcz:
Takie stwierdzenie robię, po weekendzie spędzonym w mieście, w którym osadzona została akcja mojej najnowszej sagi zatytułowanej "Grzechy młodości".
Zapewne niektórzy mogliby uznać pisanie powieści, której fabuła toczy się w obcym dla mnie miejscu za dość karkołomny wyczyn. Ja jednak uwielbiam wyzwania. Po blisko roku przygotowań i wykonaniu olbrzymiego researchu mogłam spokojnie zasiąść do pracy. Zwłaszcza, że wieczorami towarzyszyła mi wirtualnie zaprzyjaźniona bydgoska bibliotekarka :)
Miasto powitało mnie widokiem billboardu z reklamą mojej powieści. Poniższe zdjęcie podesłał mi wprawdzie bydgoski autor p. Piotr Podgórski, lecz z okna samochodu miałam przyjemność zobaczenia plakatu na własne oczy :)
W miniony piątek spotkałam się z czytelnikami podczas uroczystej premiery powieści "Rzeka kłamstw". Spotkanie poprowadziła redaktorka Expressu Bydgoskiego p. Dorota Witt, z którą już wcześniej miałam okazję korespondować.
fot. zbiory prywatne: od lewej autorka, Dorota Witt, Anna Apanas

Już kilka dni wcześniej zdjęcie tych butelek kusiło osoby zaglądające na Facebooka.
W tym miejscu od razu chciałabym podziękować za niezapomniane chwile i wspaniałą oprawę wydarzenia!
fot. Wydawnictwo Replika
fot. Anna Kornik
fot. zbiory prywatne
Jestem niezwykle szczęśliwa, że mogłam zawitać w progach piękniej i gościnnej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bydgoszczy. Zwłaszcza, że czytelnicy dopisali nad podziw licznie i w dobrych humorach. Dorota Witt gładko poprowadziła oficjalną cześć spotkania, wypytując mnie o szczegóły związane z pracą nad powieścią. Duże zainteresowanie wzbudzały szczegóły dotyczące gromadzenia ciekawostek i informacji na temat Bydgoszczy oraz samego procesu twórczego.
fot. zbiory prywatne
Po części oficjalnej znalazł się czas na podpisywanie powieści oraz prywatne rozmowy z czytelnikami, którzy ochoczo dzielili się ze mną różnymi bydgoskimi ciekawostkami. Z całą pewnością niejedną z nich wykorzystam w dalszej pracy.
Dla czytelników przewidziane zostało losowanie książek oraz słodkie poczęstunki.
Chwila na relaks tuż po oficjalnej części wieczoru autorskiego. Za mną budynek biblioteki oraz fontanna.
fot. zbiory prywatne
Szkoda, że plany zwiedzania miasta pokrzyżowała niesprzyjająca aura. Miałam wspaniałą przewodniczkę, która z chęcią oprowadzała mnie po najważniejszych dla mnie miejscach, opowiadając różne anegdoty. Kto to był? Moja ulubiona bydgoska bibliotekarka :)
Mimo padającego deszczu obejrzałam zabytkowe centrum miasta. Wiele z widzianych przeze mnie budynków i miejsc przywołuję bądź przywołam na kartach powieści. Zachwycił mnie Stary Rynek z pomnikiem Walki i Męczeństwa Ziemi Bydgoskiej (będzie o tym wzmianka w III tomie sagi), odwiedziłam Bydgoski Antykwariat Naukowy zlokalizowany w kamienicy numer 3, dotarłam pod areszt śledczy na Wałach Jagiellońskich, który stał się miejscem zdarzeń opisywanych w I i II tomie sagi. Miałam okazję podziwiać budynek Savoya - ulubionego dancingu moich powieściowych bohaterów, a nawet wziąć udział w nabożeństwie w Bazylice św. Wincentego a Paulo w Bydgoszczy, która również jest wzmiankowana w III tomie sagi. Największy zachwyt wzbudziło we mnie nadbrzeże Brdy oraz wyspa Młyńska. Niesamowite, jak pięknie Bydgoszcz jest otwarta na rzekę - z żalem stwierdzam, że trochę mi tego brakuje w moim ukochanym Krakowie.
Nie zabrakło chwili na ucztę dla podniebienia, czyli wspaniałe pierogi, które skonsumowaliśmy w słynnej pierogarni Stary Młyn
fot. dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionej bibliotekarki :)
Wierzę gorąco, że niebawem znowu dane mi będzie odwiedzić Bydgoszcz. A na razie cieszę się nielicznymi fotografiami, wieloma wspaniałymi wspomnieniami oraz miłymi upominkami.
Butelka z grzechu wartą zawartością:
Gadżety od Radio Plus, które patronuje mojej powieści:
Piękne upominki od ulubionej bydgoskiej bibliotekarki - żal będzie używać :)
Coś dla ducha:
Egzemplarz Expressu bydgoskiego z wywiadem, który już wcześniej przeprowadziła ze mną p. Dorota Witt:
Poniżej przedstawiam fotorelację ze spotkania z bydgoskimi czytelnikami.
Zdjęcia dzięki uprzejmości p. Agaty Kornik:
Zdjęcia dzięki uprzejmości p. Szymona Fiałkowskiego z MetropoliaBydgoska.pl:
Zdjęcia dzięki uprzejmości WiMBP Bydgoszcz:
środa, 4 września 2019
poniedziałek, 2 września 2019
Wypadek na ulicy Starowiślnej, czyli nostalgiczna podróż w przeszłość :)
Jedną z najlepszych powieści, jakie miałam przyjemność przeczytać w minionym czasie, był "Wypadek na ulicy Starowiślnej" autorstwa Lucyny Olejniczak. Myślę, że wytrawnym czytelnikom nie muszę przypominać postaci p. Olejniczak - krakowskiej pisarki zamieszkałej w dzielnicy Nowa Huta.
Fabuła powieści usnuta jest wokół przypadkowego, pozornie niewiele znaczącego wydarzenia. Wielu z nas podczas sączenia porannej kawy bądź herbaty przegląda prasę albo czyta artykuły internetowe. Podobnie rzecz miała się z Lucyną - główną bohaterką powieści. Lucyna natyka się na wzmiankę prasową opisującą wydarzenie sprzed stu lat, a dotyczące wypadku, jaki przydarzył się jej przodkowi. Wiedziona ciekawością kobieta zaczyna poszukiwać informacji na temat kolizji wozu strażackiego. Stanowi to również doskonały pretekst do tego, by dowiedzieć się czegoś na temat własnych korzeni.
Czemu ta historia tak bardzo przypadła mi do gustu? Prócz intrygującej fabuły ma wspaniałą zaletę: jest pisana miłą mojemu sercu gwarą krakowską. Język dialogów jest żywy, wyjęty wprost z miejskich ulic i tramwajów. Przyjemnie było wraz z bohaterami spacerować po znajomych zaułkach. Kolejnym atutem są wstawki retro pisane z perspektywy przodków Lucyny. Te fragmenty najmocniej podziałały na moją wyobraźnię - smakowałam każdy z nich niczym najwspanialszy deser.
Autorka snuje swoją opowieść w narracji pierwszoosobowej, a główna bohaterka nosi to samo imię co ona. I aż chciałoby się zadać pytanie: prawda to, czy fikcja? Nawet nie próbuję sprawdzać, gdyż mnie ta historia po prostu porwała.
Dziękuję Wydawnictwu Replika za podesłanie fascynującej lektury :)
Fabuła powieści usnuta jest wokół przypadkowego, pozornie niewiele znaczącego wydarzenia. Wielu z nas podczas sączenia porannej kawy bądź herbaty przegląda prasę albo czyta artykuły internetowe. Podobnie rzecz miała się z Lucyną - główną bohaterką powieści. Lucyna natyka się na wzmiankę prasową opisującą wydarzenie sprzed stu lat, a dotyczące wypadku, jaki przydarzył się jej przodkowi. Wiedziona ciekawością kobieta zaczyna poszukiwać informacji na temat kolizji wozu strażackiego. Stanowi to również doskonały pretekst do tego, by dowiedzieć się czegoś na temat własnych korzeni.
Czemu ta historia tak bardzo przypadła mi do gustu? Prócz intrygującej fabuły ma wspaniałą zaletę: jest pisana miłą mojemu sercu gwarą krakowską. Język dialogów jest żywy, wyjęty wprost z miejskich ulic i tramwajów. Przyjemnie było wraz z bohaterami spacerować po znajomych zaułkach. Kolejnym atutem są wstawki retro pisane z perspektywy przodków Lucyny. Te fragmenty najmocniej podziałały na moją wyobraźnię - smakowałam każdy z nich niczym najwspanialszy deser.
Autorka snuje swoją opowieść w narracji pierwszoosobowej, a główna bohaterka nosi to samo imię co ona. I aż chciałoby się zadać pytanie: prawda to, czy fikcja? Nawet nie próbuję sprawdzać, gdyż mnie ta historia po prostu porwała.
Serdecznie polecam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)