wtorek, 21 kwietnia 2015

Autorki także czytają :)

Na szafce nocnej po mojej stronie łóżka piętrzy się pokaźny stos książek. Czytam powoli, po kilka kartek dziennie - na więcej nie pozwala mi czas. Nie uznaję pobieżnego kartkowania powieści, nie lubię PDF-ów, e-booków i audio-booków. Jeżeli książka mnie nie wciąga lub nuży, bez żalu porzucam lekturę - mój czas jest zbyt cenny, aby go marnować. Poza tym czytam uważnie: zwracam uwagę na budowę zdań, lekkość wyrażania myśli i wszystko to, co składa się na warsztat autora (ot, takie "zboczenie zawodowe"), a to też wydłuża czas czytania.

Czytam przede wszystkim polskie autorki. Jak wspomniałam niedawno w jednym z wywiadów O tutaj :) uważam, że pierwsze miejsce zawsze należy się temu, co powstaje u nas w kraju. Na przestrzeni wieków zasadniczym problemem Polaków było: "Cudze chwalicie, swego nie znacie" (S. Jachowicz). Do dzisiaj zresztą tak mamy, że zachłystujemy się tym, co obce, lekceważąc nasz dorobek. Wystarczy zerknąć na nieszczęsny serwis (Dlaczego nieszczęsny? To już temat na osobną notatkę, która zapewne nigdy nie powstanie) Lubimy Czytać i zobaczyć jak ocenia się literaturę krajową, a jak obcą. Mniejsza o to.

Co lubię? Lubię niejednoznaczność i wyraziste postaci. Do szału doprowadza mnie, gdy bohaterowie książki są cukierkowi i świętoszkowaci. W książkach jak w życiu: dobro miesza się ze złem, a biel w połączeniu z czernią daje całą paletę szarości. Na szczęście nasz rodzimy rynek literacki obfituje w wiele interesujących powieści. Wśród moich ulubionych autorek mogę wymienić: Joannę Bator, nieżyjącą już niestety Dorotę Terakowską, Basię Sęk, Ałbenę Grabowką, Wiesławę Bancarzewską. 

Aktualnie czytam nowość: "Esesmana i żydówkę" Justyny Wydry, delektując się jednocześnie "Fortuną i namiętnościami" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk. Serdecznie polecam Waszej uwadze obydwie te powieści. Zaś dla przeciwwagi podczytuję jeszcze autobiografię Mirosława Hermaszewskiego "Ciężar nieważkości" - fenomenalna! Ten człowiek pięknie opowiada nie tylko o sobie i swej przygodzie z lotem w kosmos, ale również o niepokojach ukochanej żony, o wspaniałej matce i wielkim autorytecie, jakim był dla niego starszy brat.

Do niedawna czytywałam w drodze do pracy, jadąc autobusem. Ostatnio zarzuciłam ten zwyczaj, głównie dlatego, że trochę zmieniła się koncepcja dojazdów do Krakowa - znacznie rzadziej korzystam z komunikacji aglomeracyjnej, natomiast w mieście mam przesiadkę za przesiadką, więc nie opłaca się wozić przy sobie książki. Zamiast czytać - uczę się słówek: niemieckich i hiszpańskich. Pierwszych, bo pojawiła się taka maleńka konieczność, drugich, bo zawsze podobał mi się ten język.

Wracając do tematu: czytajcie książki polskich autorów! Naprawdę warto!

A to tylko mała część tego, co mnie czeka w najbliższym czasie:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz