piątek, 7 czerwca 2013

O bieganiu

Staram się biegać trzy, cztery razy w tygodniu po około 7 km. Bieganie wciąga, ma w sobie coś uzależniającego. W każde wolne popołudnie spoglądam z nadzieją przez okno, licząc na to, że wśród ołowianych chmur zrobi się dziura na pogodę. Jeśli tylko sprzyjają mi warunki, wkładam wygodne buty i obieram mój ulubiony kierunek - na klasztor w Staniątkach.

Trzy kroki - wdech.
Dwa kroki - wydech.
Spokojnie, równomiernie, bez szaleństw... Trzeba racjonalnie gospodarować siłami :) Wiem, że są ludzie, dla których taki dystans jest niczym, lecz ja nie mam czasu na więcej.

Biegnę. Czasami mijam innych biegaczy - szczęśliwi ludzie - choć to obce twarze, pozdrawiamy się uśmiechem, czasem uniesieniem dłoni w powitalnym geście. Czasami opodal klasztoru mijam grupkę pań uprawiających nordic walking. Macham do nich ręką i biegnę dalej.

Klasztorny mur, mniej więcej połowa mojej trasy.


zdjecie,600,19495,20080513,klasztor-benedyktynki-zakon-staniatki.jpg
źródło: photo.bikestats.eu

Z każdym następnym kilometrem jest lżej, coraz bliżej do domu :)
W końcu widzę za drzewami moją ukochaną przystań.
Poziom endorfin sięga maksimum.

Tak, biegacze są zdecydowanie szczęśliwymi ludźmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz