piątek, 24 czerwca 2016

Z wizytą w najbardziej upiornym teatrze świata

Uwielbiam teatr. Zdecydowanie wolę oglądać przekaz aktorski na żywo niż na wielkim ekranie. Teatr wyzwala ogromne emocje, pobudza wyobraźnię, a jednocześnie kojarzy mi się z ogromnym kunsztem aktorskim, bo tutaj nie ma miejsca na kolejne klapsy i kręcenie w kółko tej samej sceny.

Kiedy w ofercie Wydawnictwa Replika zobaczyłam pozycję o tajemniczo brzmiącym tytule "Teatr wskrzeszonych" nieznanej mi wcześniej Tatiany Jachyry, pomyślałam, że koniecznie muszę przeczytać tę książkę. Zwłaszcza, że już od jakiegoś czasu intrygowała mnie... okładka. Przezornie nie czytałam wcześniej opisu zamieszczonego na stronie Wydawnictwa - nie chciałam sobie wyrabiać absolutnie żadnych opinii na temat treści, nie chciałam także wiedzieć o czym jest ta powieść. Krótko mówiąc, był to totalny strzał w ciemno. Jedyne założenie jakie zrobiłam w stosunku do treści było takie, że będzie ona emanowała mrocznym klimatem.

 


To ja, którego już nie ma. Zamieszkuję ciało z pozoru mi znane. Zmęczonej duszy powłoką jestem, co w udręczeniu skamle i o litość błaga nocą czarną. Sen, co umysł, wycieńczony pustynną gorączką, sprowadza, już od dawna nie jest dla mnie oazą, w której schronić się mogę przed mirażami. Jawa zaś jest koszmarem rzeczywistości. Gdzie zatem członki swoje skonane złożyć mam, by odpocząć; by dać im wytchnienie przed resztą drogi dalekiej, której końca nie widzę jeszcze? 




Cóż za melodramatyczny początek, chciałoby się rzec. Kim jest człowiek o tak wielkiej egzaltacji? Jaką rolę odegra w tym upiornym widowisku? 

"Teatr wskrzeszonych" intryguje i wciąga od pierwszej strony. Autorka dawkuje emocje powoli, z umiarem, wciąż podrażniając i rozbudzając ciekawość. Podążałam na oślep podrzucanymi mi tropami, usiłując dociec, kto i dlaczego morduje młode dziewczyny, a następnie odziane w niewinną biel sukni ślubnej porzuca na cmentarzu.

Tatiana nie trzyma nas zbyt długo w niepewności. Bardzo szybko pozwala czytelnikowi, aby odgadł, kto stoi za serią okrutnych zabójstw. Ale nie myślcie, że w chwili, gdy poznajemy tożsamość sprawcy, nadchodzi moment rozczarowania. O nie! Nawet, jeśli przez moment pomyślałam sobie: Jak to? To już? Tak po przeczytaniu kolejnych akapitów ponownie zostałam wessana w mroczny klimat powieści o tematyce funeralnej. Bardzo szybko środek ciężkości zostaje przeniesiony z pytania: Kto to zrobił? w chęć zrozumienia: Dlaczego? Co nim powodowało? Jakie dramatyczne wydarzenia z przeszłości wywołały traumę tak wielką, że zmuszającą do mordowania?

Tę pełną zagadek i trzymającą w napięciu powieść polecam czytelnikom o mocnych nerwach. Emocje gwarantowane!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz