niedziela, 9 sierpnia 2015

Autorka czyta: "Dom kości" Graham Masterton

Fascynują mnie stare domy. Zawsze, gdy dokądś jadę lub idę, przyglądam się mijanym zabudowaniom. Najbardziej urzekają mnie budynki sprzed lat, takie, które mają w sobie duszę. Działają na moją wyobraźnię jak mało co - lubię zerkać w ich okna, zastanawiam się jakie skarby i tajemnice kryją się we wnętrzach.

Parę tygodni temu urzekła mnie okładka książki Grahama Mastertona "Dom kości". Przyznaję, że pierwszy raz zdarzyło się, abym sięgnęła po lekturę właśnie pod wpływem okładki. Zwykle biorę powieść do ręki, kartkuję ją, zatrzymują wzrok na jakichś wyrwanych z kontekstu zdaniach i zerkam na tył okładki, gdzie zazwyczaj można przeczytać opis powieści, króciutki fragment tekstu lub czyjąś "polecajkę". Mnie skusił dom na okładce - dziwne prawda?

Nie czytuję horrorów. Moje ostatnie spotkanie z tym gatunkiem literackim było ładnych dwadzieścia lat temu, gdy przeczytałam "Manitou" tego samego autora. Mniejsza o to. Ponieważ żyję w ciągłym biegu, czas na czytanie mam przede wszystkim w drodze do i z pracy. I całe szczęście, bowiem lektura "Domu kości" bardzo mocno pobudziła moją wyobraźnię - na tyle skutecznie, że przez chwilę mój ukochany dom przestał być najlepszym miejscem na świecie.


Wyobraź sobie, że jesteś w pięknej, opuszczonej willi. Oglądasz ją z myślą o tym, aby ją nabyć i w niej zamieszkać. Przechadzasz się po pustych pokojach i myślisz o tym, że ten dom jest spełnieniem twoich marzeń: duży przestronny, ze wspaniałym rozkładem wnętrz. Tutaj urządzisz sypialnię, tam pokój dla dziecka, a salonie przydałyby się nowe tapety. Za oknami widzisz bujną zieleń tajemniczego ogrodu. Pragniesz kupić ten dom, bo jest jak z bajki. Agent obrotu nieruchomościami, który chodzi za tobą krok w krok gorąco namawia cię na zakup, bo cena jest naprawdę okazyjna.

Nie! Nie rób tego, nie ulegaj urokom tego domostwa! Nie kupuj tego domu, choćby nie wiem jak atrakcyjna była jego cena bo... bo ten dom może cię wessać. Ciebie i Twoją rodzinę. Jeśli w nim zamieszkasz to tak, jakby Twój los został przesądzony.


"Dom kości" czyta się szybko i z zapartym tchem. Nie będę Wam zdradzać nawet zarysu fabuły, na ten temat można poczytać na stronie Wydawnictwa Replika, wystarczy kliknąć tutaj: Dom kości. Żywe dialogi i brak zbędnych opisów sprawiają, że książka jest dynamiczna i wciąż coś się dzieje. Mimo, że nie jestem fanką tego gatunku literackiego, z czystym sumieniem polecam powieść nie tylko amatorom horrorów. Dreszczyk emocji gwarantowany. Przyznaję, że po przeczytaniu "Domu kości" czułam się nieswojo, gdy zdarzyło mi się oprzeć plecami o ścianę mojego domu :)

Dodatkowym bonusem są trzy opowiadania zamieszczone na końcu książki - te także polecam. Szczególnie urzekł mnie "Pospieszny potwór" i zastosowana tam zabawa pętlą czasu.


Foto: autorka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz