Wakacje rozleniwiają. Usprawiedliwić może mnie tylko fakt, że w
niedzielę zdawałam ostatni egzamin w tej sesji (ustny!!!) i do tej pory
odpoczywam.
Biegam.
Nie piszę.
Nie szukam nawet inspiracji, mam ich dość w głowie.
Zapraszam Cię w świat moich książek. Proszę: rozsiądź się wygodnie z filiżanką dobrej kawy i ciastkiem. Polecam zwłaszcza cappuccino z cynamonem. Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. Wszystkie teksty na blogu stanowią moją własność intelektualną. Jeśli chcesz coś zacytować, zrób to z linkiem do mojej strony.
O moich powieściach:
- Alter ego 1
- Alter ego 2
- Bańki mydlane
- Cappuccino z cynamonem
- Cienie przeszłości
- Dom lalek
- Grzechy młodości 1
- Grzechy młodości 2
- Grzechy młodości 3
- Grzechy młodości 4
- Grzechy młodości 5
- Jedno życie wystarczy 1
- Jedno życie wystarczy 2
- Lato o smaku miłości
- Miód na serce
- Niepołomice 1
- Niepołomice 2
- Niepołomice 3
- Noc Perseidów
- Nowe czasy 1
- Nowe czasy 2
- Pełnia szczęścia
- Pociąg do życia
- Przenikanie
- Przezroczyste
- Saga Krynicka 1
- Saga Krynicka 2
- Saga krynicka 3
- Saga krynicka 4
- Sandomierskie wzgórza 1
- Sandomierskie wzgórza 2
- Spacer Aleją Róż 1
- Spacer Aleją Róż 2
- Spacer Aleją Róż 3
- Spacer Aleją Róż 4
- Spacer Aleją Róż 5
- Ta sama rzeka
- Tam gdzie rodzi się miłość
- Tam gdzie rodzi się zazdrość
- Wszystkie kształty uczuć
- Zaginiona melodia
- Zanim odszedł
- Zerwane więzi
- opowiadania
czwartek, 11 lipca 2013
wtorek, 2 lipca 2013
90 lat temu narodziła się Pani Poezja
KOT W PUSTYM MIESZKANIU - WISŁAWA SZYMBORSKA
Umrzeć - tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.
Źródło: bookeriada.pl
W pogoni za żubrem
Pobiegliśmy!!! W niedzielę cała nasza trójka (ja, Duży i Troszkę Mniejszy) + sąsiad (1 sztuka) oddawaliśmy się rekreacji na świeżym powietrzu - bieg "W pogoni za żubrem" - fantastyczna sprawa.
Jak przystało na dumną mamę, najpierw pochwalę się sukcesem Nastoletniego: w swojej kategorii wiekowej był po prostu niepokonany
(źródło: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=616840785000988&set=a.616840101667723.1073741845.181413691877035&type=1&theater)
Młody biegł na dystansie 800 m. Już na starcie "ruszył z kopyta" i pozostawił konkurencję daleko z tyłu. Utrzymał przewagę do samego końca - mama i tata pęcznieli z dumy i radości :)))
Później przyszła kolej na nas i nie ukrywam, o ile do tej pory byłam zapaloną biegaczką, tak po tej imprezie ogłaszam wszem i wobec, że to jest totalne uzależnienie.
Biegłam na dystansie 8 km (realna ocena sił, na razie nie stać mnie na więcej) i jak na moje możliwości i krótki staż biegania wynik 48:23 jest dla mnie baaardzo satysfakcjonujący.
Biegło się rewelacyjnie - pogoda wręcz wymarzona - bez upału i bez deszczu, lekkie, rześkie powietrze, cudowny aromat Puszczy Niepołomickiej, gdzieś nad głową świergot ptaków a w uszach słuchawki MP3 i muzyka, która niosła mnie jak na skrzydłach.
Nie ukrywam, że zmęczenie było duże i kiedy zobaczyłam ostatni wskaźnik odległości, miałam w głowie tylko jedną myśl: pokonać ostatni kilometr. Kiedy mijałam kościół i wbiegałam na płytę Rynku byłam ledwo żywa - wydawało mi się, że do tej pory dałam z siebie wszystko. A jednak, widząc korowód kibiców i słysząc ich entuzjastyczny doping, wykrzesałam z siebie resztki sił i pognałam takim sprintem, że czekający przed metą Troszkę Mniejszy nie zdążył ze zrobieniem zdjęcia :)
Na szczęście na linii mety czuwała zacna osóbka z odpowiednim sprzętem, która uwieczniła mój mały prywatny sukcesik.
Ta dam!!!
Śpiąca królewna pokonała linię mety (pani fotoreporterka cyknęła fotkę akurat, gdy na ułamek sekundy zamknęłam powieki).
(Źródło: http://online.datasport.pl/results856/pokaz.php?foto=185)
A oto moje pierwsze trofeum i szczęśliwy numer startowy:
Na koniec dodam jeszcze, że również Duży odniósł sukces i w biegu na 15 km pobił swój życiowy rekord.
Kochane człowieki!!!
Do wcześniejszego apelu, abyście czytali książki dodam jeszcze jeden:
Wyjdźcie z domów, weźcie swoich najbliższych, włóżcie wygodne buty i biegajcie. Naprawdę warto:
- dla zdrowia
- dla przyjemności
- dla satysfakcji
- dla kondycji
- dla endorfin
- dla... - sami wymyślcie powód!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)