Już wkrótce zaproszę Was w sentymentalną podróż do lat 70 ubiegłego wieku. Zapewne dla części moich czytelników będzie to powrót w lata młodości czy dzieciństwa.
Pamiętacie te beztroskie chwile, gdy baraszkowało się do woli na świeżym powietrzu? Gdy nawet rozbite kolano nie stanowiło przeszkody w dalszej zabawie?
Kto z Was przykładał liście babki do zadrapań, skaleczeń i innych urazów?
Przyznaję, że sama nader często stosowałam tę metodę dla zatamowania krwi. Do dzisiaj noszę na kolanach pamiątki w postaci blizn po dokazywaniu na trzepaku, grze w podchody i innych zabawach. Tak właściwie było ze mnie niezłe "wybij oko" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz