Uff... Strasznie intensywny jest dla mnie ostatni kwartał AD 2014.
Pięć minut temu odesłałam do Wydawnictwa tekst po pierwszej korekcie. Chciałabym powiedzieć, że teraz będę mogła leżeć do góry brzuchem i gapić się w sufit (zapalenie oskrzeli nie pozwala na gapienie się w niebo, a szkoda, bo pogoda jest niemalże wiosenna, chociaż za nami już 1/3 listopada).
Niestety, nic z tego, gdyż teraz pora zabrać się za wykończenia w tekście "Tam, gdzie rodzi się zazdrość".
A później czeka mnie zapewne jeszcze jedna korekta,
i jeszcze jedna...
i...
I coś, o czym chciałabym już krzyczeć na głos, lecz póki nie będę miała namacalnego dowodu, że mój kolejny cel wszedł w fazę werbalizacji - milczę.
A póki co, pieszczę w sercu wspomnienia z Sieradza - szczegółowa relacja ze spotkania autorskiego będzie niebawem - czekam tylko na zdjęcia :)
Cztery dni później: mam nadzieję, że wracasz do zdrowia. Uważaj na siebie, serdeczności :-)
OdpowiedzUsuń