Szkoda, że weekendy mijają tak szybko, a wieczór zapada coraz
wcześniej. Odczuwam coraz większą tęsknotę za promieniami głaszczącymi
moje policzki. Strasznie brakuje mi słońca, gdy idę biegać po powrocie z
pracy - zanim ogarnę wszystko - robi się już ciemno. Dlatego, gdy w
końcu udało mi się skorzystać z wolnej soboty, bieganie sprawiło mi
mnóstwo radości. Trzeba było wykorzystać okazję - następna nieprędko się
zdarzy - najbliższy weekend mam zajęty: uczelnia, Targi Książki - będę
więc w biegu :), ale bez przyjemności biegania.
Zignorowałam
bolącą łydkę i kłucie, które pojawiło się w boku, gdy wbiegałam na dość
strome wzniesienie. Wybrałam sobie trudną trasę - zaprawa przed
"Niepodległościową 11". Było ciepło, słonecznie, a na dodatek te
zapierające dech w piersi widoki! Świat jest doskonale piękny w
słoneczne, październikowe popołudnie. Chciałabym, aby ta pogoda
utrzymała się jak najdłużej, najlepiej co najmniej do 11 listopada,
czyli do ostatniego w tym sezonie udziału w amatorskim biegu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz