czwartek, 22 grudnia 2016

Świątecznie :)

Wczoraj - choć to wbrew hołdowanym przez moją rodzinę zwyczajom, ubrałam choinkę i udekorowałam świątecznie dom. Przyjemnie było wieczorem przysiąść w salonie oświetlonym jedynie kolorowymi lampkami.

W kuchni zapachniało świątecznym menu. Kapusta czeka na zmielenie z grzybami leśnymi. Będą z tego pierogi oraz uszka.

Lista dań wigilijnych jest już gotowa. Na nasz stół wjadą następujące potrawy:

  • Barszcz z uszkami - och! Uwielbiam!
  • Grzybowa z łazankami
  • Żurek
  • Zupa suszkowa z kluskami
  • Pierogi z kapustą i grzybami
  • Pierogi z suszonymi śliwkami
  • Groch z kapustą
  • Kluski z makiem
  • a na ostatek tradycyjny karp.

Moja wieczerza jak co roku będzie postna. Nigdy nie uległam modzie na podawanie indyka lub innych mięs.

Najpierw wspólna modlitwa, czytanie Pisma Świętego. Później opłatek i życzenia - coroczne tradycje, które starannie pielęgnujemy.

Ciepło domowego ogniska...

A jak bywało dawniej, gdy byłam dzieckiem? O tym możecie poczytać tutaj: Świąteczna podróż w czasie


Kochani!


Na nadchodzący piękny okres Bożego Narodzenia pragnę złożyć te same życzenia Wam wszystkim - niezależnie od wyznawanej (bądź nie) religii oraz poglądów politycznych, które w ostatnich czasach tak bardzo dzielą nasz kraj.

Życzę Wam, aby najbliższe dni upłynęły w spokoju i miłości. Niech nie opuszczają Was zdrowie oraz dobry humor. Zapomnijcie o wszystkich sporach, wybaczcie sobie zatargi. Obudźcie empatię, uśpijcie wszelkie smutki. Przeżyjcie ten czas pogodnie i najpiękniej jak potraficie.

Niech Bóg błogosławi Wam wszystkim!




czwartek, 8 grudnia 2016

Najświeższe wieści

Dzisiejszy poranek zaowocował takimi przyjemnościami:



Powieść ukaże się nakładem Wydawnictwa Replika, a o szczegółach możecie poczytać tutaj: Zapowiedzi

Oczywiście jak tylko będzie znana dokładna data premiery, to nie omieszkam się nią pochwalić.

To będzie już nasza dziewiąta wspólna publikacja :)

niedziela, 6 listopada 2016

Targi Książki Kraków 2016

Dwudzieste Targi Książki w Krakowie przeszły już do historii. Pozostały zdjęcia, wspomnienia i pamiątki.



Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika za zaproszenie na spotkania z czytelnikami oraz za bardzo sympatyczny upominek.






W takie oprawie herbata smakuje wybornie!



Genialny pomysł z tymi podkładkami:



Po niezwykle miłych i motywujących rozmowach z czytelnikami przyszedł czas na powrót do rzeczywistości, w której czeka mnie mnóstwo pracy. A na razie cieszę się ostatnimi wspomnieniami z ubiegłego weekendu.

Dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego fotografa - Bogusława Hajduka przedstawiam poniżej krótką fotorelację z imprezy.


Moje kochane czytelniczki dopisały nadzwyczaj licznie :)














Przyjaciółka ze szkolnej ławki jak zwykle niezawodna :)


 








Rośnie młode pokolenie czytelniczek:


 Autorki Wydawnictwa Replika (od lewej) Monika Orłowska oraz Małgorzata Klunder




Jak widać, dopisali również panowie :)


piątek, 21 października 2016

Spotkajmy się w Krakowie

Już za kilka dni będziemy mieli okazję do tego, aby spotkać się na żywo. Zapraszam na stoisko Wydawnictwa Replika, chętnie porozmawiam z każdym z Was.

Do zobaczenia w sobotę!

wtorek, 11 października 2016

Autorka czyta – PORCELANOWY KONIK



Jakiś czas temu otrzymałam w prezencie od Wydawnictwa Replika powieść p.t. Porcelanowy konik autorstwa Helene Tursten − szwedzkiej autorki bestsellerowych powieści.

Bardzo lubię kryminały, szczególnie takie, w których niemalże do ostatniej chwili nie wiadomo, kto jest sprawcą przestępstwa. Pod tym względem powieść Tursten ani trochę mnie nie zawiodła i właściwie nie byłam w stanie wytypować sprawcy morderstwa, a rozwiązanie zagadki okazało się zaskakujące.

Porcelanowy konik jest kryminałem rozpoczynającym serię o przenikliwej policjantce Irene Huss. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj kreacja postaci, zwłaszcza głównej bohaterki oraz jej rodziny. Są to ludzie z krwi i kości, każde z nich posiada bogaty świat wewnętrzny oraz system wartości. Autorka nie skupiła się w powieści wyłącznie na wątkach związanych z przeprowadzaniem dochodzenia, ale zafundowała czytelnikom również fabułę obyczajową. Policjanci badający sprawę zagadkowej śmierci bajecznie bogatego biznesmena ożywają na kartach powieści, przeżywając romanse, nienawidząc, prowadząc konflikty ze współpracownikami, a nawet chorując. Tursten nie oszczędza wykreowanych przez siebie bohaterów, jak często się to dzieje w filmach akcji. Policjant, który został poszkodowany w starciu z gangiem motocyklistów Hells Angels, nie podnosi się po kilkunastu dotkliwych ciosach i kopniakach, lecz trafia na oddział szpitalny. Nie mamy więc do czynienia z mało wiarygodnymi Jamesami Bondami czy Dirkami Pittami, dzięki czemu lektura staje się przyjemnie realistyczna.

Bardzo ważnym w moim odczuciu wątkiem, jaki został poruszony w powieści, jest kwestia holocaustu i postrzegania go przez młode pokolenia. Nie od dzisiaj wiadomo, że jest to temat negowany przez wielu ludzi.
– Nigdy nie było obozów koncentracyjnych. To jest propaganda! – krzyknęła czerwona na twarzy Jenny (…)
– Jak to? Kto rozgłasza taką propagandę?
– Komuniści!
– A gdzie znajdują się komuniści, którzy tak mocno trzymają się tego zafałszowania historii?
– Są… w ZSRR!
– Ale przecież ZSRR już nie ma! Nie, nie masz racji. O obozach świadczą ci, którzy w nich siedzieli i przeżyli. Nie ma ich wielu, ale żyją i mogą poświadczyć, że to nie jest fałsz. (…) Ale dzisiaj nawet w ich ojczystym kraju są ugrupowania, które negują to, co się wtedy wydarzyło. (…) Młodzi neonaziści twierdzą, że nie było żadnych obozów. Gdyby wiedzieli o (…) okropnych cierpieniach…

Myślę, że każdy się ze mną zgodzi, że takie wzmianki w literaturze służącej przede wszystkim rozrywce są bardzo ważne. Nie można dopuścić do tego, aby ludzie zmarginalizowali istnienie tej okrutnej machiny do mordowania ludzi, jaką były obozy zagłady. Ta świadomość musi pozostawać pomiędzy ludźmi choćby po to, aby historia nie zatoczyła kręgu. Tylko pamięć o tym niewyobrażalnym okrucieństwie może powstrzymać kolejne pokolenia przed wszczynaniem konfliktów równie krwawych jak II wojna światowa.

Czy polecam tę powieść?
Oczywiście, że tak. Wiele osób znajdzie w niej coś interesującego.

A przy okazji chciałabym choć minimalnie odczarować motocyklistów – nie wszyscy jesteśmy aniołami śmierci :)




wtorek, 4 października 2016

Świętuję z Wydawnictwem Replika :)

Premiera powieści to bez wątpienia jeden z najważniejszych dni w kalendarzu autora. Nadchodzi moment, gdy efekt wielu miesięcy pracy ma ujrzeć światło dzienne. Do tej pory pojawiały się przyjemności związane z wyborem okładki, napisaniem nowego biogramu czy ustaleniem patronatów. Teraz przychodzi czas oczekiwania na odbiór powieści przez czytelników.

W tym miejscu chciałabym podziękować wspaniałej ekipie Wydawnictwa Replika za ogrom pracy włożonej w finalny efekt. Chciałabym wymienić i mocno przytulić każdą osobę, która miała w tym swój udział, ale jest to po prostu niemożliwe. Moją wdzięczność za owocną współpracę mogę wyrazić jedynie tak:



Kolejne ciepłe słowa należą się wspaniałym kobietom, które jako jedne w pierwszych przeczytały moja powieść i zechciały napisać na ten temat kilka słów:

Izabelli Frączyk - pisarce


Izie Kowalewskiej - niesamowitej i utalentowanej wokalistce, której piosenka zainspirowała mnie do napisania kilku scen



mojej drogiej koleżance "po piórze" Joannie Zakrzewskiej-Sykat:






oraz wszystkim patronom medialnym powieści, którzy odwalają kawał dobrej roboty w związku z promocją:






A jak już moi kochani czytelnicy będą siedzieć w długi jesienny wieczór opatuleni ciepłym kocykiem  i czytać moją najnowszą powieść, koniecznie niech posłuchają tego:



oraz wielu innych równie porywających piosenek w wykonaniu Izy Kowalewskiej :)

poniedziałek, 3 października 2016

Dzień przed premierą

Już od jutra będzie można oficjalnie nabyć moje "najmłodsze dziecię".

Czy skuszę Was do przeczytania powieści takim urywkiem?



Miód na serce

Premiera 4 października 2016r!

piątek, 30 września 2016

Jak powstał „Miód na serce”



Przed rokiem miała miejsce premiera powieści mojego autorstwa p.t. „Cappuccino z cynamonem”. 

Jedna z moich najwierniejszych czytelniczek po zapoznaniu się z przygodami książkowej Patrycji stwierdziła:
– Elwira jest suuuper! Musisz koniecznie napisać coś o niej.
Dla niewtajemniczonych – Elwira jest najlepsza przyjaciółką Pati.

Nigdy nie ulegam prośbom o to, aby pisać o czymś konkretnym. Żadnych tekstów na zamówienie!!! Piszę o tym, co mi w duszy gra.
Zaczęło się więc standardowe robienie uników:
– Nie, nie, nie! Nie uznaję kontynuacji.
– Ale tu nie chodzi o kontynuację, lecz o osobną, zupełnie niezależną powieść, której główną bohaterką byłaby Elwira!
– Ee… Nie. Nie mam teraz czasu – usiłowałam się wykręcić, ponieważ właśnie wtedy zajęta byłam pisaniem „Nocy Perseidów”.
– To napiszesz jak będziesz miała czas.
– Do tej pory zapomnę kim była Elwira.
– Ha! Ha! Ha! Nie pozwolę na to – zapowiedziała złowieszczo osóbka, która wierciła mi dziurę w brzuchu o powieść.

A później przyniosła mi to:



No i teraz sami powiedzcie, jak tu nie ulec takiemu „przypominaczowi”?

Tak więc w mojej twórczej wyobraźni pojawiła się bohaterka. Niespodziewanie pojawił się także pomysł na tytuł – ten akurat przyszedł z Wydawnictwa. A stało się to za sprawą przemiłej pani z działu marketingowego, która obmyśla różne akcje promocyjne. Akurat zajmowała się moim „Cappuccino z cynamonem” i podczas poszukiwania pomysłów na upominki dla czytelników, którzy wygrywają książki w konkursach, znalazła urocze miniaturowe baryłeczki z miodem. Miód oczywiście jest świetnym dodatkiem do kawy (pijam od czasu do czasu cappuccino z miodem), ale nijak miał się do tytułu powieści.
– Nie mogłabyś napisać czegoś z miodem w tytule? – zagadnęła mnie za pośrednictwem łączy internetowych.

No i doznałam olśnienia! Słodki, ciepły tytuł – w sam raz na chłodne, jesienne wieczory: „Miód na serce”.

Była więc bohaterka, był tytuł. Cóż jeszcze pozostawało? Napisanie tekstu :)

Moi kochani, z przyjemnością oddaję w Wasze ręce moje kolejne „dziecię”. Przyjmijcie je ciepło i bawcie się dobrze, gdyż dla odmiany postanowiłam ofiarować Wam coś na osłodę życia.



Premiera 4 października 2016 r.

poniedziałek, 19 września 2016

Czas przyjemnych wiadomości

Ostatnie dni mijają pod znakiem samych dobrych wiadomości. Załatwiam ogrom istotnych spraw, a każdy dzień przynosi mnóstwo pozytywnej energii.

Dzisiejszym tematem numer jeden jest podpisanie umowy wydawniczej na tekst p. t.

Spacer Aleją Róż. W drodze do Nowej Huty





czwartek, 15 września 2016

Pracowity koniec lata

Rzadko zdarza się, abym chwaliła się czymś, co jest w trakcie pisania. Niemniej jednak chciałabym już dzisiaj zaprosić Was na "Spacer Aleją Róż". Jest to mój najnowszy, bardzo obszerny projekt. Wciąż nad nim pracuję i końca nie widać. Myślę, że pierwsze efekty zobaczycie już na początku przyszłego roku, najdalej wiosną, gdyż dziś albo jutro będzie na mnie czekała w skrzynce pocztowej koperta z umową wydawniczą.

O czym będzie moja najnowsza powieść?

Postaram się odczarować w niej najmłodszą dzielnicę Krakowa - Nową Hutę. Wszystkie miejsca, które znam od urodzenia i bardzo kocham. Wiem, że większości Polaków Huta kojarzy się przede wszystkim z kombinatem metalurgicznym i architekturą rodem ze Związku Radzieckiego - ja postaram się zmienić Wasze skojarzenia. Bo Nowa Huta to nie tylko kombinat i niedokończony Plac Centralny. To także cudowne miejsce, w którym żyli i żyją wspaniali ludzie. Kiedyś już wspominałam o tym na moim blogu - o moich zachwytach nad miejscem, w którym dorastałam możecie poczytać tutaj: Nowohuckie wspomnienia



Przed laty w miejscu zieleńca za moimi plecami stał słynny pomnik Lenina :)

poniedziałek, 5 września 2016

Cud-Miód!

Dzisiaj otrzymałam ostateczną, pełną wersję okładki. Nieskromnie napiszę, że bardzo mi się podoba. Cieszę się, że jakiś czas temu wydawnictwo zdecydowało się wprowadzić jeden layout dla moich powieści.

Lada moment ruszy drukowanie książek.  A ja oczywiście już nie mogę się doczekać na moment, gdy wezmę w dłonie moje kolejne "dziecię". To nieprawdopodobne, ale za każdym razem radość jest równie wielka - nie powszedniej.


Zdradzę Wam mały sekret. Fotografię na skrzydełko okładki zrobił mój syn :)

środa, 31 sierpnia 2016

Chwila odpoczynku :)

Ostateczna wersja "Miodu na serce" popłynęła łączami internetowymi do Wydawnictwa. Za kilka dni rozpocznie się drukowanie powieści. Wprawdzie mam już rozpoczęty nowy projekt, ale myślę, że mogę więc pozwolić sobie na chwilę relaksu. A jeżeli odpoczynek, to oczywiście z książką Wydawnictwa Replika.


Tym razem czas umila mi kryminał autorstwa Charlaine Harris p. t. "Zabita na śmierć. Aurora Teagarden".


Powieść należy do cyklu, którego główną bohaterką jest tytułowa Aurora. Akcja rozgrywa się na południu Stanów Zjednoczonych. Motywem przewodnim jest zabójstwo szwagierki, która uwikłana była w niezbyt dyskretny romans. W miarę postępu śledztwa  przybywa osób, które miały motyw do popełnienia zbrodni. Jeszcze nie skończyłam lektury, ale nie ukrywam, że dałam się wciągnąć. Jestem niesamowicie ciekawa, kto i dlaczego zamordował Poppy.




Już teraz mogę śmiało stwierdzić, że w wolnej chwili z przyjemnością sięgnę po pozostałe tytuły z tej serii. Jeśli zajrzycie na stronę Wydawnictwa, to zobaczycie, że trochę się tego nazbierało. Ach! jak mnie kuszą te okładki :)



Niedawno otrzymałam z Wydawnictwa zawieszkę na klamkę, więc teraz idę powiesić ją w odpowiednim miejscu, a następnie przenoszę się do słonecznej Atlanty, aby śledzić przebieg dochodzenia.

Prosimy nie przeszkadzać!
Właśnie czytamy!

niedziela, 28 sierpnia 2016

Ostatni weekend sierpnia

Lato raczej nie rozpieszczało nas w tym roku z pogodą. Na szczęście końcówka sierpnia jest piękna i ciepła, sprzyja relaksowi na świeżym powietrzu. Mój ostatni sierpniowy weekend upłynął przy pracy nad ostatnią korektą w "Miodzie na serce". Nawet grill z przyjacielem rodziny nie przeszkodził mi w pracy. Dżentelmeni pilnowali kiełbasek i gawędzili, ja pracowicie wertowałam powieść jeszcze w formie wydruku na brudno.

A skoro na tapecie był "Miód na serce", to podczas pracy popijałam moje ulubione cappuccino z cynamonem. Nic nie pasuje lepiej do tekstu, który jest delikatnym nawiązaniem do powieści o równie aromatycznym tytule. Nie, nie jest to bezpośrednia kontynuacja książki, ale zupełnie niezależna powieść traktująca o losach Elwiry. Kto już czytał "Cappuccino z cynamonem", ten wie o kim mowa. A kto jeszcze nie skusił się na zgłębienie perypetii Patrycji, koniecznie powinien to zrobić.



Oczywiście przy pracy towarzyszy mi muzyka - nie mogłoby być inaczej. Pisząc "Miód na serce", śledziłam czujnym okiem którąś tam edycję programu Must Be The Music i bardzo mocno kibicowałam wspaniałej i bardzo dojrzałej wokalistce Izie Kowalewskiej. Jedna z piosenek Izy była dla mnie wielką inspiracją do pracy, co znajdzie odzwierciedlenie w finalnym wytworze mojego umysłu oraz pracy zespołu Wydawnictwa Replika. Posłuchajcie koniecznie tej piosenki - wsłuchajcie się w jej tekst, wczujcie się w klimat:



Nawiasem mówiąc chyba nigdy nie wybaczę jurorom programu, że Iza nie zajęła pierwszego miejsca.

wtorek, 23 sierpnia 2016

Poznajcie mnie od A do Z

Moi wierni czytelnicy dobrze wiedzą, że o ile podczas spotkań autorskich zawsze dużo i chętnie opowiadam o różnych sprawach, tak na blogu czynię to rzadko. Po trosze wynika to stąd, że pisanie powieści jest zajęciem wyjątkowo czasochłonnym. Notoryczne stukanie w klawiaturę skutkuje tym, że najzwyczajniej w świecie nie chce mi się "płodzić" nic poza kolejnymi manuskryptami, które kiedyś przybiorą formę książek.

Niemniej jednak od czasu do czasu konieczna jest szczypta ekshibicjonizmu, i w związku z tym postanowiłam napisać to i owo na temat tego, co mi w duszy gra.

Jeśli chcecie poznać mnie od A do Z, zapraszam do lektury mojego prywatnego alfabetu :)



A – jak anatomia, szczególnie ta intymna. Pisząc scenę erotyczną, dokładam starań, aby fizyczna sfera związku została ukazana w jak najsubtelniejszy sposób. Wychodzę z założenia, że czasami lepiej jest użyć kilku słów mniej i pozostawić czytelników w lekkim niedosycie, niż popaść w wulgarność lub przesadę, ocierając się o pornografię. Według mnie autor nie powinien definitywnie wyczerpywać tematu, dla osób czytających powieść zawsze musi znaleźć się przestrzeń na wyobrażenia. Naukowe słownictwo pozostawiam lekarzom.




B – jak banał, którego unikam. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że czyjeś życie jest banalne – to tylko powierzchowne wrażenie.



C – jak „Cienie przeszłości” powieść mojego autorstwa, od której zaczęła się współpraca z Wydawnictwem Replika.



D – jak dom. Dom to rodzina, która go tworzy ze swą codziennością i troską, a nade wszystko wzajemnością przeżywania radości i smutków



E – jak empatia. Bez niej trudno byłoby zachować wiarygodność w kreowaniu postaci.



F – jak fantazja. Bez niej nie byłoby tych wszystkich powieści. Jest bezgraniczna i bywa nieokiełznana. Dodaje także uroku życiu codziennemu, jest zaprzeczeniem szarzyzny oraz rutyny.



G – jak gwiazdy. Dla mnie gwiazda to synonim samotności, zadumy nad naszą małością i przemijaniem. Jest czymś odległym, nadającym się wyłącznie do podziwiania. Do gwiazd nawiązuje powieść „Noc Perseidów” – nie tylko tytułem, ale również przemyślaną fabułą.



H – jak Huta, a w zasadzie Nowa Huta – jedno z moich miejsc na ziemi. Najmłodsza dzielnica Krakowa ze swoją odrębną i zaskakująco bogatą historią. A skoro Nowa Huta, to również Towarzystwo Przyjaciół Chorych - Hospicjum im. Św. Łazarza – instytucja, którą staram się wspierać na miarę moich możliwości.

I – jak indywidualność. My, kobiety, mamy tendencje do ukrywania swojej indywidualności pod warstwą ubrań i makijażu. Zbyt często dostosowujemy się do wymogów narzucanych przez otoczenie. Wkładamy mundurek złożony z modnego stroju, aby nie wyróżniać się z tłumu podobnych istot. Boimy się inności, ulegamy stereotypom, że kobiecie w pewnym wieku coś wypada bądź nie. Dostosowując się do cudzych wizji, stwarzamy sobie pozory szczęścia.


J – jak jaśmin, czyli mój ulubiony krzew ozdobny. Uwielbiam zapach jego kwiatów.

K – jak komercja. Wszechobecna także i w miłości – widoczne fasady modnego wizerunku wielu kobiet nie tylko przyciągają wzrok mężczyzn, ale niestety też stanowią wzorzec wyglądu kobiety, dla wielu niedościgniony. Jakże często zapominamy, że zewnętrzny blichtr to tylko pozór odciągający często wzrok od prawdy o kobiecie, wręcz zagłuszający ją. Adrianna z „Nocy Perseidów” to najlepszy przykład.


L – jak Lucy, nasz pies – owczarek niemiecki. Stworzenie wyjątkowo inteligentne, a jednocześnie przepełnione miłością.

Ł – jak łąka. Uwielbiam polne kwiaty: maki, chabry, dzwonki, margerytki a nawet osty. Delikatne i szybko przemijające, mają nieodparty urok. Tęsknię za ich widokiem przez całą zimę.




M – oczywiście jak miłość, czyli światło mojego życia.



N – jak „Noc Perseidów”, czyli jak to co niezbadane, nieprzewidywalne wplątuje się w nasze życie. Czasem tęsknota wypowiadana w formie marzenia determinuje nasze decyzje, i niekiedy, nie bacząc na realność osiągnięcia celu, realizujemy coś za wszelką cenę. Wtedy marzenie może okazać się destrukcyjne. Sugeruję mierzyć siły na marzenia. Więcej o tym mówią bohaterowie „Nocy Perseidów”.



O – jak odpoczynek. Oczywiście czynny, czyli długie spacery oraz bieganie.



P – jak pisanie. Pisarstwo czyni mnie bogatą – bo czymże jest jakiekolwiek posiadanie bez wiedzy o wartości dysponowanych dóbr – także tych, a może przede wszystkim, niematerialnych. Nie muszę umrzeć by docenić wartość życia, robi za mnie to mój bohater.

R – jak rozmowa. To most porozumienia pomiędzy płciami. Rozmowa – szczera, rzeczowa, sprowadzająca się nie tylko do mówienia, ale także do słuchania. Tak się złożyło, że w trakcie mojej kariery zawodowej przeważnie współpracowałam z mężczyznami, mam także wielu dobrych znajomych, z którymi mogę porozmawiać na niemalże każdy temat. Być może to sprawiło, że pisanie z perspektywy mężczyzny nie stanowi dla mnie większego problemu.



S – jak szczęście, czyli kierunek, w którym wszyscy dążymy.




T – jak tęsknota. Mocno odczuwalny wskaźnik miłości – im większy ból tęsknoty, gdy już nawet boli oddychanie, tym większa miłość.



U – jak utożsamianie się z bohaterami moich powieści. Pisząc, staram się wcielić w każdą ważną postać. Zastanawiam się, co czułabym, będąc na jej miejscu. Kiedy pracuję nad jakimś tekstem, żyję życiem moich bohaterów.



W – jak wartości, które wyznaję: humanitaryzm, patriotyzm, moja wiara.



Z – jak zazdrość, czyli uczucie dominujące w powieści „Tam, gdzie rodzi się zazdrość”. Niekontrolowana może stać się siłą niszczycielską. Uważam jednak, że jej dobrze wyważona szczypta jest potrzebna w każdym związku.