wtorek, 27 października 2015

Targi Książki 2015



 


Targi książki to bez wątpienia bardzo ważne wydarzenie w świecie literackim. Dla mnie była to okazja do osobistego spotkania z Czytelnikami. Miałam również niewątpliwą przyjemność poznać osobiście właścicieli Wydawnictwa Replika i odbyć z nimi interesującą rozmowę.


Poniżej krótka fotorelacja z Targów.

Wszystkie fotografie zostały wykonane przez Bogusława Hajduka, któremu serdecznie dziękuję za udostępnienie zdjęć.

"Moje" półki:



Kasia - jedna z moich ulubionych blogerek :)

 


Chwila skupienia - autorka podpisuje książki:


  

Z Kasią i Danielem Englot - sympatycznym małżeństwem, pasjonatami literatury.



Spotkanie z przyjaciółką z dzieciństwa



Sympatyczna czytelniczka, która w prezencie ślubnym od swojej koleżanki otrzymała "Tam, gdzie rodzi się miłość", a w sobotę  przyjechała do mnie po "Tam, gdzie rodzi się zazdrość".


 Atmosfera była bardzo przyjemna i jak widać świetnie się bawiłyśmy:




 Z przedstawicielką Wydawnictwa Replika - Pauliną z działu promocji


Pamiątkowy upominek:

 



Rodzynka na torcie - koleżanki wydawnicze "po piórze": Monika Orłowska i Joanna Zakrzewska-Sykat
 (fotografia udostępniona przez Wydawnictwo Replika)


Moje targowe zdobycze - wszystkie z dedykacjami:


Będzie co czytać :)


poniedziałek, 19 października 2015

Zaproszenie

Moi drodzy Czytelnicy, chciałabym serdecznie zaprosić Was na spotkanie ze mną podczas 19 Targów Książki w Krakowie. Będę gościem na stoisku Wydawnictwa Replika w sobotę, 24 października w godzinach od 17,00 do 18,00. Będzie mi bardzo miło, jeśli zajrzycie do mnie na pogawędkę.

Serdecznie zapraszam :)



środa, 7 października 2015

Pan Gbur i jego żona, czli postępy w pracy :)

Z pisaniem nowej powieści powoli ruszam z miejsca. Niedawno udało mi się przekroczyć magiczne 100.000 znaków, co oznacza, że mam za sobą sporo pracy (1/3, 1/4???). Bez wątpienia Pan Gbur wniósł życie do mojego tekstu. Ostatnio zyskał nawet imię i nazwisko, lecz póki co, pominę te detale dyskretnym milczeniem - niech to będzie zabawna niespodzianka dla moich drogich Czytelniczek i Czytelników.

Dzisiaj uczyniłam kolejny znaczący postęp, bowiem Pan Gbur zyskał małżonkę - Panią Trzpiotkę. Praca od razu stała się przyjemniejsza. :)

Tekst zaczyna nabierać oczekiwanej przez mnie lekkości, chociaż będzie traktował o poważnych sprawach. Pragnę napisać historię przepełnioną ciepłem, a jednocześnie mądrą i wartościową. Chciałabym, aby było w niej choć trochę pikanterii i coś, co sprawi, że w Waszych oczach zakręci się przynajmniej maleńka łezka wzruszenia.

Powinnam chyba wyznaczyć sobie termin, do którego chciałabym zakończyć pracę - to zmotywowałoby mnie do pisania. Skończyłoby się bezmyślne gapienie na ekran, surfowanie po sieci i zabijanie czasu na fejsie.

Hm... koniec grudnia?
Tak, to jest możliwe, nawet przy moim natłoku obowiązków. Dołożę starań, aby do tego czasu tekst został spisany. Potem jeszcze szlify przed wysyłką do Wydawnictwa i gotowe! Prawda, że proste?

Okej. Zabieram się do pracy :)



Źródło obrazka

poniedziałek, 5 października 2015

Muzyczne wspomnienia, czyli Weno Twórcza przybywaj!

Wieczór.

W domu zapadła cisza. Jeszcze przed chwilą słuchałam razem z synem muzyki. Co za szczęście, że młody ma gust zbliżony do mojego i nie katuje moich uszu tandetą. Przez ostatnie dwie godziny z głośników słychać było to:


oraz podobne, mocne brzmienia.

Przewietrzyłam głowę (i nie tylko :) ) - piękna, ciepła pogoda sprzyja bieganiu i innym formom aktywności. Pobiegałam trochę po okolicznych pagórkach. Wróciłam do domu zmęczona, ale szczęśliwa. Usiadłam przy komputerze z myślą o tym, że popracuję nad powieścią.
I utknęłam. Znowu.

To nad czym teraz się głowię ma być moją trzynastą publikacją. Właściwie nie jestem przesądna, ale ta trzynastka wyjątkowo mi nie idzie. Być może jest tak dlatego, że ten tekst piszę nie tyle z własnej inspiracji i tego co mi w duszy gra, lecz dlatego, że obiecałam komuś jego powstanie. Moja droga przyjaciółka, Wena Twórcza, nie lubi, gdy podejmuję się takich akcji. Ona zdecydowanie woli, żebym bujała w obłokach i pisała o tym, co samo zalęgnie się w moich myślach.

A może niemoc twórcza (utknęłam mniej więcej w 1/4 drogi do wytyczonego celu) wynika z braku odpowiedniego podkładu muzycznego? Brakuje mi piosenki, która byłaby myślą przewodnią dla manuskryptu o wdzięcznej nazwie roboczej "Miód na serce". Mroczne utwory Rammstein zdecydowanie nie pasują jako tło muzyczne. Tutaj w ogóle nie kwalifikuje się ostre, rockowe brzmienie.

Na drugim miejscu w rankingu mojej ulubionej muzyki mogłabym wymienić piosenki/pieśni śpiewane chóralnie, ale te są zdecydowanie zbyt wzniosłe dla tej powieści.

Co mi jeszcze zostało?
Strachy na Lachy, Indios Bravos, Koniec Świata?
Uwielbiam!

Hm...


Raissa towarzyszyła mi, gdy pisałam "Wszystkie kształty uczuć".

Kolejny przeskok.
Piosenki z musicalu "Upiór w operze".


Swego czasu zasłuchiwałam się w ścieżce dźwiękowej ekranizacji. Bardzo dobrze kompilowały się z "Zerwanymi więziami"  - marzę o wznowieniu tej powieści. Stop! Nie, nie marzę o tym. Marzenia są dla ludzi, którym brak determinacji. Moim celem jest II wydanie. Wierzę, że tego dokonam. To tylko kwestia czasu.

Podczas pracy nad "Alter ego" w moim odtwarzaczu MP3 rządził niepodzielnie Piotr Rubik:


Szczególnie ważna była powyższa piosenka, gdy pisałam o tęsknotach macierzyńskich głównej bohaterki.

"Zakręcone życie Madzi Kociołek" potrzebowało czegoś błazeńskiego i lekkiego. Trudno było znaleźć odpowiedniego wykonawcę, więc tutaj do głosu dopuszczałam głównie Kult i niezrównanego Kazika - nadmieniam, że nie uważam jego piosenek za błazeńskie. Kazik śpiewa cholernie mądre i do bólu prawdziwe teksty. W moich czasach nastoletnich był dla mnie jednym z najważniejszych artystów.


Kolejnym punktem mojego prywatnego przeglądu jest piosenka skomponowana do tekstu Haliny Poświatowskiej - najpiękniejszy utwór o miłości i umieraniu. Zawsze będzie przypominał mi o ciepłych wiosennych miesiącach, gdy powstawał tekst "Baniek mydlanych".



Janusz Radek zagościł w moim sercu również podczas pracy nad tekstem "Zanim odszedł". Max Stec nie mógł postrzegać Karoliny Rozwadowskiej inaczej, skoro pierwszy raz spojrzał na nią przy takich oto dźwiękach:


To tyle moich muzycznych wspomnień i inspiracji na dzisiaj. Czas zmobilizować resztki energii i napisać chociaż parę akapitów.

Ciąg dalszy nastąpi :)

czwartek, 1 października 2015

Autorka uchyla rąbka tajemnicy :)

Z przyjemnością i wielką satysfakcją mogę się pochwalić, że podpisałam dzisiaj dwie kolejne umowy wydawnicze. Tradycyjnie na razie nie ujawniam szczegółów, gdyż na tym etapie nawet tytuł jest kwestią niedoprecyzowaną, aczkolwiek bardzo zależy mi na tym, aby obydwa tytuły pozostały niezmienione.

Myślę, że już niebawem będę mogła podać więcej szczegółów. Mogę także nadmienić, że to nie są jedyne powieści, które zaplanowałam na przyszły rok. Jeżeli mój plan się powiedzie, to 2016 rok powinien zaowocować czterema okładkami. Potrzymajcie kciuki, dobrzy ludzie. :)