poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Do pracy

Skończyłam pisać tekst. Poprawiłam to, co stworzyłam. Brakuje mi tylko jednego detalu, aby definitywnie zamknąć temat. Potrzebuję wątku spełnionych marzeń z jakiejś baśni. W ostatnich dniach przewertowałam kilka tomów, lecz nie natrafiłam na nic, co spełniałoby moje oczekiwania. Na razie myślę, lecz nic nie przychodzi mi do głowy. Spokojnie, mam czas. Póki co w Wydawnictwie czeka na rozpatrzenie inna moja propozycja.

Odpoczęłam.

Ostatnio, z uwagi na nieludzkie upały, nie mogę biegać. Chodzimy więc wieczorami na długie, kilkunastokilometrowe spacery.

Spoglądam w niebo, liczę gwiazdy. Robię plany na przyszłość. Mój literacki przyszły rok stoi na razie pod znakiem zapytania.

Czas brać się za pisanie następnej powieści. Mam już wymyślony dość wdzięczny tytuł, nakreślony wstępny plan, zapisane ok. 70.000 znaków. Niewtajemniczonym objaśniam, że przyjmuje się, że powieść powinna mieć nie mniej niż 200.000 klepnięć w klawiaturę, a moje, za wyjątkiem "Baniek mydlanych", są z reguły znacznie obszerniejsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz