środa, 10 czerwca 2015

Czas - okrutny tyran

Wróciłam z wagarów - dosłownie, ponieważ w moich tegorocznych planach nie przewidywałam wyjazdów na początku czerwca. Nie brałam też pod uwagę tego, że na kilka dni zapomnę o pracy zawodowej i pisaniu książek. Serio: nie poświęciłam tym dwóm sprawom ani jednej myśli - nie było na to czasu :)

Mam za sobą tydzień bajecznego urlopu. Spędziłam go w cudownym miejscu wśród wspaniałych ludzi. Wróciłam do domu zrelaksowana, naładowana optymizmem i pozytywną energią. W sercu zostają piękne wspomnienia, lecz czas pędzi nieubłaganie. Znowu trzeba było rzucić się w wir codziennych obowiązków:
  • w pracy czekało na mnie biurko zasłane stertami dokumentów
  • w domu trwa remont
  • "Cappuccino z cynamonem" przechodzi przez ręce Redaktorki - nowa współpraca, trzeba się "dotrzeć" i złapać wspólny język
  • w oczy kłuje mnie teczka z tekstem, który dopieszczam przed wysyłką do wydawnictwa
  • tęsknię za bohaterami powieści, której pisanie rozpoczęłam kilka tygodni temu (wspominałam Wam już o tym) - chciałabym kontynuować, lecz brak mi czasu
  • a jakby tego było mało, na nocnej szafce leży kilka pokus w kolorowych okładkach - to książki które: chciałabym, powinnam lub muszę przeczytać.
Aaa!!!
Kiedy ja to wszystko ogarnę?
Dlaczego czas tak pędzi, poganiając mnie i nie dając chwili wytchnienia?

Ha! Nie mam czasu nawet na to, aby włożyć buty do biegania i ruszyć przed siebie.

Powakacyjnie pozdrawiam.




2 komentarze:

  1. Edytko, zwolnij trochę, odpocznij, rozejrzyj się dookoła... Czy zauważyłaś, że już prawie lato? Serdeczności przesyłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja właśnie teraz znalazłam czas by czytać Pani książkę, już trzecią. Powoli kończę.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń