piątek, 3 października 2014

Z rozpędu...

Uff... Ogarnęłam najpilniejsze sprawy. Wierzę, że to ostatni raz, gdy byłam w aż takim "niedoczasie". Na szczęście tydzień temu zamknęłam kolejny etap w moim życiu - obroniłam pracę dyplomową! Bardzo nieskromnie pochwalę się, że z wyróżnieniem :)

Teraz nadszedł czas najwyższy, aby zająć się innymi sprawami. Ponieważ życie nie lubi próżni, a ja zawsze muszę mieć jakieś wyzwanie - cel, do którego dążę, postanowiłam zapisać się na półmaraton. Nie byle jaki, gdyż jest to I Cracovia Półmaraton.

Szczegóły:
http://www.zis.krakow.pl/pl/cracovia-maraton/cracovia-polmaraton-krolewski/i-cracovia-polmaraton-26-pazdziernika-2014-roku/

Będzie mi bardzo miło, jeśli ktoś potrzyma za mnie kciuki.

Wprawdzie wiem, że nie osiągnę jakiegoś powalającego wyniku (ucieszy mnie nawet 2 i 1/2 godziny), ale sam udział się liczy. Mam też dzięki temu motywację, aby moją standardową trasę koło klasztoru w Staniątkach (7,5 km) zamienić na dłuższe odcinki. Wczoraj przebiegłam ok. 10 km i gdyby nie to, że zapadał już zmierzch, a ja nie miałam przy sobie odblasków (poza tymi, które są wszyte w ubrania oraz buty do biegania), zapewne pobiegłabym dalej. Czułam się tak, jakbym miała skrzydła u ramion :) Gnałam przez wioski, słuchając muzyki i rozmyślając o planach na przyszłość - ze szczególnym uwzględnieniem książek.

Uwielbiam biegać - to oczyszcza umysł i pozwala na wyciszenie. Nie potrzebuję do tego żadnych gadżetów typu endomondo, nie mam ciśnienia, aby na bieżąco wrzucać na fejsa sweet-focie z trasy, osiągnięte czasy, zdjęcia moich butów i ciuchów. Biegam, bo lubię - ot, co.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz