niedziela, 5 października 2014

Relaks

W świecie literackim chwilowo zapanowała cisza. Zrobiłam, co było do zrobienia :) Teraz odpoczywam. Wiem, że niebawem znowu trzeba będzie zabrać się do pracy - zaczną się korekty i różne sprawy organizacyjne. Już się cieszę na myśl o tym przyjemnym zawrocie głowy. A na razie relaks.

Biegam sobie - średnio co drugi dzień. Zbliżający się półmaraton zobowiązuje. Staram się wydłużać trasy. Wczoraj "zrobiłam" trzynaście kilometrów po dosyć stromych wzniesieniach. Ciężko było, ale za to jaka satysfakcja! Najgorzej jest pokonać pierwszych pięć kilometrów: wyrównanie oddechu, ustalenie tempa, wyciszenie diabełka w głowie, który kusi, aby sobie odpuścić. Później u ramion wyrastają skrzydła. Jest super. Bardzo przyjemne są chwile, gdy ktoś pomacha ręką albo się uśmiechnie.

Szkoda tylko, że tak mało biegaczy mijam na moich trasach, a przecież to taka przyjemna forma spędzania czasu. Na dodatek, prawie nic nie kosztuje: najważniejsze są wygodne, lekkie buty - i wcale nie muszą być "z górnej półki", dobrze też mieć odpowiednie, termoaktywne ubranie. I naprawdę nie potrzebne jest do tego endomondo i inne, rozpraszające bzdury :)


1 komentarz: