wtorek, 8 kwietnia 2014

Klasztor zdobyty :)

Wczoraj przebiegłam moją ulubioną trasę - pod Klasztor w Staniątkach. To był pierwszy tak długi bieg po kilkumiesięcznej przerwie - w tym roku tylko dwa razy udało mi się zmobilizować na krótkie, czterokilometrowe odcinki. Biegło się fantastycznie - ze słońcem i lekkim wietrzykiem. W uszach słuchawki z muzyką - polecam Rammstein - idealny do słuchania podczas biegu.
Minęłam kilku biegaczy, część znam z widzenia - fajnie było znowu pozdrowić się na trasie :)
Kiedy dotarłam do klasztornych murów poczułam pełnię szczęścia. Poziom endorfin po takim biegu wzrasta maksymalnie.

Wyciszona, zadowolona, bez przygnębiających myśli w głowie...





Mam nadzieję, że już niebawem moje skrzydła pokryją się świeżymi piórami...

1 komentarz:

  1. Podziwiam tych, którzy biegają i przed Tobą... chylę głowę w zachwycie :-) Zazdroszczę. Pozytywnie zazdroszczę :-) I serdeczności przesyłam :-)

    OdpowiedzUsuń