poniedziałek, 31 marca 2014

Bańki mydlane

Ostatnio mocno zaniedbywałam wpisy na blogu, ale myślę, że to nieobecność ze wszech miar usprawiedliwiona. Najpierw zajęta byłam pisaniem pracy dyplomowej, później miałam sesję egzaminacyjną, zaś przez ostatnie półtora miesiąca pracowicie, dzień po dniu, pisałam książkę.
Tak, tak - napisałam kolejną powieść, mimo, że nadal prawie w ogóle nie podejmuję działań, aby coś wydać. Nielogiczne? Owszem.

Po każdej zakończonej powieści obiecuję sobie, że ta będzie ostatnia i póki nie wydam tych napisanych, to nic więcej nie napiszę. A później pojawia się POMYSŁ. I co w takiej sytuacji zrobić?

niedziela, 23 marca 2014

Gościnność Jadowniczan

Wczoraj po południu miałam przyjemność gościć w Domu Ludowym w Jadownikach koło Brzeska. Zostałam tam zaproszona na spotkanie z Czytelnikami.


Foto ze zbiorów prywatnych Kasi Drobot


foto: Bogusław Hajduk

Organizatorzy spotkania:
Jerzy Gawiak
Biblioteka Publiczna w Jadownikach
Koło Gospodyń TRADYCJA

Patronat nad spotkaniem objął Burmistrz Miasta i Gminy Brzesko
p. Grzegorz Wawryka.


Wśród zaproszonych gości znajdowali się między innymi działacze gminy Brzesko oraz Panie reprezentujące biblioteki w Biadolinach oraz Brzesku.

Poniższe fotografie dzięki uprzejmości: Bogusław Hajduk  https://www.facebook.com/boguslaw.hajduk?fref=ts , http://strzelecbht17.flog.pl/









































Wielką niespodziankę sprawiła mi Kasia - prawdziwa pasjonatka literatury, która również dotarła na spotkanie. Kasia prowadzi stronę: https://www.facebook.com/KsiazkowoLC , na której zamieszcza recenzje przeczytanych książek.




Foto: ze zbiorów prywatnych Kasi :)


 Spotkanie odbyło się w bardzo sympatycznej atmosferze. Opowiadałam zgromadzonym gościom o mojej życiowej pasji: o tym, skąd czerpię inspiracje do pisania oraz jakie emocje temu towarzyszą. Zaprezentowałam moje powieści, odczytując krótkie fragmenty. Moja prezentacja spotkała się z ciepłym przyjęciem, a na zakończenie, podczas odczytywania fragmentów z "Zakręconego życia Madzi Kociołek" (wyd. Szara Godzina: http://www.szaragodzina.pl/index.php?mact=News,cntnt01,detail,0&cntnt01articleid=84&cntnt01returnid=18 ) pojawiły się nawet łzy rozbawienia.

Relację ze spotkania oraz wywiad można przeczytać również tutaj: http://www.informatorbrzeski.pl/kultura/jadowniki-popoludnie-z-ksiazka-spotkanie-autorskie-edyty-swietek-zdjecia/
 




Na zakończenie części autorskiej miałam przyjemność podpisać książki dla Czytelniczek.







Po części oficjalnej wszyscy uczestnicy spotkania zostali poczęstowani wspaniałymi wypiekami Koła Gospodyń TRADYCJA (palce lizać!!!) oraz lampką wina. Można było także podziwiać oraz nabyć przepiękne wielkanocne rękodzieło.



Miałam przyjemność zwiedzenia nowo wyremontowanego budynku Domu Ludowego, w którym mieści się także Biblioteka Publiczna. Pan Jerzy z entuzjazmem opowiadał mi o działaniach kulturalnych podejmowanych w Jadownikach. Z wielkim uznaniem mogę napisać, że jest to miejscowość, w której dzieje się wiele ciekawych rzeczy i mieszkają ludzie obdarzeni prawdziwą pasją.

Jeszcze raz z całego serca dziękuję za zaproszenie oraz zorganizowanie wspaniałego spotkania i bardzo ciepłe przyjęcie.

czwartek, 6 marca 2014

Spotkajmy się w Jadownikach :)

Z przyjemnością informuję, że zostałam zaproszona na spotkanie autorskie, które odbędzie się 22 marca 2014 r. o godzinie 16,00 w Domu Ludowym w Jadownikach.

Jak zawsze w takich sytuacjach czuję się zaszczycona możliwością spotkania na żywo z powiększającym się gronem moich Czytelników. Dla autora jest to jeden z przyjemniejszych momentów na wyboistej ścieżce działalności literackiej.

W imieniu moim oraz organizatorów serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych.
Do zobaczenia w Jadownikach :)


wtorek, 4 marca 2014

Powrót

Jakiś czas temu przyszedł mi do głowy pomysł na książeczkę dla dzieci. Pomysł dostał roboczy tytuł "Koci projekt" i powędrował do próbnych czytelników. Tekstu nie było dużo - zrealizowałam może 1/5 zamierzonego planu. Mój osobisty doradca przeczytał i pokręcił nosem. Tymczasem odezwały się do mnie mamusie, które czytały wraz z dziećmi kocią opowiastkę i DOMAGAJĄ się kontynuacji :)
Nie wiem, czy wrócę akurat do "Kociego projektu", ale wczoraj, gdy wracałam z pracy urodził mi się nowy pomysł - właśnie dla dzieci. Muszę tylko zrobić rozpoznanie rynku czyli sprawdzić, czy ktoś nie napisał wcześniej czegoś zbliżonego tematycznie.

Plan działania:
  1. Skończyć bieżącą powieść - jestem w połowie drogi, więc nie zamierzam przerywać nawet, jeśli okaże się, że to kolejna rzecz "do szuflady"
  2. Skończyć pracę dyplomową
  3. Wrócić do tematu pisania dla dzieci
Wiem, że punkt 1 może się komuś wydawać absurdalny w sytuacji, gdy w zasadzie niemalże nie podejmuję działań związanych z wydawaniem książek. Cały czas sobie obiecuję, że coś z tym fantem zrobię i będę konsekwentna :)
A jednak piszę, ponieważ to pozwala mi się odprężyć - szczególnie teraz, gdy znalazłam się w jakimś absurdalnym zawirowaniu.


Przemysław Kot - foto: zasoby prywatne

Pomysły, pomysły, pomysły...

Zaplecze pomysłów mam bardzo duże. Mogłabym śmiało powiedzieć, że pchają mi się drzwiami i oknami, nawet wtedy gdy śpię :) Gorzej z czasem na realizację, a w efekcie z konsekwencją dotyczącą wydawania.

Już wiem o czym będzie następna powieść.
Nie wiem tylko kiedy.

poniedziałek, 3 marca 2014

Mrok

Podtytuł tego posta powinien  brzmieć: tania powieść psychologiczna.
Ale to nie jest powieść, lecz życie.

To nieprawdopodobne, jak bardzo jeden człowiek może pogardzać innymi ludźmi. Ile może w sobie nosić jadu i nienawiści.

Czasami patrzę na pewne sprawy i przecieram oczy ze zdumienia. Gdybym nie zobaczyła tego na własne oczy, to nie wiem, czy byłabym w stanie w to uwierzyć. Słysząc taką opowieść z cudzych ust pomyślałabym, że ten ktoś wyolbrzymia lub streszcza mi jakąś mierną książkę z psychologicznymi wątkami.

sobota, 1 marca 2014

Po co czekać?

Mam anielską cierpliwość - cóż święta jestem nawet z nazwiska :) tylko aureolka nad głową coś marnie świeci, ale po co czekać na coś, co można mieć już, zaraz, teraz, natychmiast!!!???

Po co czekać do kwietnia, skoro dzień taki ładny i ciepły? Słonko prześwieca zza pierzastych obłoków, kwitną stokrotki i podbiały. Wierzby zakociły się już na dobre, a w moim ogródku wyskoczyły spomiędzy zeszłorocznej ściółki bielusieńkie przebiśniegi. W powietrzu unosi się już subtelny przedsmak wiosny...

Po co więc czekać? Wyciągnęłam z szafy gacie do biegania i inne, stosowne elementy odzienia. Włożyłam buty do biegania. W uszy wetknęłam słuchawki od MP4 i naenergetyzowana Rammstein - pobiegłam :)



Na drugim kilometrze przypomniałam sobie o istnieniu mięśni, o których przez ostatnie trzy miesiące zdążyłam zapomnieć, ale jak już się trochę porozciągałam, to dalej pomknęłam jak na skrzydłach.

Po powrocie do domu wujcio google "powiedział mi", że zrobiłam nieco ponad cztery kilometry. Dumna z siebie i zadowolona z życia, przepełniona po czubki uszu endorfinami - zasiadam teraz do pisania książki.