poniedziałek, 25 listopada 2013

Madzia ma powodzenie

Jestem bardzo mile zaskoczona i do tej pory przecieram oczy ze zdumienia widząc, jakie powodzenie ma Madzia Kociołek. Nie dość, że w głosowaniu na stronie Matrasa (http://www.matras.pl/prezenty/dla-nastolatki) zajmuje 4 miejsce w kategorii dla nastolatek, to jeszcze ta liczba udostępnień na Facebooku!!! Dzielna dziewczyna - spisała się na medal!

Serdecznie dziękuję wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego wyniku, a szczególnie osobom udostępniającym dalej informację o głosowaniu.

A dla tych, którzy chcieliby zagłosować, podaję link do strony:
http://www.matras.pl/zakrecone-zycie-madzi-kociolek.html




środa, 20 listopada 2013

"Zakręcone życie Madzi Kociołek" pod choinkę

Zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w zabawie - Madzia Kociołek pod choinkę. Aby wziąć udział w losowaniu książki p.t. "Zakręcone życie Madzi Kociołek" wystarczy w komentarzu pod tym wpisem napisać zakończenie zdania:

"Najprzyjemniej wspominany prezent świąteczny (mikołajkowy) jaki otrzymałam (-em) to..."

Mile widziane polubienie mojej strony autorskiej na Facebooku: 


https://www.facebook.com/pages/Edyta-%C5%9Awi%C4%99tek-strona-autorska/1388543508044082

Losowanie odbędzie się wieczorem, 10 grudnia 2013 r.

W losowaniu wezmą udział osoby, które napiszą odpowiedni komentarz na Facebooku lub pod wpisem na blogu.
 

wtorek, 19 listopada 2013

Non omnis moriar

 
Składałem ci wizyty,
Okrutnie niezdobytej,
Nerwowo, gorączkowo
Bredziłem chorą mową,
Wierszami cię męczyłem,
Łamałem każde słowo,
Do krwi je w zębach gryzłem,
Dawałem rozgryzione,
Zgniecione, rozkrwawione,
Przebite każdym zmysłem:
"Patrz!"

Składałem ci wizyty,
Nieznanej, głuchej, skrytej,
Słuchały meble święte
Tyrady niepojętej,
Tyrańskiej i cierniowej,
Gwałtownej, rozedrganej.
Słuchały mojej mowy
O ustach, piersiach, szczęściu -
Nierozdrapane ściany,
Nieposzarpane łóżko,
Nierozwalony pięścią
Stół.

Tęsknotą dziś przeszyty,
Tu przy samotnym stole,
Schwytany w widm niewolę,
Na tysiąc dni rozbity,
Gromadzę te wizyty
W kłąb jeden opętany.
W nerw jeden - wszystkie rany,
Ach, dzisiaj już szczęśliwy,
Ach, dzisiaj już kochany,
Daleki i pijany
Mąż.
(Źródło: http://poema.pl/publikacja/36567-ostry-erotyk )

:)


piątek, 15 listopada 2013

...

Nie trzeba wielu słów...


Skomplikowane są drogi, które wiodą przez życie. Nigdy nie wiadomo, co czeka za zakrętem - ile nadziei trzeba będzie pogrzebać, ile marzeń się ziści.

Nie lubię się wymądrzać, więc powiem krótko: JESTEM SZCZĘŚLIWA - tak po prostu.




czwartek, 14 listopada 2013

Fanpage :)

Od dzisiaj serdecznie zapraszam wszystkich do polubienia mojej strony autorskiej na Facebooku:

 https://www.facebook.com/pages/Edyta-%C5%9Awi%C4%99tek-strona-autorska/1388543508044082



Promocja książki

Otrzymałam dzisiaj informację o promocji mojej książki w Grupie Księgarń Partnerskich - Księgarnie Polskie. Promocja będzie trwała od 20 listopada do 31 grudnia bieżącego roku.

Poniżej link do strony internetowej Księgarń Polskich

http://www.polskieksiegarnie.pl/superksiegarnie/index.php?option=com_content&view=category&id=9&Itemid=104




Serdecznie zapraszam w imieniu: moim, księgarń oraz Wydawnictwa Szara Godzina do nabycia powieści w bardzo atrakcyjnej, świątecznej cenie.

środa, 13 listopada 2013

Myśl dnia :)

Nic dodać, nic ująć - wielbię Tuwima za jego poezję :)

I nie tylko...




Sęk w tym, co mam teraz począć?
Nie mam zagranicznych korzeni, nie wybieram się w zaświaty...
Hmm... Perwersyjna bywam - w książkach. Czy to wystarczy???

wtorek, 12 listopada 2013

12-11-2013

Zbyt szybko minął ten weekend. Nie udało mi się zrealizować nawet części planów - nie wyspałam się, nie przeczytałam żadnej książki, nie zabrałam się za pracę dyplomową.

Byłam za to na magicznym spacerze w Puszczy Niepołomickiej oraz na biegu Niepodległościowa 11.
Spędziłam miły wieczór z przyjaciółmi, aczkolwiek myślę, że któregoś pięknego dnia oni mnie po prostu zakneblują i zamkną w jakimś ciemnym pomieszczeniu, bo jak zaczyna się temat książek, to kończą się wszelkie inne rozmowy.

Szczerze mówiąc jestem zmęczona - zwyczajnie, po ludzku: chce mi się spać i brak mi energii. Bieg w Białym Kościele mocno dał mi się we znaki - było dość ciężko.

* * *

Mówienie o planach i nadziejach nie ma najmniejszego sensu - póki się nie zwerbalizują, są równie ulotne jak jesienne liście kołysane wiatrem. Jednego dnia wiszą na gałęzi - piękne, niepowtarzalne i bajecznie kolorowe, drugiego spadają na ściółkę i wtapiają w tło.

niedziela, 10 listopada 2013

Jesienny spacer po Puszczy Niepołomickiej

Korzystając z prześlicznej, słonecznej pogody, wybraliśmy się na rodzinny spacer po Puszczy Niepołomickiej. Żałuję, że nie jestem w stanie zamieścić w tej notatce... zapachu. Dokładnie tak - zapachu lasu wilgotnego po całonocnej ulewie . To magiczna mieszanina woni grzybów, butwiejących gałęzi oraz liści zaścielających ścieżki.

Otaczała nas cisza przerywana jedynie natarczywym stukaniem dzięciołowych dziobów o pnie - zupełnie, jakby wszystkie umówiły się na dzisiejszy dzień.

Pod naszymi stopami szeleściły liście, przez ogołocone gałęzie raziły promienie nisko zawieszonego słońca, zrudziałe paprocie nieruchomo oczekiwały na na nadejście zimy.

Wspaniały relaks - każdemu polecam taką wycieczkę.





Magiczna ścieżka w nieznane:




Uśmiecha się, czy tylko nas obserwuje?




Puszcza przeglądająca się w kałużach:









Ostatnie liście zatrzymane w pół drogi:




- Idziemy dalej?




- Za chwilę :)

czwartek, 7 listopada 2013

Plany weekendowe

Przed nami kolejny długi weekend - trzy dni, które muszę dobrze wykorzystać.

Oczywiście zamierzam się wyspać (o tej porze roku łóżko zdecydowanie należy do moich najlepszych czworonożnych przyjaciół), może uda mi się nadrobić zaległości w czytaniu - czeka na mnie pasjonująca lektura: "Tajemnice greckiej Madonny" Bożeny Gałczyńskiej-Szurek (wspaniała, ciepła osoba - tacy ludzie sprawiają, że świat staje się lepszy).

W poniedziałek po raz ostatni w tym roku staję na starcie amatorskiego biegu - Niepodległościowa 11 - Biały Kościół. Później pozostaje mi już tylko rowerek treningowy albo sporadyczne biegi w weekendy - o ile pogoda będzie temu sprzyjać.

wtorek, 5 listopada 2013

Sprzedawcy wolnego czasu

Na szafce stojącej po mojej stronie łóżka piętrzy się stos książek do przeczytania. W torebce od jakiegoś czasu noszę listę z kolejnymi pozycjami, po które warto byłoby sięgnąć w bibliotece. (Do biblioteki nie mogę dotrzeć - brak czasu.) Na podłodze w sypialni leży stosik podręczników wypożyczonych na uczelni - pomoce naukowe do pisania pracy - nawet do nich nie zajrzałam.

Ze wszech stron otaczają mnie książki. Śnię o książkach. Marzę o książkach. Myślę o książkach.
I tylko czasu na czytanie brak, o pisaniu nie wspomnę...

Ech... Powinnam poszukać sprzedawcy wolnego czasu i nabyć jakiś mega wypasiony pakiet :)
Jestem totalnie uzależniona od książek, ale nie mam zamiaru poddawać się terapii odwykowej.




Muszę pisać - bez tego czuję się tak, jakby moja dusza została zamknięta w klaustrofobicznym pomieszczeniu bez okien.

Często myślę o stworzonych przez mnie postaciach. Madzia, wypuszczona spod moich skrzydeł, pofrunęła w wielki świat. Książka o niej szeleści kartkami, mieszka na bibliotecznych półkach, ćwiczy skoki do koszyczka w księgarniach.

Teraz przyszedł czas na to, aby obudzić ze snu pozostałe dziewczęta.

* * *
Aleksandra Modrzewska obudziła się ze snu. Spojrzała na mnie lekko przymglonym okiem - pięknie wygląda z zaspanym spojrzeniem, nie każdej kobiecie z tym do twarzy.
- Myślisz, że mu się spodobam? - zapytała z lekka onieśmielonym głosem.
- Mam nadzieję, moja droga. Mam właśnie taką nadzieję... - powiedziałam, głaszcząc jej długie, brązowe włosy.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Magia

W moim mikrokosmosie nie ma czegoś takiego jak Halloween. Jest dzień Wszystkich Świętych i modlitwa nad grobami tych, co odeszli.

Zaduma nad grobem najważniejszym...

Pamiętam nasze pożegnanie w szpitalu. Tato był nieprzytomny. Wiedziałam że umrze od momentu, gdy zabrało go pogotowie. Już wcześniej ciężko chorował - udało mu się przedłużyć życie o jakiś czas - wyrwał się z chciwych szponów śmierci.

Pamiętam jego dłonie spoczywające na białej, szpitalnej kołdrze. Szorstkie, ciepłe, pomarszczone, dziwnie suche - wręcz nieludzkie. I pamiętam te same dłonie dotykające w dzieciństwie mojego rozpalonego gorączką czoła, głaszczące mnie po główce, zawiązujące sznurówki...

Pamiętam, jak siadałam u niego na kolanach i czytałam na głos artykuł z ogromnej płachty gazety zaścielającej niemalże pół stołu. Tato pomagał mi tylko przy literowaniu skrótów, reszta szła płynnie.

Pamiętam, jak podnosił mnie pod pachy i podrzucał wysoko, pod sam sufit. Uwielbiałam adrenalinę, która wydobywała z mojego gardła krzyk radości i strachu zarazem. Sufit oddalał się i przybliżał, a ja z jednej strony bałam się, że uderzę w niego głową, a z drugiej strony ufałam, że tato nigdy w życiu nie zrobiłby mi krzywdy.

Los poplątał nasze życiowe ścieżki.


Tato już od paru lat spogląda na mnie z nieba.

Wyznam Wam coś bardzo osobistego: kiedy skończyłam pisać Madzię Kociołek pomyślałam:
- Tatku, nigdy Cię o nic nie prosiłam, ale teraz, gdy siedzisz sobie u Pana Boga za piecem - proszę Cię - szepnij Mu na ucho parę słów o mnie. Pomóż mi wydać tę książkę.

Minęło kilka tygodni. Nadszedł dzień imienin Taty. W mojej skrzynce e-mailowej pojawiła się wiadomość, że książka została zaakceptowana przez Wydawnictwo Szara Godzina. Termin wydania przewidziano na dzień moich imienin. (W rzeczywistości ta data została później przesunięta o jeden dzień)

Nie mogę oprzeć się myśli, że wydanie książki jest prezentem z zaświatów - od Taty na moje imieniny.

Śpij spokojnie Tatku...