Pobiegliśmy!!! W niedzielę cała nasza trójka (ja, Duży i Troszkę Mniejszy) + sąsiad (1 sztuka) oddawaliśmy się rekreacji na świeżym powietrzu - bieg "W pogoni za żubrem" - fantastyczna sprawa.
Jak przystało na dumną mamę, najpierw pochwalę się sukcesem Nastoletniego: w swojej kategorii wiekowej był po prostu niepokonany
(źródło: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=616840785000988&set=a.616840101667723.1073741845.181413691877035&type=1&theater)
Młody biegł na dystansie 800 m. Już na starcie "ruszył z kopyta" i pozostawił konkurencję daleko z tyłu. Utrzymał przewagę do samego końca - mama i tata pęcznieli z dumy i radości :)))
Później przyszła kolej na nas i nie ukrywam, o ile do tej pory byłam zapaloną biegaczką, tak po tej imprezie ogłaszam wszem i wobec, że to jest totalne uzależnienie.
Biegłam na dystansie 8 km (realna ocena sił, na razie nie stać mnie na więcej) i jak na moje możliwości i krótki staż biegania wynik 48:23 jest dla mnie baaardzo satysfakcjonujący.
Biegło się rewelacyjnie - pogoda wręcz wymarzona - bez upału i bez deszczu, lekkie, rześkie powietrze, cudowny aromat Puszczy Niepołomickiej, gdzieś nad głową świergot ptaków a w uszach słuchawki MP3 i muzyka, która niosła mnie jak na skrzydłach.
Nie ukrywam, że zmęczenie było duże i kiedy zobaczyłam ostatni wskaźnik odległości, miałam w głowie tylko jedną myśl: pokonać ostatni kilometr. Kiedy mijałam kościół i wbiegałam na płytę Rynku byłam ledwo żywa - wydawało mi się, że do tej pory dałam z siebie wszystko. A jednak, widząc korowód kibiców i słysząc ich entuzjastyczny doping, wykrzesałam z siebie resztki sił i pognałam takim sprintem, że czekający przed metą Troszkę Mniejszy nie zdążył ze zrobieniem zdjęcia :)
Na szczęście na linii mety czuwała zacna osóbka z odpowiednim sprzętem, która uwieczniła mój mały prywatny sukcesik.
Ta dam!!!
Śpiąca królewna pokonała linię mety (pani fotoreporterka cyknęła fotkę akurat, gdy na ułamek sekundy zamknęłam powieki).
(Źródło: http://online.datasport.pl/results856/pokaz.php?foto=185)
A oto moje pierwsze trofeum i szczęśliwy numer startowy:
Na koniec dodam jeszcze, że również Duży odniósł sukces i w biegu na 15 km pobił swój życiowy rekord.
Kochane człowieki!!!
Do wcześniejszego apelu, abyście czytali książki dodam jeszcze jeden:
Wyjdźcie z domów, weźcie swoich najbliższych, włóżcie wygodne buty i biegajcie. Naprawdę warto:
- dla zdrowia
- dla przyjemności
- dla satysfakcji
- dla kondycji
- dla endorfin
- dla... - sami wymyślcie powód!!!
Wielkie gratulacje dla Was, pozdrowionka G.Ś.
OdpowiedzUsuń