Nie zaglądam tutaj ostatnio, gdyż cierpię na poważne niedobory czasu - sesja egzaminacyjna. Każdą chwilę poświęcam na:
- naukę,
- ostatni szlify nad książkami, które na dniach zamierzam wysłać do Agentki,
- bieganie.
Ten
ostatni punkt na powyższej liście pochłonął nędzne resztki mojego czasu
i powtórzę się zapewne, mówiąc: bieganie uzależnia :) do tego stopnia,
że gdy nadchodzi "moja godzina", nie potrafię sobie znaleźć miejsca, po
prostu muszę włożyć lekkie buty i ruszyć w drogę. Coś, co miało służyć
zrzuceniu paru kilogramów, stało się kolejną pasją, skracającą dobę do
23 godzin, gdyż 1 poświęcam na sport. Mój mąż, zapalony biegacz, zrobił
mi małą niespodziankę i zapisał mnie na bieg "W pogoni za żubrem" - za
półtora tygodnia, w Puszczy Niepołomickiej. Nie mogę się doczekać :)
pobrane ze strony: https://www.facebook.com/events/571878402834675/
Chciałabym, aby doba miała 48 godzin.
Cudownie byłoby obywać się bez snu (nierealne - uwielbiam spać i wylegiwać się w łóżku).
Czekam
z utęsknieniem na koniec sesji, zyskam wówczas czas na zajęcie się
pisaniem. A pomysłów mi nie brak... Jedyne, co mnie ogranicza, to
właśnie ten nieszczęsny czas.